Ten zapach mieści się w mojej klasycznej kategorii: jest i słodki, i gorzki, trochę ziołowy, i ma w sobie grejpfruta. Trochę tak jak ze szminkami, mogę stać przy półkach i wybierać pół godziny, a do domu wrócę i tak z prawie takim samym odcieniem, jaki już mam w puzderku. No i wzięłam ten zapach, jako bezpieczny i sympatyczny.
Opakowanie - według mnie przeokropne. Tym czymś można by zabić ...Zaraz pomyślałam o dr Brennan z Bones: "Charakter i kształt obrażeń wskazują, że cios zadano flakonem Silk Touch o pojemności 90 ml."). Flakon ciężki, nieporęczny, nie wiem, czy będę chciała go wozić na weekendowe wypady czy wyjazdy służbowe, nie wiem, czy wcisnę w wakacyjne bagaże. Z wyglądu może i łady, ale jakiś taki toporny, no i ciężki, ciężki.
Zapach. Pierwsze wrażenie - rozgniecione liści czerwonej porzeczki. Nie ma ich w składzie, aż dziwne, ale ja te liście wyczuwam. Pewnie to berberys, ale ja berberysu nie znam, za to niedawno robiłam porządki w ogrodzie - słońce, jeszcze dość łagodne, lekki wiatr, i zapach liści porzeczki... Fajnie! Świeże liście - to lubię. No ale - potem robi się słodko-gorzko, cytrusowo, i jakoś tak gładko, okrągło, miękko. Bawełna? Cytrusowość zahacza jakby nawet o nieśmiertelne Light Blue, którego owszem, używałam kiedyś namiętnie, a nuta gorzkiego grejpfruta przypomina moje ulubione Dior Addict 2, ale potem łagodnieje i uspokaja się, pozostaje taki okrągły, czysty, biało-cielisty zapach. Mam w sobie to coś, co powoduje, że odbieram zapach jako luksusowy, lepszy - nie jest płaski i jednostajny, mimo delikatności wibruje i pulsuje.
Czy to zapach jedwabiu? Nie wiem. Ale jestem przekonana, że to dobry, świeży i delikatny zapach na lato, bardziej do pracy niż na wieczór, bo bardzo bezpieczny. Tak pachnie coś czystego, coś uprane ręcznie w ekologicznym płynie, wysuszone na letnim wiaterku (ale w cieniu), coś delikatnie złożone w staranną, nieco pedantyczną kostkę. Pewnie kremowa jedwabna bluzka z żabotem. Albo bardzo gatunkowe błękitne polo.
Tak delikatny ten zapach, że wzięłam się za 90-tkę, choć nie bardzo wiem, jak miałabym ją targać w torebce. Nie jest to dla mnie zapach kultowy czy taki, którym obsesyjnie bym się delektowała, ale z przyjemnością wypsikam ten flakonik.