Smashbox Cover Shot Palette Smashbox + Vlada `Petal Metal` Paleta 8 cieni do powiek

Długo zastanawiałam się nad zakupem tej paletki ( bardziej w sensie następnej paletki do kolekcji). Bardzo spodobała mi się gdy widziałam ją u yutuberek. Trzymałam się twardo parę miesięcy aż w końcu jak byłam w Sephorze i poszłam na żywo zobaczyć swatche to po prostu przepadłam, musiałam już ją mieć! Zacznę od opakowania. Jest bardzo malutka, zmieści się bez problemu do torebki jest idealna do zabrania w podróż. Opakowanie jest plastikowe, w paletce znajdziemy lusterko ale jest słabej jakości. Mi te rzeczy nie przeszkadzają ponieważ jakość tych cieni jest po prostu dla mnie pozwalająca. W środku znajdziemy 8 cieni, 2 matowe i 6 metalicznych, z czego 2 większe ( w tym mój ulubiony, który stosuje na codzień, przeciągając powiekę tym cieniem palcem. Koleżanki się mnie pytają co to za cudo, które tak podkreśla kolor moich oczu. Taki efekt robi pierwszy złoto brzoskwiniowy cień Fresh Steam) . Paletka zachowana jest w kolorze złoto różowym, uważam że najlepiej podkreśli urodę brunetek z zielonymi oczami choć z brązowymi również. Jakość cieni jest dla mnie pozwalająca. Łatwo się blendują, praktycznie się nie osypują, są bardzo napigmentowane, trwałe, konsystencję mają masełkową, można nimi stworzyć makijaż wieczorowy jak i dzienny. Cena może co prawda odstraszyć, jednak jak przeliczymy na pojedynczy ceń, wychodzi niecałe 17 zł czyli tyle ile np. pojedynczy cień Inglota, a jakoś mimo całej mojej sympatii do Inglota jest po prostu dla mnie bez porównania. Gdyby nie brak w paletce cienia bazowego spokojnie mogłaby być paletą samowystarczalną. Swatche które załączyłam są bez bazy i na żywo są jeszcze bardziej intensywne. Jednym słowem doskonała jakość za jeszcze nie tak straszne pieniądze.

Paletkę kupiłam, ponieważ kusiła mnie ta kolekcja, oj kusiła. Szczególnie rozświetlacze prezentowały się pięknie. Zdecydowałam się na paletkę i nie żałuję, bo poznałam cienie Smashbox i przekonałam się co do ich wysokiej jakości. W palecie mamy 2 maty, 2 jasne duochromy i resztę metalików. Mamy mat transferowy i do przyciemniania, brakuje cielistego odcienia i byłaby kompletna paletka. Kolory są intensywne, nasycone, pięknie odbijają światło. Maty bardzo dobrze się rozcierają, są widoczne na oku, kolory wzajemnie się przenikają, ale każdy jest widoczny z osobna (nie zlewają się w plamę). Praca z paletką to przyjemność. Do tej pory cienie Smashbox były mi o obojętne, ale widzę że to naprawdę dobre maleństwa. Paletkę zabieram w podróże, nie zajmuje dużo miejsca, nie brudzi się. Wadą jest plastikowe, zniekształcające lusterko, które nie nadaje się do malowania, równie dobrze mogło by go w ogóle nie być.

Kusiła mnie ta kolekcja, oj kusiła. A najbardziej rozświetlacz. Porównując jednak cenę rozświetlacza (170zł), do paletki (130zł), zdecydowałam się na paletkę. I całe szczęście, bo ponoć rozświetlacz jest drobinkowy, a takich nie lubię. Paletka jest malutka, ale jak wiadomo cienie się używa, a nie zużywa :) cena w stosunku do innych palet wysokopółkowych jest obniżona proporcjonalnie do ilości cieni. Zawiera 2 większe odcienie bazowe typu duochrom, 2 maty, 4 metaliki. 2 kolory bazowe w większym formacie, to duochromy/holo opalizujące, które z powodzeniem stosuję jako rozświetlacz. Wyglądają super, tym bardziej że opalizują nietypowo na róż czy brzoskwinię, na szampańskiej bazie. Zacznę od wad :) - brak beżowego, cielistego, matowego cienia - lusterko plastikowe, zniekształcające obraz I przejdę do zalet: - maty są genialnej jakości, łatwo się z nimi pracuje. Mamy cień transferowy w kolorze spicy latte i ładną oberżynę, które robią bazę makijażu. Pozostałe metaliczne cienie używam do uzupełnienia bazowej wersji, bo nie lubię pełnego metaliku na twarzy. Ciemniejsze metaliki sprawdzają się na dolną powiekę lub jako topper do matowej oberżyny. Jaśniejsze bardzo ładnie wyglądają na ruchomej powiece. Sama paletka jest raczej uzupełnieniem innych palet niż czymś co bym kupiła jako basic (gdybym oczywiście nie posiadała innych palet). Niby może być kompletna, ale kolorystyka jest raczej jednolita (rose gold) i nie wyczarujemy nią miliona różnych makijaży. Z cieniami pracuje się łatwo, ładnie się blendują, nie robią plam, nie osypują się, są trwałe. Paletka bardzo ładnie ożywia moje palety matowych cieni i jest dla nich świetnym uzupełnieniem. Za jej pomocą można podkręcić klasyczny look. Używam jej już jakiś czas i lubię uzupełniać makijaże jakimś cieniem z tej palety. Ale oczywiście używam też i całej palety. Z tym że nie do końca odnalazłam się w samych metalikach. Moje oko zdecydowanie lepiej wygląda w matach. Metaliki będą pięknie podkreślać ruchomą powiekę, u osób u których jest ona duża niczym płachta ;) moja zdecydowanie lepiej wygląda w matowym beżu i jedynie muśnięta czymś błyszczącym. W tym celu lepiej odpowiada mi formuła znana z palet ABH lub Too Faced. Natomiast matowe czy holo wykończenia-jak najbardziej. Atutem paletki jest także to, że różni się od modnych palet w typie mauve/rose gold, jest mniej klasycznie różowa, a zawiera raczej wariacje na temat różu, co czyni ją zdecydowanie bardziej uniwersalną i pasującą do różnych karnacji i tęczówek.