Ekstrakt perfum "Osang Talismans" od marki Mendittorosa to dzieło sztuki perfumeryjnej, uosabiające co roku odbywający się niezwykły fenomen przemiany krwi patrona miasta Neapol, Świętego Januarego. Zapach ten jest hołdem dla przejawów wiary i głębokiej miłości, jest perfumowaną ody do tradycji i przekonań ludzkich. Powstał z niezwykłej harmonii nut, takich jak kozieradka, intensywne pirazyny, sakralna mirra i bogaty, ambrowy miód, które tworzą jego serce. Kompozycja ta, otoczona aromatem kwiatowych łąk, ciężkich żywic i delikatnej chmury irysa, krok po kroku oswaja tajemnice, przynosząc światło do otchłani ciemności. To perfumy, które z mroku przenoszą w oniryczny, zagadkowy i przepojony złotem świat magii odrodzenia – OSANG. Talizman, w którym zawarta jest magia przemiany, stanowi niezapomniany gest miłości. Każda aplikacja tych perfum na skórę przemienia się w niepowtarzalną modlitwę.
Dostępny w wyjątkowo ograniczonej edycji, extrait de parfum nosi dumnie wysoką koncentrację esencji 30%. Butelka, na której widnieje kropla czerwonego wosku, symbolizuje moc i wielkość miłosnego cudu, zaś ręcznie wykonana z ciężkiej porcelany Capodimonte, przedstawiająca profil Świętego Januarego, podkreśla ekskluzywność perfum. Prezentowane w luksusowym, nazwanym Talismans pudełku wraz z certyfikatem autentyczności, "Osang Talismans" przenosi w świat unikalnych nut zapachowych: heliotropu, miodu, dzikich łąkowych kwiatów, absolutu kozieradki, pieprzu syczuańskiego, gałki muszkatołowej, labdanum, irysa, mirry, benzoes, styraksu, drzewa sandałowego, ambry, agaru (oud), kadzidła, balsamu peruwiańskiego i piżma, tworząc zapach, który jest prawdziwą modlitwą dla zmysłów.
Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.
Bez żadnych wątpliwości stwierdzam, że są to najbardziej obłędne i najpiękniejsze perfumy, jakie kiedykolwiek miałam okazję wąchać, a trochę ich było.
Już sam opis perfum sprawił, że umierałam z chęci ich przetestowania. Neapol, miłość, krew, miód, sama poezja. Sama nie mogąc ich przetestować, wysłałam mieszkającą w Warszawie przyjaciółkę do jedynej w Polsce perfumerii, w której Osang jest dostępny. Niestety nie mieli próbek, ale przyjaciółka była pewna: kupuj w ciemno, zakochasz się! Są obłędne.
Nie kupiłam w ciemno, poczekałam aż próbki będą dostępne. A następnie żałowałam każdej straconej chwili - decyzję o zakupie podjęłam od pierwszego "wąchnięcia" . Nie ma żadnych perfum, które pachniałyby chociaż odrobię podobnie. Osang nie przypomina niczego, z czym do tej pory się spotkałam. Pachnie mrokiem, historią, niebezpieczeństwem, pasją.
Zapach jest bardzo trwały, ale "bezogoniasty". Przede wszystkim dominuje nuta mirry - niby często spotykana, ale rzadko kiedy oddana tak pięknie. Sprawia to, że nuta kadzidlana jest bardziej gryząca, ale w przyjemny sposób - jest to zapach dymny, ale przez dym przebija się ciepłe, miodowe słońce. Jest też irys - absolutnie niedosłowny, niełatwy do zidentyfikowania, ale mający bardzo silny wpływ na całą kompozycję. Mimo wszystko w Osangu nie chodzi o konstrukcję, tylko o burzę uczuć, którą wywołuje natychmiast po wydostaniu się z flakonu.
Właśnie. Flakon. Każdy, kto zna perfumy Mendittorosa wie, że ich flakony to unikalne dzieła sztuki. Raz na jakiś czas zmieniają swoje oblicze. Mi trafiła się nowa wersja flakonu, z włożonym do środka kawałkiem naturalnego koralu. Samo odpakowywanie pudełka było doświadczeniem niesamowicie przyjemnym, a flakon jest po prostu cudny.
Cena jest upiorna, przyznaję. Według mnie warto.