Al Haramain, Haramain Makkah

Bursztynowa barwa perfum doskonale oddaje to jak pachnie Makkah. Pudrowe cukierki truskawkowe i słodkawa żywica ściekająca z drzewa. To może brzmiec dziwnie, ale zapach jest przyjemny i pasuje nie tylko na zimne dni. Ta truskawkowa nuta jest bardzo wyczuwalna i świetnie łączy się z ciepła żywicą, a gdzieniegdzie pojawia się jeszcze otulająca ambra z piżmem, ale one tylko kręca się wokoł tych truskawkowych opudrowanych cukierków. Nie ma za słodko. Zęby nie bolą, bo nie jest to infantylny słodziak. Ciekawa propozycja i przede wszystkim ogoniasta i trwała. Warto wypróbować jeśli szukamy owocowych nut splecionych z niebanalną balsamicznością. Niemniej nie jest to zapach w moim stylu, bo unikam kompozycji, które mają w sobie jakąkolwiek słodycz.

To jest moc!

Tak, spodziewałam się ogromnej projekcji i zabójczej trwałości, ale to, czego doświadczyłam zupełnie mnie zszokowało. Oczywiście pozytywnie, bo moc tego zapachu przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jakościowo to górna półka (choć cena na to nie wskazuje). Malutka pojemność mogłaby wydawać się minusem, jednak z perfumami orientalnymi trzeba uważać. Tutaj mniej znaczy więcej.
Zapach stanowi dla mnie zagadkę, ale taką w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przy obecnej pogodzie nie odważę się go nosić, ale niech tylko zrobi się chłodniej - aj, zaczną się prawdziwe testy! Jak na razie jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego olejku.