Serge Lutens Clair De Musc EDP 

Pierwsze niuchy to krem Nivea w ekskluzywnym wydaniu...na skórze przepięknie sie zmienia stając się otumaniającą zmysły pudrową kulą, doslownie karze mi przyłożyć głowę do poduszki i uniesc się sie chwili. I wyłapuje tu na koniec kadzidło, takie ciut mydlane ale jest....od poczatku do końca geniusz, szkoda ze jednak nie mój.

Od jakiegoś czasu w perfumach najbardziej lubię piżmo i irysy. A tu proszę, Clair de Musc daje mi i jedno, i drugie. Nie mogłam się oprzeć, zamówiłam flakon bez testów... Strzał w dziesiątkę. Dla wielu ten zapach może być nudny, nieciekawy, prosty jak flakon itp. Czy też może banalny. No, na pewno mydlany. A dla mnie właśnie geniusz Lutensa objawia się w takich zapachach jak Clair de Musc. Pewnie, bardziej charakterystyczne będą zapachy z kontrowersyjnym składnikiem, ścinające z nóg (i nosów). Też takie lubię. Ale - w Clair de Musc prostota kryje w sobie głębię. I dlatego ten zapach jest moim odkryciem. Składników nie jest wiele ale są doskonałe. Różne rodzaje piżma, irys, kwiaty, przyprawy. Nic więcej nie trzeba. Trochę pudru, wyraźne na mnie piżmo czynią na mnie tę kompozycję miękką, otulającą ale charakterystyczną, wyróżniającą się. Właśnie jakość składników robi tu ogromną różnicę bo zamiast mydła wychodzi niewiarygodnie szykowna miękkość. Ja tych perfum nie odbieram jako "czyste", "przejrzyste", "jak zimowy krajobraz". Dla mnie te perfumy to sypialnia, toaletka, dużo kaszmirowych swetrów i szali, jedwabne koszule i aksamitne marynarki. Wyczuwam w nich nutę, która była charakterystyczna dla dawnych szminek. Dla mnie kobieta, która pachnie tymi perfumami to tzw. "effortless beauty", kobieta, która wstaje, przeczesze włosy palcami, nałoży szminkę i już wygląda przez duże W. Proste ubranie, szyk, pewność siebie. Dobre materiały, klasyczne kolory. Najtrudniej osiągnąć właśnie taki stan ale Lutensowi udało się stworzyć takie perfumy. Trwałość bardzo dobra jak i projekcja. Dostaję za nie dużo komplementów, często słyszę, że jest w nich coś zmysłowego - więc mój sypialniany trop trafiony. Flakon piękny, jak zawsze u Lutensa. Piękne perfumy dla tych, które czują, lubią i potrafią nosić klasyczną prostotę. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: jeden flakon

Zapach choć nie w moim guście uważam za bardzo dobry i gustowny. Dla wszystkich wielbicielek pudrowych nut. Nie narzucający się , elegancki, pudrowy , mydełkowy. Używam tego produktu od: 3 mieś Ilość zużytych opakowań: 1,2 ml

miałam kilka zapachów Serge LuTens, żadnego nie zużyłam do końca. kiedyś były bardzo polecane w perfumerii Douglas w Gal. Mok. Zapachy są rzeczywiście bardzo trwałe, ale dość specyficzne (to sprawa gustu). natomiast opakowanie bardzo siermiężne tak pudełko jak i butelka. wg mnie cena całkowicie nieadekwatna do zawartości, szczególnie, że ja kupowałam je wcenie ok. 500,- i tu podana 330,- to chyba promocja Używam tego produktu od: 3 m-ce Ilość zużytych opakowań: 3 różne opakowanie niecałe

Dla wielbicielek pudrowych zapachów będzie idealny. Zapach jest mieszanką białego piżma, pudru, bawełny. Jest jak miękka puchowa kołderka pachnąca mydełkiem. Zapewne dobry do spania ale na dzień wydaje się zbyt płaski, nie rozwija się, brakuje mu pazurka :)

Hm... zacznę o d tego, że po tak Sławnym Serge Lutens spodziewałam sie czegoś wybitnego, niespotykanego, a dostałam to, co można znaleźć powszechnie w perfumiarstwie. Otrzymałam, mydło, szypry, aldechydy czyli duszne babcine coś, wanilię i lekką kremowośc, która długo się nie utrzymuje. Początkowo jest oczywiście dusznie, dośc mocno. Sporp aldehydowego smrodku mocno skondensowanego. Niestety ja mam złe skojarzenia z taka gruba warstwa tych mocnych nut. Czuje wtedy babcie, która toalety codziennej juz nie stosuje bo wiek jej na to nie pozwala. Ale do rzeczy... na szczęście ten niemiły zapach dośc szybko łagodnieje, albo po prostu sie ulatnia. Robi sie słodko i kremowo. Ślad po aldehydach jest niewielki. Plusem jest złożoność zapachu. Nie można powiedziec o nim, że jest prosty. Jednak jakoby jego zaleta to nie było, mnie zapach nie powalił. Niczym, ani nuta, ani zlożonościa, ni trwałością. Nisza to nisza. To jest pierwszy zapach S. L. jaki mam okazje przetestować i szał mnie żaden nie ogarnął. Zobaczymy jak będzie z innymi tworami jego. Jestem zasady, że z zapachem trzeba sie zapoznać i dac mu więcej niż 1 szansę, ale ten chyba nawet nie kwalfikuje się do drugiej szansy. Jesli dojdzie do tego, że nagle mnie oszołomi to będzie "EDIT" i zarazem wstyd za pochopność ;) Używam tego produktu od: próbka Ilość zużytych opakowań: próbka

Clair de Musk to kompliacja wszystkiego tego, czego w zapachach nie szukam, co jest odległe od moich olfaktorycznych zainteresowań. Mamy w tych perfumach zatem piżmo w wersji mydlanej, aldehydy, puder irysowy, czystość i świeżość kojarzącą się z chłodną, lnianą pościelą. Jest to zatem zapach całkiem nie- mój ale przy tym całkiem interesujący. To, co zafrapowało mnie w Clair de Musk najbardziej to niezwykła wprost transparentność tego zapachu przywodząca na myśl niektóre kreacje Jeana-Claude\\\'a Elleny. Clair de Musk to piżmo przejrzyste i przeczyste jak lodowate, górskie powietrze; oszronione irysowym pudrem i ubogacone o woń bergamoty i chłodnego jaśminu. Gdzieś w tle, jak za taflą lodu przesuwają się i inne nuty- nieśmiała, jasna róża, świeży kwiat pomarańczy i coś słodkawego, coś czego nie umiem zidentyfikować w spisie nut, przypomina mi wydestylowaną do granic możliwości, superoczyszczoną wanilię. Niestety, wszystkie te magiczne składniki wzięte razem pachną jak ekskluzywne, horrendalnie drogie mydło. Przykładając nos do nadgarstka wyłapuję poszczególne nuty i podziwiam sposób, w jaki są ze sobą połączone- ale gdy tylko przestaję się na tym koncentrować czuję wyłącznie zapach mydła oprószonego delikatnie irysowym pudrem. A ja nie chcę pachnieć mydłem w sytuacji innej niż w kąpieli. Trwałość dobra, siedmiogodzinna. Flakon piękny Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: próbka

Coz sama nie wiem od czego wlasciwie mam zaczac... Clair De Musc zauroczyl mnie totalnie. Pamietam, ze przed powachaniem pomyslalam iz pewnie okaze sie zbyt prosty, i niezbyt interesujacy jak inne dziela od SL. Coz za niespodzianka! Juz po pierwszej aplikacji pierwsza, moja mysla bylo to, ze zapach jest naprawde urzekajacy. Z miarem uplywu czasu czekalam aby okazal swe prawdziwe oblicze: albo zatraci na swej urodzie, albo tez rozwinie sie jeszcze piekniej. Na szczescie okazalo sie iz Clair de Musc wybral ta druga opcje, i to jak pieknie rozwija sie serce tego zapachu, podkreslone przcudna nuta platkow kwiatu N4roli, zapiera mi dech w piersi. Dodatkowo uwielbiam ten caly bialy puder irysowy! Ja osoboscie bardzo lubie kremowe, pudrowe zapachy. Zapach ten zyje swoim wlasnym rytmem, trwa na skorze co raz to mieniac sie i przywolujac na mysl snieznobiale szczyty gor, skad pochodzi musk deer. Jest to zapach dostojny, przepiekny, niby prosty ale w tak cudowny sposob. Zawsze to podkreslam gdyby raj posiadal swoj zapach, to chyba w raju pachnialoby wlasnie Clair de Musc. Niby Clair de Musc nie jest az tak skomplikowany, a na glowe bije przktrycznie wszystkie LArtisany czy inne wielkie dziela (moja opinia). Nie wiem jak to porownanie wytlumaczyc, to cos w tym stylu jakbysmy sobie wyobrazili bukiet nieco tandetnych, zbyt jaskrawych roz i porownali je do jednego, nieziemsko pieknego, anielsko-bialego, cudownego kwiatu. Niby prostego ale kwitnacego znacznie piekniej niz te inne niby kolorowe, ale jednak zbyt jaskrawe roze. Wiecie juz o co mi chodzi? Clair de Musc jest po prostu najcudowniejszy w swej prostocie. Dla mnie jest to po prostu zapach idealny. Och, a wracajac do LArtisana to jest jeden ich zapach, ktory tez mnie rzucil na kolana... Fleur de Narcisse. Och to tez jest piekny i anielski zapach. Jednak Clair de Musc wygrywa kazde starcie i dla mnie to po prostu zapach przeidealny i przecudowny. Uwielbiam to pizmo od Lutensa!Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: mam 50 ml, mianiaturke, mnostwo probek i odlewke. Wiec jestem na jakis czas zaopatrzona:))

Podobnie jak przy innych zapachach Lutensa - nie moge sie przyczepic. Napisane jest pizmo - i jest pizmo. Slodkie, upojne, kwiatowe. Zadnych sztucznych upiekszaczy. Niestety nie jestem fanka pizmowych perfum, wole szypry i aldehydy. Gdybym dostala Musc, to pewnie bym nosila, bo jest to zapach ladny, ale sama raczej nie kupie:) Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy

Spróbowałam tego zapachu po rekomendacjach wizażanek i nie zawiodłam się!Jest dokładnie taki, jak go opisywano-piękny, czysty, bogaty, otulający, a przede wszystkim piżmowy!JNa prawdę długo szukałam pięknego piżmowego zapachu, który nie jak w przypadku np.herrery 212 czuć było spotniałym ciałem.Jeśli ktoś, jak ja, kocha zapach piżma, to jest to zapach dla niego!Dla mnie to zapach ekskluzywnego mydła!super!polecam!Na pewno kupię go w przyszłości!:) Używam tego produktu od: Ilość zużytych opakowań:na razie mam próbkę-tylko, niestety!

Milusiński zapach - ciepły, miękki, pudrowy, z lekko słodką nutą. Ładnie układa się na skórze, przyjemnie otula. Czuję mydełkowe piżmo, sporo pudrowego irysa, zwiewną aureolę powstałą za sprawą aldehydów. Niezbyt mocny, ale trwały. Buteleczka ładna Używam tego produktu od:kilku dni Ilość zużytych opakowań:próbka

Lubie zapachy pizmowe, ale z nutka slodyczy. Ten zapach taki wlasnie jest - cieply, slodki, kobiecy. Ale uwaga - czasami wychodzi z niego dosc agresywna, ostra nuta, przez ktora (jak mniemam) moj TZ uznal, ze to piekny, ale taki dojrzaly zapach. Z probki pachnial an mnie lagodniej, dlatego kupilam, a teraz kiedy uzywam, wydaje mi sie dosc mocny, chwilami drazni. Mimo wszystko uwazam, ze to takie male arcydzielo w swiecie perfum. Nie kupie juz wiecej, bo ubywa mi tego zapachu bardzo powoli, a mam cale 50 ml. Flakon estetyczny, ale mialam troche problemow z zalozeniem atomizera i mowiac szczerze zrazilams ie do flakonow Lutensa. Używam tego produktu od:2 miesiecy Ilość zużytych opakowań:w trakcie 50 ml

Piżmo, które mnie wzięło z zaskoczenia. Piżmo, które nie jest piżmem, jakie znałam, i z którym nie było mi do twarzy. Ustępowałam z drogi ciężkim piżmowcom, które ostro uderzają po nozdrzach, by obezwładnić jak torreador byka. Tymczasem w Clair de Musc poznałam piżmo delikatne, miękkie jak nierozbudzony kot. Podszyte dzikim zmysłowym futrem, pudrem śniegu delikatnie przysypane, świetliste jak aurora borealis. Transparentne jak obłok wypuszczanego powietrza w mroźny dzień, rześkie, lśniące jak roziskrzony śnieg. Kompozycja z gatunku raczej jednostajnych, ale nie płaskich. Rozpoczyna się akordem tłustej neroli, oleistej bergamotki, lekko cytrusowo. Później rozwijają się pudrowe nuty irysa toskańskiego, subtelne i kobiece. Wycisza się pudrowo-drzewnie, dyskretnym głębokim sandałowcem. Niezwykle trwały, trzymający się blisko skóry zapach. Kobiecy, lecz subtelny. Zmysłowy, lecz nie dosłowny. Niezwykle wyważona, piękna kołysanka do zimowego snu. Używam tego produktu od: 6 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1

Zgadzam sie z poprzedniczkami: zapach jakby troche poscielowy. Bardzo dyskretny, bardzo elegancki. Prosty. Nie ma nic wspolnego z modnymi, krzykliwymi, rozowymi bestsellerami. Jeszcze jedno: nie znosze wiekszosci orientalnych kompozycji, a ta pasuje mi jak ulal :) Polecam wszystkim! Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: probka

Zapach ten jest niby typowo piżmowy,ale ja wyczuwam w nim jeszcze białe kwiaty i nuty drzewne.Razem to wszystko tworzy na mnie cudowną nie do opisania mieszankę.Dla mnie to zapach spokoju i taki do przytulania przy kominku.Pełen ciepła i delikatnej zmysłowości.Po prostu pięknyUżywam tego produktu od:niedawna Ilość zużytych opakowań:próbka

Zapach strasznie pizmowy - strasznie, bo nie wyczuwam w nim nic poza pizmem, to pizmo trwa, trwa, trwa , rozwija sie niespecjalnie. Wylacznie dla goracych milosnikow pizma - dla przecietnego smiertelnika zbyt jednostajnie pizmowy i zbyt przez ta zdecydowana pizmowatosc staroswiecki, ma w sobie jakas nutke perfum z dawnych lat. O dziwo, podoba sie mezczyznom (choc zaprawde trudno mi powiedziec, dlaczego ;PP). Używam tego produktu od: jeden dzien Ilość zużytych opakowań: jedna probka