W kwestii pielęgnacji ust jestem bardzo wymagająca. Moje usta posiadają bowiem tendencję do przesuszenia, zimą szczególnie. Niskie temperatury na zewnątrz, wiatr, mróz oraz ogrzewane pomieszczenia sprawiają, że stają się popękane, spierzchnięte i suche w dotyku. Stale muszę mieć przy sobie nawilżający balsam do ust, aby nie odczuwać nieprzyjemnego pieczenia oraz uczucia ściągnięcia, które skłania do natychmiastowego zwilżania ust - dla ulgi. W styczniu otrzymałam kartę podarunkową do Sephory, dlatego też zdecydowałam się na zakup kilku najpotrzebniejszych rzeczy. Wśród moich zakupów znalazł się kokosowy balsam do ust z serii Sephora Collection, za który zapłaciłam około 26 złotych - dość sporo, jak za tego typu kosmetyk.
Opakowanie kosmetyku - pomimo, że wygląda bardzo estetycznie - to mix surowców. Góra wykonana jest z papieru, dół z plastiku a skuwka z metalu. To dość rzadkie połączenie, z którym nieczęsto się spotykam w przypadku balsamów do ust i początkowo miałam mieszane uczucia. Początkowo obchodziłam się z nim jak z jajkiem, w obawie o zniszczenie tej papierowej części. Chyba jednak dobrze go przechowywałam, gdyż zatyczka nie uszkodziła się :) Na balsam zdecydowałam się także z powodu jego zapachu - bardzo lubię zapach kokosa, kojarzy mi się z wakacjami na plaży i odpoczynkiem od zimna i niskich temperatur. A ten balsam pachnie wyjątkowo ładnie - zapach nie jest przytłaczający, nie boli od niego głowa. Jest słodki, tropikalny, owocowy, kojarzy się ze słońcem, morzem i ciepłym piaskiem!
Jeżeli mowa o konsystencji balsamu, to jest ona bardzo przyjemna, lekko kremowa, dzięki czemu świetnie rozprowadza się na ustach. Co ważne, kosmetyk nie klei się. Ładnie podkreśla naturalny kolor ust, łagodnie je nabłyszczając, dzięki czemu prezentują się elegancko, subtelnie i naturalnie. Od razu po użyciu wyczuwalnie nawilża usta, przynosząc chwilową, krótkotrwałą ulgę. Efekt nawilżający jest jednak nie do końca satysfakcjonujący w przypadku mocno przesuszonych ust - z takimi balsam nie daje sobie rady. Biorąc pod uwagę jego cenę, mocno mnie to rozczarowało, gdyż oczekiwałam czegoś więcej. Tymczasem balsam tylko częściowo je zmiękczał. Nie radził sobie jednak z pęknięciami i suchymi skórkami, przy tym nie przynosił tak potrzebnej ulgi. Z przesuszenia musiał "wyprowadzić" je inny kosmetyk. Kiedy moje usta wróciły już do jako takiej formy, ponownie powróciłam do balsamu Sephory - i kiedy usta były już w znacznie lepszej kondycji, balsam współpracował z nimi znacznie lepiej. Zapobiegał przesuszeniu, nadawał ustom miękkości i gładkości. Jest dość wydajny i wystarcza naprawdę na długo - stosuję go od około 3 miesięcy (z przerwami) i nadal mi służy.
Pomimo początkowego rozczarowania, jestem skłonna ocenić balsam na 4 gwiazdki. Jestem bowiem zdania, że nie jest to zły produkt jeżeli nasze usta nie mają wręcz przesadnych, patologicznych skłonności do przesuszenia. Spełnia swoją rolę oraz obietnice producenta - balsam odżywia i pielęgnuje usta. Niezupełnie jedynie koi, ja nie odczułam ulgi podczas jego stosowania, co niestety muszę wytknąć. Jako kosmetyk na co dzień sprawdzi się jednak idealnie, dlatego myślę, że warto dać mu szansę.
Zalety:
- przyjemna konsystencja,
- śliczny, kokosowy zapach,
- bardzo wydajny kosmetyk,
- sprawnie rozprowadza się na ustach,
- jest długo wyczuwalny,
- odżywia i pielęgnuje,
- ładnie podkreśla naturalny kolor ust,
- delikatnie nabłyszcza.
Wady:
- mam mieszane uczucia względem opakowania,
- nie koi,
- nie radzi sobie z bardzo mocno przesuszonymi ustami,
- ma zawyżoną cenę regularną.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie