Maybelline New York Color Sensational, Loaded Bolds Lipstick Pomadka do ust

Jak na pomadkę w tej cenie zaskoczyła mnie trwałość produktu. Nie zjada się od razu podczas jedzenia czy picia. Owszem trzeba czasem poprawić troszkę, ale nie jakoś bardzo. Bardzo podoba mi się też kolor i konsystencja. Niestety wadą jest nierównomierne pokrycie i "podkreślenie" suchych skórek. Dlatego nie będzie moim ulubieńcem

Trafiłam na tą szminkę w kalendarzu adwentowym i jestem całkiem zadowolona. Nie jest ona matowa, a bardzo kremowa, sama sunie po ustach bez większego wysiłku. Mój kolor jest mocno na pigmentowany wpada w soczysty róż. Niestety trzeba uważać, ponieważ lubi przemieszczać się po za kontur ust, więc warto zastosować transparentną konturówkę. Utrzymuje się na ustach przez kilka godzin, więc jest ok. Jak dla mnie ma bardzo przyjemny zapach.

Kocham i nienawidzę. Kocham tę pomadkę za niespotykany odcień 715, jest przepiękny kolor NUDE. Nienawidzę za trwałość, zjada i ściera się. Co jakiś czas trzeba dokładać kolejne warstwy produktu. Pięknie pachnie! Co ważne, nie wysusza ust i nie podkreśla suchych skórek.

Wspaniała pomadka o działaniu nawilżającym i pielęgnującym usta. Osobiście posiadam kolor 715 Choco cream. Kolor jest cudowny, typowo nude. Odkryłam go przez przypadek, ponieważ malowali nim modelkę w Pytanie na śniadanie. Zakochałam się w tym kolorze. Pomimo, że nazwa była zaklejona moje oko doszło do tego, co to za marka i jaki to numer. I oto zamówiłam. Uwielbiam ten kolor, to jest mój must have. Minusem jest tylko to, że pomadka szybko się zjada... ale dla tego koloru warto poprawiać usta :)

Szminkę dostałam w prezencie od mamy, bo wiedziała że poszukuję jakiegoś głębokiego, śliwkowego koloru. Gdy zobaczyłam kolor odcienia 887 blackest berry ucieszyłam się, że w końcu znalazłam ideał, jednak już przy próbie nałożenia produktu bardzo się zawiodłam. Produkt ma dość niezbyt przyjemną konsystencję, na ustach był dość oleisty i wchodził w załamania i odstające skórki. By to poprawić użyłam pędzelka, ale po raz kolejny się zawiodłam bo zamiast wyrównać warstwę, po prostu starł szminkę. Próbowałam wielu sposobów, ale nie udało mi sie uzyskać jednolitego koloru. Usta wyglądały po prostu brzydko - bardzo ciemne grudki i malinowe prześwity, zamiast głębokiego fioletu. Produkt okazał się też bardzo nietrwały, nawet po przypudrowaniu się przemieszczał i ścierał przy każdym zamknięciu i otworzeniu ust.

Szminka od Maybelline ma bardzo kremową i komfortową konsystencję. Mimo, że nie jest to płynna pomadka to nakładanie jej jest bardzo szybkie. Mój kolor to Fiery Fuchsia, piękna fuksja. Produkt dosyć dobrze utrzymuje się na ustach, mimo swojej konsystencji, co jest dużą zaletą. Opakowanie jest dosyć tandetne i szybko się niszczy. ZALETY Kolor Trwałość Zapach Cena Komfortowa Matowa WADY Opakowanie

Natchniona trikami makijażowymi z filmów niemych zaczęłam rozglądać się na czarną szminką. Wiedziałam jednak, że będę jej używać tylko do zdjęć, a o żadnych wyjściach nie ma mowy, szukałam więc jak najtańszej wersji. Trafiłam na właśnie tą szminkę w odcieniu 888 Pitch Black w cenie 9 zł i nie szukałam już dalej. Faktycznie, kolor jest zachwycający, podobnie jak wykonanie opakowania. Samo działanie kosmetyku pozostawia jednak wiele do życzenia. Szminka nierównomiernie pokrywa usta kolorem oraz wymaga zastosowania wielu warstw, co przekłada się na niską wydajność. Kolor nie trzyma się konturu ust i niemiłosiernie się rozmazuje. Trwałość jest praktycznie zerowa, więc cieszę się, że nie stosuje jej w inny sposób niż tylko do zdjęć. Wygląda bajecznie, to prawda, jednak tylko przez 15 minut :) mogę ją polecić jedynie jako śmieszny gadżet w niespotykanym kolorze, bo nie wyobrażam sobie osoby na tyle cierpliwej, żeby w ciągu dnia dokonać tylu poprawek.

Długo szukałam wymarzonego koloru, aż po wielu próbach trafiłam na pomadkę nr 887 Blackest Berry seria BOLD. Oj zawiodłam się i to bardzo. Nie radzę sobie z tą pomadką kompletnie. Pomadka nie trzyma się konturu ust, nie pokrywa równomiernie kolorem. Rozmazuje się i bardzo szybko wyciera. Zjada się od środka, po jednej przekąsce pozostaje jedynie na obrzeżach ust. Opakowanie daje radę, nie otwiera się i nie niszczy. Choć na pierwszy rzut oka wygląda bardzo tanio i prowizorycznie.

Mam kolor berry bossy-jagodowy nr 886 Kolor piękny mocno nasycony.Konsystencja kremowa ,miękko sunie po ustach. Zapach słodki -uwielbiam go!Ne wysusza ust ,trwałość w moim odczuciu dobra, zjada się równomiernie Cena na promocji ok. 16 zł Opakowanie charakterystyczne dla serii color sensational, plastikowe Największa wada tego koloru to że się nierównomiernie rozkłada na ustach i wnika w "zmarszczki"

Obecnie mam 2 odcienie z tej serii: Berry Bossy (fioletowy) i Fiery Fuchsia (kolor.. fuksji). Berry Bossy jest, moim zdaniem, przeciętny. Jak wiele ciemniejszych odcieni dosyć trudno go równo nałożyć, jest trochę tępy i mało kremowy. Na ustach wytrzymuje przeciętnie, przy pierwszym wypróbowaniu nie wytrzymał przekąski w kinie. Ale przynajmniej równo się ściera. Za to Fiery Fuchsia jest moim faworytem ostatnio. Kremowa jak marzenie, nałożenie to sama przyjemność, piękny, wielowymiarowy mat. No i co za wytrzymałość! Jak na mnie rekordowa, wytrzymuje niemal cały dzień, lekkie przekąski czy picie kawy nie robią na niej wrażenia, częściowo zostaje także po obiedzie, chociaż oczywiście wtedy ją poprawiam (co jest mega prościutkie). Cała reszta nie odbiega od reszty ekipy szminek z Color Sensational - takie samo (tandetne i łatwe do porysowania) opakowanie, taki sam słodkawy zapach. Moich ust nie nawilża, ale też nie zostawia ich w stanie pustynnym. Tak więc Fuksja 5/5, Jagódka... może 3/5? Dlatego też końcowo wyciągam średnią i daję 4/5, przy czym mam nadzieję ocenić też inne kolory - może jest więcej perełek.