Yves Saint Laurent Volume Effet Faux Cils Mascara Tusz pogrubiający `Efekt sztucznych rzęs`

O ile kiedyś moje oczy śmiały się do wszystkiego co nosiło znamiona marki premium o tyle dziś te same oczy patrzą nieco bardziej sceptycznie i oceniają te produkty w kategorii działanie:cena. Dawno temu,zużyłam kilka opakowań kultowego moim zdaniem tuszu le volume od Chanel i od tamtej pory ciężko mi znaleźć godnego następce w markach premium. Choć opakowanie ma dla mnie znaczenie drugorzędne, jakiś czas temu mimo wszystko zawiesiłam oko( wciąż sceptyczne) na mascarę YSL. Fajne,gustowne, ciężkie,tak jak lubię ,więc biorę! YSL obiecuje efekt sztucznych rzęs,oparty na mega objętości i kocim spojrzeniu. I fajnie,jeśli mamy rzęsy piękne naturalnie,albo przynajmniej naturalnie gęste to wtedy uwierzę, że mascara jest w stanie podkręcić ten efekt. Ja akurat podobnie jak przy Idole od Lancome poukładałam nadzieję, że mascara poprawi u mnie dość wątpliwe spojrzenie spowodowane kapryśną kondycją moich naturalnych rzęs. I choć naprawdę polubiłam zarówno design jak i szczoteczkę w tym tuszu,tak efekt końcowy nie jest ani sztuczny ani spektakularny. Po prostu maluje na czarno i dość dobrze trzyma się rzęs. Próbowałem go podbić bazą Artdeco,ale też nie otrzymałam efektu wow. Po ok 2tygodniach stosowania spakowałam w kartonik i wróciłam do tańszego tuszu,bo najnormalniej w świecie szkoda mi zużyć tusz w takiej cenie przy złej kondycji rzęs. Wrócę do niego kiedy rzęsy się odbudują.

Jak sama nazwa wskazuje miał być efekt sztucznych rzęs, a wyszła smutna panda po kilku godzinach. Tusz ma bardzo ładne opakowanie, klasyczną szczoteczkę i przyjemną formułę. Jest bardzo wydajny, dobrze wydłuża oraz pogrubia rzęsy i nie podrażnia nawet wrażliwych oczu. Jednak szybko się osypuje, a tego w tej cenie nie akceptuję.

Używam tego tuszu od lat z przerwami Plusy - idealnie czarny - doskonale wydłuża i pogrubia bez sklejania Minusy - odbija się na górnej powiece - czasem się osypuje - po całym dniu „znika „ z oczu - szybko zasycha w opakowaniu -wysoka cena Miko tych minusów ciagle do niego wracam bo żaden inny tusz nie daje tak fajnego efektu sztucznych rzęs i takiej czerni

Nie jestem zadowolona z tego tuszu. Skleja rzęsy i się osypuje. Cieszę się, że sama nie kupiłam tego tuszu, tylko dostałam go w prezencie, bo na prawdę jego cena w stosunku do jakości to przegięcie. Fajna szczoteczka fakt, ale konsystencja tego tuszu to mocne przegięcie. Nie idzie się nim pomalować, skleja rzęsy już od pierwszego pociągnięcia szczoteczką, wcale nie pogrubia i nie wydłuża. Jestem bardzo zawiedziona tą marką, jak dla mnie odpada totalnie... Nie polecam.

Doceniłam go jak się skończył i przerzuciłam się na drogeryjne tusze. Na początku denerwował mnie tym, że ciężko było go zmyć. Ma bardzo głęboki czarny kolor. Pięknie wydłuża rzęsy i je wydłuża. Różnica między okiem pomalowanym i bez użycia tuszu była kolosalna. Minusem jest, że po jakimś czasie użytkowania zaczynają się pojawiać grudki i szczoteczka wyglada na oblepioną. Ale ogólnie zdecydowałabym się kupić kolejny tusz z YSL.

Maskara daje spektakularny efekt. Zużyłam z 10 opakowań i jest to mój ukochany tusz. Efekt jest teatralny, to przysłowiowe rzęsy do nieba. Czarne, wyraziste, trudno o lepszy efekt. Potrzeba niestety anielskiej cierpliwości do jej zmycia, ale potrafi uzależnić. Coś za coś. Do mocnego makijażu oka, liner, cienie - niezbędna. Ładnie pachnie (miodem) i utrzymuje rzęsy w dobrej kondycji. Uwaga - używana zbyt często, np cały rok potrafi spowodować wypadanie pojedynczych rzęs - prawdopodobnie przez konieczność 2-stopniowego demakijażu - rzadko wystarcza żel do mycia twarzy. Mimo wad i szybkiego gęstnienia (3miesiące) jest to perfekcja. Lepszego nigdy nie znalazłam.

Opinie na temat tego tuszu są skrajnie różne. Wiadomo, każda z nas jest inna i co innego preferuje. Jak dla mnie ten tusz to HIT! Latami szukałam tuszu, który łączył by w sobie zalety tuszu pogrubiającego i przedłużającego, a dodatkowo pokrywałby rzęsy piękną głęboką czernią. Wreszcie znalazłam. Nałożona na rzęsy podwójna warstwa tuszu daje piękny efekt czarnego wachlarzu rzęs i dodaje spojrzeniu głębi i blasku, nie powodując jednocześnie groteskowego efektu rzęs oblepionych tuszem. Nie skleja rzęs, nie kruszy się, zachowuje świeżość znacznie dłużej niż inne używane przeze mnie dotychczas tusze. Nie powoduje podrażnień i łatwo się zmywa, choć jednocześnie zachowuje trwałość i nie rozpływa się w deszczu. Dodatkowo naprawdę pięknie pachnie. Oczywiście zapach wyczuwalny jest tylko podczas nakładania, ale powoduje to, że dla mnie tuszowanie rzęs stało się przyjemnością. Jedyną wadą produktu jest jego wysoka cena.

Mini wersję tego tuszu dostałam w prezencie do zakupów jako gratis, co bardzo mnie ucieszyło, bo pewnie sama mocno zastanowiłabym się nad zakupem pełnowymiarowej wersji ze względu na wysoką cenę. Mam rzęsy średniej długości I gęstości, raczej jasne na końcach i proste. Tusz zapakowany jest w eleganckie czarne, plastikowe opakowanie ze złotym napisem. Proste, klasyczne, ale naprawdę ślicznie się prezentuje. Szczotka jest średniej wielkości, z włosia naturalnego. Włoski są dość gęsto rozmieszczone. Szczoteczka dobrze nakłada tusz i rozdziela rzęsy. Konsystencja na początku jest dość rzadką i z czasem robię się coraz lepsza i wygodniejsza w malowaniu. Tusz ma czarny kolor i nie jest to taka matowa, szara czerń tylko faktycznie głęboka, jak lubię. Dla mnie tusz ma delikatny zapach, którego w ogóle nie wyczuwam po nałożeniu. Tusz należy do tych pogrubiających czyli takie jakie bardzo lubię bo dobrze pogrubiający tusz daje u mnie świetne rezultaty. Tusz po nałożeniu jednej warstwy daje całkiem naturalny efekt, rzęsy są podkreślone, lekko uniesione i wydłużone. Jednak ja sama wolę nakładać dwie warstwy bo wtedy oko wygląda zdecydowanie lepiej, efekt podkreślający jest jeszcze bardziej zauważalny. Oko staje się otwarte, dla mnie zwyczajnie ładniejsze. Mam wrażenie, że po jakimś czasie używania, gdy tusz lekko zgęstnieje efekt jest znacznie lepszy niż na początku, tak jakby tusz łatwiej się osadzał na rzęsach. Efekt pogrubiający jest raczej z tych bardziej naturalnych, nie dramatycznych, odpowiedni ma co dzień. Trwalosc jest dobra, tusz się nie kruszy, nie osypuje, nie rozmazuje, nawet w wilgotne dni. Ja jestem zadowolona, ale nie wiem czy bym kupila ten tusz w regularnej cenie bo znam tańsze i zamienniki. U mnie tusz nie powoduje pieczenia oczu, zaczerwienienia spojówek, łzawienia. Nic złego się nie działo. Nie ma problemu z demakijażem. Moje małe opakowanie wystarczyło na nieco ponad miesiąc. Cena regularna jest wysoka i nie wiem czy zdecydowałabym się na jej zakup bo znam tańsze, równie dobre zamienniki.

Nie rozumiem tego produktu. Cena mówi sama za siebie, że produkt jest luksusowy i powinien działać rewelacyjnie. Zawiodłam się, tusz nie pogrubia tak "WOW" jak obiecuje producent. To zwykły tusz do rzęs, według mnie po prostu marka tyle kosztuje, bo znam tusze innych (tańszych) marek i są o niebo lepsze! Szczerze, nie polecam tego tuszu. Szkoda pieniędzy. Ja kupiłam na promocji, ale to nadal za drogo i żałuję tego zakupu. Tusz nie pogrubia rzęs, skleja je, dla mnie bubel.

Zacznę od truizmu, że co pasuje jednemu nie musi drugiemu. Kosmetyki nie są wolne od tej zasady, czego dowodem skrajnie różne recenzje poszczególnych produktów. A jednak ta oczywistość zadziwia mnie czasem, gdy kupuję okrzyczaną, ogólnie chwaloną czy wręcz kultową rzecz. Nabywam, zaczynam używać i... nie mogę się oprzeć wrażeniu, że trafiłam do grupy stosującej placebo ;) Tak właśnie było z Effet Faux Cils. Co do zasady nie wierzę w zapewnienia o niesamowitych superhipermega właściwościach kosmetyków, zwykle uznaję, że jeśli choć połowa obiecanek będzie miała pokrycie w rzeczywistości to będę zadowolona. Tutaj jednak wrażenia z użytkowania pogalopowały w kompletnie przeciwnym kierunku niż zakładany. Rzęsy mam długie, gęstość jednak nie powala, dlatego moim ulubionym rodzajem tuszu do rzęs jest pogrubiający. Szarpnęłam się na YSL oczekując nie tyle efektu sztucznych rzęs, co zauważalnego pogrubienia i ładnej czerni. Okazało się, że tusz jest dobry - jeśli ktoś oczekuje delikatnego, naturalnego podkreślenia oczu. Tylko, że to nie miał być efekt, jaki można uzyskać kilkakrotnie tańszą mascarą i nie po to wyskoczyłam z miliona monet. Jestem autentycznie rozczarowana, ponieważ tusz wydawał się idealnie dopasowany do moich potrzeb. Tymczasem pogrubienie jest subtelne, czerń nieznacznie tylko przyciemniła naturalne rzęsy. Zazwyczaj nakładam dwie warstwy tuszu, w przypadku recenzowanego eksperymentowałam z większą ilością, ale nawet wtedy zamiast "efektu sztucznych rzęs" był efekt posklejanych i wyglądających nieestetycznie. Swój egzemplarz kupiłam w perfumerii, zakładam więc, że produkt był świeży. Effet Faux Cils nie jest złej jakości mascarą, ale w moim przypadku okazała się być niezgodną z opisem. Sztuczne rzęsy, a delikatne i subtelne to rozdźwięk o 180 stopni. Tusz, owszem, polecam - fankom naturalnego efektu jako opcję na co dzień.

Dobry tusz ale nie daje on efektu sztucznych rzęs. Lepiej działa M.F. Tusz skusił mnie marką i pięknym eleganckim opakowaniem. Ma wyprofilowaną szczoteczkę, która łatwo dociera do wszystkich rzęs. Kolor dobrze napigmentowany intensywną czernią. Rzęsy są podkręcone, lekko wydłużone, lekko pogrubione. Dobry na codzień. Daje naturalny efekt.

Tusz nie zadowoli zwolenniczek tzw. dramatic look (sama musiałam się przyzwyczaić do innego- skromniejszego wyglądu moich rzęs). Pierwsza warstwa tuszu ani nie wydłuża, ani nie pogrubia. Jedynie bardzo ładnie pokrywa całość rzęs. Druga i trzecia warstwa ładnie wydłużają rzęsy, nie zauważyłam jednak efektu pogrubienia... Efekt wydłużenia jest jednak bardzo naturalny. Tusz jest bardzo lekki, nie pokrywa rzęs "zbroją", raczej nie da się nim zbudować firanki rzęs... Kosmetyk nie obciąża rzęs. Produkt nie rozmazuje się, ani nie kruszy. Bardzo odpowiada mi kształt szczoreczki, która dociera nawet do najkrótszych włosków. Za duży plus uznaję również to, iż na szczoteczkę nabiera się idealna ilość produktu! Nigdy nie trzeba wycieracz szczoteczki. Tusz jest bardzo łatwy w demakijażu. Z ciekawostek dodam, iż w czasie kąpieli morskiej (kiedy jednak z jakiś przyczym moczymy głowę!) spływający tusz nie zrobił ze mnie pandy, a poprostu stopniowo znikał z rzęs.

Tusz na początku mnie zachwycił, niestety z czasem przestałam go lubić. Skleja rzęsy i odbija się na powiece. Szczoteczka nie rozdziela rzęs. Ma intensywny czarny kolor. Wysoka cena za niską jakość. Zdecydowanie są lepsze tusze. Ma piękne opakowanie.

Kiedyś byłam w stanie sporo zapłacić za tusz do rzęs i wtedy ten drogi miałam na specjalne okazje, a na co dzień, coś w bardziej przystępnej cenie. Ten tusz kupiłam w czasie kiedy brałam ślub i miałam sztuczne kępki, ale szukałam czegoś z efektem wow na drugi dzień na poprawiny, a sztucznych rzęs już nie chciałam doklejać. Efekt faktycznie jest wow, rzęsy wyglądają jak sztuczne, ale tusz po kilku użyciach zaczyna wysychać w opakowaniu i te efekty nie są już takie jak na początku. Od pewnego czasu korzystam z liftingu rzęs, ostatnio też z laminacji i tak drogie tusze nie są mi już potrzebne, bo po liftingu rzęsy same w sobie wyglądają jak sztucznie i wiele jeśli chodzi o tusze do rzęs im nie potrzeba. Wypróbować można- POLECAM, ale warto przemyśleć sprawę czy nie lepiej zdecydować się na laminację

Tusz rzeczywiście daje efekt sztucznych rzęs. Jednak ma swoje plusy i minusy. 1. Działanie - mozna nim wyczarować faktycznie śliczny wachlarz wokół oczu 2. Trwałość - nie kruszy się i nie rozmazuje 3. Zapach - dla jednych plus dla drugich minus - dla mnie plus. Lekko perfumowany, lubię ten zapach 4. Cena - na minus. Wydanie na tusz około 130 zł to dość spory wydatek. Nie czarujmy się w Polsce przeciętny Kowalski nie zarabia kokosów. 5. Wydajność - tusz dość szybko się kończy. NA MINUS 6. Nasycenie - uwielbiam wersję z głęboką czernią. Choć burgund i fiolet wyglądają także pięknie 7. Opakowanie - złote,typowe dla YSL. Bardzo ładne Ogólnie ciesze się, bo miałam możliwość korzystania z tego tuszu, ponieważ pracowałam w perfumerii i dostawałam go często w prezencie. Ale na chwilę obecną byłoby mi trochę ciężko wydać taki hajsik na tusz do rzęs :(

Natura obdarzyła mnie raczej rzadkimi i cienkimi rzęsami, w dodatku mam jasną oprawę oczu. Maskara to dla mnie mój must have, dlatego przetestowałam już naprawdę wiele z różnych półek cenowych. Ostatnio skusiłam się właśnie na ten tusz i muszę przyznać, że spełnia wszelkie moje oczekiwania. Daje naprawdę głęboką, mocną czerń. Wyraźnie pogrubia rzęsy przy czym idealnie je rozdziela. Nie ma mowy o posklejanych pajęczych nóżkach nawet przy trzeciej warstwie tuszu. Chyba żadna maskara nie rozdzielała tak idealnie rzęs. Szczoteczka idealnie rozprowadza produkt, bardzo łatwo mi się nią malować pomimo głęboko osadzonych oczu. Tusz jest perfumowany, jednak nie podrażnia mi oczu. Uprzyjemnia za to malowanie. Efekt który uzyskuję jest to idealny wachlarz rzęs, przez cały dzień tusz się nie kruszy, nie rozmazuje. Przy czym łatwo zmyć go przy demakijażu. Jest odporny na warunki zewnętrzne. Miałam go na sobie kiedy mocno sypało mokrym śniegiem w twarz. Byłam pewna, że po powrocie zobaczę w lustrze pandę, a ku mojemu zdziwieniu tusz się wcale nie rozmazał. Nie pogorszył stanu moich rzęs, wręcz mam wrażenie, że je wzmocnił. Jedyny minus jaki zauważam to wysoka cena, dlatego siedząc w domu czasem używam czegoś innego by szybko się nie skończył ;( Nie ma zamiennika wśród drogeryjnych tuszy. Być może L'Oreal jeszcze daje w miarę podobny efekt, jednak nie daje takiego komfortu używania jak YSL. Polecam jeśli jest ktoś skłonny wydać tyle na maskarę, jeśli jednak oszczędzamy - polecam tusze L'Oreala.

Tusz ładnie pogrubia, wydłuża i zagęszcza moje z natury krótkie i rzadkie rzęsy. Jest to naprawdę fajny produkt, ale używałam wiele, znacznie tańszych produktów tego typu, które sprawdziły się równie dobrze. Myślę, że nie warto przepłacać za tą samą jakość. Tusz jest dość wydajny, nie zasycha w opakowaniu, nie obsypuje się. Jest dość trwały.

Mam miniaturkę tego tuszu, nie odważyłabym się zaplacić aż tyle za tusz do rzęs. Cena jest bardzo wysoka. A efekt? Zupełnie zwykły. Tusz na rzęsach wygląda jakbym nałożyła mascarę za 15zł a nie ponad 100zł. Efekt zupełnie nie jest warty tej ceny. Jedyny ale spory plus to taki, że tusz nie odbija mi się w ciągu dnia pod oczami gdy niemal każdy tusz na świecie to u mnie robi. Ale nie jest to warte tylu pieniędzy.