Mam krótkie grube gęste włosy z tendencją do przetłuszczania plus balejaż czyli obszar wymagający regeneracji. Skóra głowy trochę wrażliwa i również przetłuszczająca się. Ogólnie jednak moje włosy można umyć niemal czymkolwiek i krzywdy nie ma. Myję je codziennie rano, jeden raz, łagodnym szamponem i nie gorącą wodą. Nie używam suszarki ani żadnych środków do stylizacji. Nawet nie posiadam żadnej z tych dwóch rzeczy, i zresztą nigdy nie miałam. Kilka psiknięć odżywką w spreju (to akurat obowiązkowo) i koniec tematu. Schną sobie same. Są mocno wycieniowane, zabieg powtarzany co trzy tygodnie, bo nienawidzę objętościowych fryzur. Delikatny balejaż co 3 miesiące. U fryzjera również nie suszę suszarką, czekam aż wyschną same, psiknięte odżywką. Włosy są grube, błyszczące, zdrowe, bezproblemowe. Ta część włosów która załapała się na potraktowanie balejażem wymaga jednak regeneracji, a dodatkowo włosy kilka razy w roku są moczone w bardzo słonej wodzie i wystawiane na piekielne słońce. Więc mimo niby braku problemów z włosami, miewam czasem fazę na zafundowanie im czegoś niezwykłego.
Tym razem padło na EKO :jupi:
No i jakie efekty? :what:
Szampon myje, to fakt. Ale czy to wystarczający powód do omdlenia z zachwytu? :mdleje:
Ano nie. Jak wspomniałam, moje włosy są delikatnie myte codziennie oraz nie są oblepiane żadnym stylizatorem, więc oczywiście każdy szampon poradzi sobie ze zmyciem brudu raptem z jednej doby. Ten również sobie radził. Używałam go w komplecie ze spłukiwaną odżywką z tej samej serii i 99% sukcesu (czyli mięsistości i błyszczenia) było zasługą odżywki, a nie szamponu. Sam szampon pozostawia włosy owszem, umyte, i żadnych atrakcji oprócz tego już nie oferuje. Włosy są średnio miękkie, średnio gładkie, średnio błyszczące, średnio splątane. Średnio w kierunku MAŁO (choć to, że mało splątane to akurat zaleta). Zaznaczam że należę do grupy wyznaniowej Anty-Babydream i nie lubię efektów (czy raczej: BRAKU efektów) po szamponach pozbawionych silikonów. Recenzowany szampon plasuje się gdzieś pośrodku pomiędzy silikonowymi syntetykami a bezsilikonowymi eko-szamponami. Zostawia włosy stanie nieporównywalnie lepszym niż osławiony Babydream, ale jednocześnie w stanie dużo gorszym niż GlissKur Liquid Silk Schwarzkopf.
Czy regeneruje cokolwiek? :what:
Tego nie wiem, ale wierzę, że włosy są zdolne do wyłowienia i wchłonięcia czegoś drogocennego z tego super naturalnego składu. Wierzę, że nawet jeśli nie widzę tego gołym okiem, to pewnie coś korzystnego jednak się dzieje. Inna sprawa, że ja co miesiąc obcinam włosy zarówno z długości jak i z objętości. Nie ma więc dla mnie zbyt wielkiego znaczenia, czy włosy wchłoną naturalny wyciąg roślinny czy syntetyczny jedwab, skoro i tak większa część z nich co miesiąc ląduje na podłodze salonu fryzjerskiego. Mało tego, jeśli syntetyk (w przeciwieństwie do eko) zapewnia mi cudowną miękkość i połysk, to bez najmniejszego wahania wybieram... sztuczny jedwab lub wszelką inną sztuczność :jupi:
A co mnie zniechęciło ostatecznie? :nie:
Moje grube, zdrowe, bezproblemowe, zadbane włosy zaczęły WYPADAĆ :mur:
Najpierw cichcem i niepostrzeżenie, potem coraz bardziej i ostentacyjnie. W końcu zaczęły wysypywać się z głowy przy każdym potrząśnięciu czy nachyleniu się. Nawet na dywaniku w samochodzie było ich pełno, choć przecież nie wkładam głowy pod kierownicę, a już napewno nie w czasie prowadzenia. Czyli reakcja dokładnie taka sama jak po Babydream (choć tam akurat równie zniechęcający okazał się ogólny dyskomfort używania). Nie wiem o co chodzi z tym wypadaniem włosów po produktach rzekomo tak łagodnych i naturalnych, ale z tego co czytam w recenzjach, przytrafiło się to już wielu osobom.
Zrezygnowałam więc z dalszego używania szamponu EcoCosmetics, wróciłam do Bambino i GlissKur. Po dosłownie dwóch dniach problem wypadania zniknął całkowicie, aż sama nie mogłam w to uwierzyć. Wyleczyłam się całkowicie, póki co, z szamponów ekologicznych i zresztą dobrze się stało. Moim włosom najlepiej służą produkty z silikonem, jedwabiem, detergentem, oblepiające, nabłyszczające i zupełnie NIE eko :jupi:
Używam tego produktu od: miałam od lipca 2012, kosztuje 34 PLN
Ilość zużytych opakowań: wymordowałam ponad połowę butelki