Która z nas nie uległa mirażom roztaczanym przez panie z Sephory, a potem żałowała? Każda?
Ja uległam wielokrotnie, w związku z tym, kiedy stawiłam się w Douglasie po kolejną butelkę podkładu Rouge Bunny Rouge (najlepszego na świecie-poświęciłam mu inną recenzję), a długonoga Obsługa zapytała "a używała go pani kiedyś z bazą", odwarknęłam "nie".
Długonoga Obsługa nie poddała się i wyciągnęła w moim kierunku, z wyrazem triumfu na twarzy, flaszkę wypełnioną cieczą w kolorze skóry latynoskiej kobiety. Złotobrązową
"Zwariowała"- pomyślałam. Wyjaśniłam, że mam naprawdę jasną karnację, za jasną, a cerę mieszaną i że w ogóle mowy nie ma.
Długonoga Obsługa nie poddała się i zaaplikowała sobie na dłoń trochę tej czarodziejskiej mikstury.Kiedy zaczęła ją rozcierać, moje oczy robiły się coraz większe. Kiedy na zagruntowaną bazą skórę nałożyła podkład, przypominały już dwa talerze.
Wyszłam z butelką czarodziejskiej mikstury i codziennie myślę o wysłaniu kwiatów Długonogiej Obsłudze.
Co robi rozświetlacz?<To, co do niego należy. Rozświetla. Ale jaaaak! Kolor, który mam, Sea of Showers, jest płynnym, ciepłym złotem z lekkim odcieniem brązu, tak apetycznym i nadającym skórze tak piękny wygląd, że gdyby nie cena, smarowałabym sobie nim całe ciało. Tworzy idealną, gładką, opalizującą taflę, która odbija światło. Skóra wygląda jak wykąpana w złocie, drobne niedoskonałości są ukryte, koloryt skóry lekko ujednolicony. Lekko- bo to nie jest baza kryjąca, tylko rozświetlająca. Efekt tafli i wyzłocenia przy zastosowaniu bazy solo nie jest efektem bardzo naturalnym, nadaje twarzy totalnie elfi wygląd, w mojej ocenie bardzo atrakcyjny, ale nie ma szans na udawanie, że urodziłyśmy się ze złotą skórą, jak z ikon zdjętą. Dopiero nałożenie podkładu pokazuje w pełni możliwości tej bazy. Nałożona pod podkład rozświetla cerę, odbija światło, nadaje skórze zdrowy, naturalny wygląd, zapewnia lepsze krycie podkładu (przynajmniej tak było z podkładem Skin Sanctuary) i jednocześnie nadaje satynowy, piękny glow. Nie podkreśla, w przeciwieństwie do wielu innych rozświetlaczy, rozszerzonych porów. Twarz wygląda jak po wakacjach albo po dobrym zabiegu kosmetycznym. Albo jak po dotknięciu czarodziejską różdżką.
Niezmiernie cenną cechą bazy jest także to, że utrwala makijaż (w moim przypadku podkład przetrwał w stanie niemal idealnym, bez poprawiania pudrem, około 10 godzin)- sądziłam, że będzie odwrotnie, że z mojej cery mieszanej po prostu spłynie i już. Cenię także jej uniwersalność. Bo można stosować ją na całą twarz, ale można również tylko smagnąć kości policzkowe, można położyć pod łukiem brwiowym, ja stosowałam też na powiekę jako złoty cień do powiek. Malarski sposób pt. położenie na całą twarz, a następnie przykrycie podkładem też nie jest jedynym i kanonicznym- więcej rozświetlenia, a mniej krycia zapewnia wymieszanie bazy z podkładem w proporcji 1:1. Zdumiewa mnie to, że najciemniejszy odcień daje tak świetny efekt na mojej jasnej cerze.
A, i jeszcze opakowanie- jak zwykle u Rouge Bunny Rouge jest bardzo ładne, uroczo zdobione motywami koronki, z porządnego szkła i z higieniczną pompką. Trzeba jednak uważać, bo pompka potrafi dozować zbyt dużo produktu.