Life Protect Care Pomadka ochronna `Ultra odżywienie`

Przy okazji zakupów w Super-Pharm zostałam przy kasie poinformowana, że mogę wybrać ich pomadkę lub wazelinkę za 1gr, jak to usłyszałam to oczywiście skorzystałam z oferty, choć nie byłam zbyt przekonana do jej działania. Wybór padł na "ultra odżywienie". Zapakowana w plastikową foremkę przyklejoną do kawałka kartonika z informacjami o produkcie niespecjalnie zachęcająco wyglądała. Zwykłe, standardowe opakowanie koloru żółtego z białymi napisami od razu zrodziło podejrzenie, że wysuszy moje usta lub w najlepszym wypadku nie zrobi nic. O jak bardzo się myliłam! Pomadka jest koloru białego, w trakcie smarowania zamienia się w taki jakby olejek zostawiając na ustach delikatny blask, który świetnie odbija światło. Usta po jego użyciu wyglądają dzięki temu na większe i pełniejsze. Doskonale nawilża i odżywia, pozostawia je miękkie i gładkie. Zniwelował problem suchych skórek.Zdał egzamin zarówno w trakcie siedzenia w pracy przy włączonym grzejniku, więc i suchym powietrzu, jak i w czasie weendowego wyjazdu jako pomadka ochronna przez mrozem i wiatrem, gdy większość czasu spędzałam na dworze dookoła śniegu. Mimo, że ta pomadka ma w sobie wosk pszczeli, a na opakowaniu widnieje słoik miodu to niczym takim nie pachnie. Zapach to... guma balonowa. Nie żartuję, pachnie balonówką z dzieciństwa, jest to dla mnie zapach przywołujący bezpieczeństwo i beztroskę, więc kolejny plus. Długo tego balsamu nie używam, bo jedynie około miesiąca, ale jest tak fenomenalny, że na pewno zakupię kolejne opakowanie. PS. Załączam zdjęcia opakowania i składu :) EDIT: Zakochana w tej pomadce odłożyłam wszystkie inne i używałam jej regularnie - przed wyjściem z domu, rano, wieczorem, kilka razy w ciągu dnia, praktycznie non stop. Efekt? Stosowana na dłuższą metę samodzielnie szkodzi - usta zaczęły mieć pełno suchych skórek, które nawet z peelingiem do ust wygrały, dopiero użycie innej pomadki uratowało sytuację. Wniosek? Dobra, ale nie jako jedyny produkt w użytku, a zdecydowanie wolę mieć jedną niż kilka w kieszeni... Sama już po nią jednak nie siegnę, a szkoda, bo wydawała się genialna :(