Mokosh Cosmetics Regenerujący krem do twarzy anti-pollution `Malina` 

Już od pierwszego użycia poczułam, jak ten krem otula moją skórę niczym aksamitny szal. Jego lekka konsystencja sprawia, że wchłania się błyskawicznie, a ja mogę cieszyć się natychmiastowym uczuciem nawilżenia. Malina, znana ze swoich właściwości antyoksydacyjnych, działa jak tarcza ochronna przed zanieczyszczeniami środowiska, co jest dla mnie kluczowe w miejskim zgiełku. ???????? Krem ma delikatny, owocowy zapach, który umila codzienną rutynę pielęgnacyjną. Po nałożeniu czuję, jak moja skóra staje się promienna i pełna życia, a matujący efekt sprawia, że nie muszę się martwić o świecenie się w ciągu dnia! ???????? Co więcej, zauważyłam, że moja cera stała się bardziej jędrna i wygładzona, a wszelkie drobne niedoskonałości zaczynają znikać. To jak magiczna różdżka w słoiczku! ✨???? Jeśli szukacie produktu, który nie tylko zadba o Waszą skórę, ale także dostarczy jej potrzebnej energii i ochrony, to Mokosh Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina jest idealnym wyborem! ???????? Zdecydowanie polecam!

Krem zamknięty w estetycznym szklanym opakowaniu. Ma obłędny malinowy zapach, który przyjemnie nakłada się na twarz. Konsystencja kremu jest gęsta i treściwa, dla mnie idealna i w sam raz na te porę roku. Kremu używam na dzień. Doskonale nawilża przez cały dzień i bardzo dobrze współgra z podkladem, nie roluje się. Nie zapycha i nie powoduje niedoskonałości, a mam do tego sklonnosci. Przy regularnym stosowaniu poziom nawilżenia mojej skóry poprawił się, stała się ona bardziej napięta i wygładzona. Moja skóra jest sucha, ale się przetłuszcza i ma skłonność do niedoskonałości, krem bardzo mi przypasował. Lubię treściwe kremu, które otulają moją skórę. U mnie wchłania się do końca, ewentualnie pozostawia delikatna warstwę.

Jako miłośniczka kosmetyków naturalnych, zawsze z przyjemnością testuję produkty, które łączą skuteczność z naturalnymi składnikami. Tym razem w mojej pielęgnacyjnej rutynie pojawił się regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina od Mokosh. Już samo opakowanie zapowiadało coś wyjątkowego – elegancki, szklany słoiczek wpisuje się w filozofię marki, promującą ekologiczne rozwiązania. Krem zachwycił mnie swoją lekką, ale jednocześnie bogatą konsystencją. Łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając na skórze delikatną, satynową warstwę ochronną. Zapach? Subtelny, owocowy, jak dojrzała malina w letni poranek. Idealny dla tych, którzy lubią naturalne aromaty bez nadmiernej intensywności. To, co wyróżnia ten krem, to jego formuła bogata w składniki aktywne. Znajdziemy tu m.in.: - Oleje roślinne - Ekstrakt z korzenia żeń-szenia – wspomaga regenerację skóry i poprawia jej elastyczność. - Kwas hialuronowy – nawilża i chroni skórę. - Witaminę E – zwaną "witaminą młodości", która działa przeciwstarzeniowo i wzmacnia barierę ochronną skóry. Dzięki tym składnikom krem nie tylko nawilża, ale także chroni skórę przed szkodliwym wpływem zanieczyszczeń środowiskowych – co jest szczególnie ważne, gdy mieszkamy w mieście. Już po pierwszych dniach stosowania zauważyłam, że moja skóra jest bardziej miękka i elastyczna. Regularne stosowanie przyniosło jeszcze więcej korzyści: cera stała się rozświetlona, a drobne zaczerwienienia znacznie się zmniejszyły. Co więcej, krem nie zapchał porów, co często może być problemem przy bogatszych formułach. Dzięki swojej uniwersalnej formule krem świetnie sprawdzi się zarówno na dzień, jak i na noc, kiedy to po prostu możemy nałożyć grubszą warstwę. Minusem może być jedynie cena, ponieważ słoiczek kosztuje aż 159zł!

Chyba nigdy tak szybko nie klikałam przycisku "tak" pod pytaniem, czy kupię ten produkt ponownie. Bez wahania! Jeśli macie ten wątpliwy zaszczyt, że z jakiegoś powodu obdarowano was suchą, wymagającą ciągłego nawilżania skórą, krem Mokosh to najlepsza inwestycja w długotrwałe ukojenie cery. Krem o bogatej, gęstej konsystencji. Bardzo wydajny, do swobodnego zaaplikowania na powierzchni całej twarzy potrzeba niewielkiej ilości kosmetyku. Dobrze się z nim pracuje na solidnie oczyszczonej twarzy, rozprowadzając go rozgrzanymi opuszkami palców. Szybko się wchłania, efekt jest odczuwalny wkrótce po aplikacji i utrzymuje się bardzo długo; wrażenie elastycznej i jędrnej cery jest odczuwalne nadal po 12-18 godzinach. Nie pozostawia tłustego filmu, wydobywa za to delikatny glow zdrowej cery. Dobrze sprawdzi się zarówno jako nawilżający kosmetyk pod makijaż, jak i regenerujący krem na noc. Mam wielką słabość do klasycznej, minimalistycznej szaty graficznej kosmetyków Mokosh. Zarówno zewnętrzne kartoniki, jak i same opakowania produktów są spójne wizualnie, a do tego przyjazne środowisku (szklane słoiczki) i chronią właściwości kosmetyków (ciemne szkło). Ten malinowy krem sprawdza mi się świetnie w całodobowej pielęgnacji, więc przy takiej pojemności zabieram go w podróż jako jej podstawę. Jeszcze słowo o zapachu: pachnie dokładnie tak, jak zrywane z krzaka maliny w samym środku upalnego lata. Rozgrzane słońcem, dojrzałe, soczyste - nasze pierwsze spotkanie przypadło na środek zimy, więc każde użycie to było wspomnienie ciepłych dni. Taki ekstra bonus do codziennego rytuału pielęgnacyjnego :-). Zapach się utrzymuje, ale w postaci lekkiej, nienachalnej nuty.

Już po wyjęciu z kartonika produkt robi wrażenie. Szklany ciemny pojemniczek jest zapowiedzią dobrego wnętrza i świetnie się prezentuje. Zapach malinowy - bardzo przyjemny, nie duszący - delikatny. Krem łatwo rozprowadza się na twarzy, dość szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Skóra twarzy jest długotrwale nawilżona i bardziej elastyczna. Kosmetyk jest wydajny, więc mimo niewielkiej pojemności - wystarczy na jakiś czas. Warto podkreślić, że krem ma dobry, naturalny skład, co jest ogromnym plusem a dla wielu Pań wyznacznikiem zakupu. Krem jest wg mnie stosunkowo drogi, ale jak najbardziej warto go nabyć.

Opakowanie: Szklany słoik Pojemność: 60 ml Zapach: Delikatny, malinowy, otulający. Konsystencja: Kremowa, bogata lecz nałożona cienką warstwą szybko wchłania się. Mój typ cery: sucha, wrażliwa, uczulenie na aloes. Moje wrażenia: Krem pachnie przepięknie słodkimi malinami. Uwielbiam ten zapach. Konsystencja bogata lecz nałożony cienką warstwą wchłania się szybko lecz zostawia film na twarzy. Nakładam go na noc i wiem, że rano będę mieć zregenerowaną skórę. Dobrze nawilża, odżywia, regeneruje. Stosowałam go również na uszkodzoną BHL i to jest jak plaster - CUDO. Podsumowanie: Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina polecam dla cer suchych, wrażliwych, mieszanych i z uszkodzoną BHL bo on koi skórę.

Miałam okazję testować ten Krem i chętnie dzielę się moją recenzją: Pierwsze wrażenie: Krem zachwyca swoją lekką, aksamitną konsystencją, która świetnie rozprowadza się na skórze i szybko się wchłania. Zapach? Subtelna nuta malin- delikatna i bardzo relaksująca. Idealny początek dnia! Opakowanie minimalistyczne, eleganckie, w ciemnym szkle. Bardzo ładnie prezentuje się na łazienkowej półce. Efekty: Już po pierwszym użyciu czuć, że skóra jest bardziej miękka i nawilżona. Po kilku dniach zauważyłam, że cera wygląda na bardziej wypoczętą i promienną. Plus za działanie ochronne – skóra nie jest tak przesuszona po całym dniu w mieście. ???? Komu polecam? Jeśli mieszkasz w mieście, walczysz z przesuszoną lub zmęczoną cerą, ten krem to coś dla Ciebie. Świetnie nadaje się także pod makijaż, bo nie obciąża skóry i daje delikatny efekt glow. Podsumowanie: Naturalny skład, piękny zapach i świetne działanie – czego chcieć więcej? Jeśli szukacie produktu, który odżywi skórę i nada jej zdrowy blask, koniecznie wypróbujcie krem anti-pollution Malina.

Ostatnio miałam okazję przetestować krem do twarzy Malina od marki Mokosh, i muszę przyznać, że było to doświadczenie wyjątkowo przyjemne. Po pierwsze, opakowanie – minimalistyczny słoiczek z ciemnego szkła – od razu przyciąga uwagę. Jest nie tylko estetyczne, ale i ekologiczne, co od razu daje poczucie, że sięgam po produkt przemyślany i naturalny. Pierwsze wrażenie po otwarciu? Zapach. Delikatna, subtelna woń malin, która nie jest nachalna, lecz przyjemnie otula skórę i zmysły. Konsystencja kremu jest bogata, ale nie ciężka – dokładnie taka, jakiej potrzebuje moja skóra w okresie zimowym. Po nałożeniu na twarz, krem szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu, co jest dla mnie ogromnym plusem. Już po kilku dniach zauważyłam, że moja skóra stała się bardziej nawilżona. Krem doskonale radzi sobie z moimi suchymi partiami skóry, a przy tym nie zapycha porów. Co więcej, ten produkt świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż – podkład nie roluje się i pozostaje na miejscu przez cały dzień. Doceniam fakt, że Mokosh to marka, która stawia na naturalne składniki i etyczną produkcję. W kremie Malina znajdują się oleje roślinne i ekstrakt z malin, które dostarczają skórze witamin i antyoksydantów. Krem do twarzy Malina od Mokosh to dla mnie strzał w dziesiątkę. Idealnie spełnia swoje zadanie, a przy tym sprawia, że codzienna pielęgnacja staje się małym rytuałem przyjemności. Polecam go każdej kobiecie, która szuka naturalnej, skutecznej pielęgnacji z nutą malinowej słodyczy.

Miłość od pierwszego użycia i wejrzenia! Na początek opakowanie - co jak co, ale na to zawsze zwracam uwagę. Minimalistyczne, szklane, trochę przypomina mi opakowania apteczne. Bardzo na plus! Sama zawartość - och i ach! Zapach - wspomnienie lata! Słodko-kwaśne maliny, nie mdłe, a przyjemne, otulające i dodające energii (zwłaszcza o poranku) - kocham go! Konsystencja - tu nie ma się do czego przyczepić. Dla mnie jest idealne. Krem szybko się rozprowadza na skórze, a także szybko się wchłania. Skóra jest wyraźnie nawilżona, ale nie czuć na niej lepkiej warstwy, co jest kolejnym plusem. Moje wrażenia po ponad 3 tygodniach stosowania? Przede wszystkim zaznaczę, że moja skóra jest wrażliwa, przesuszająca się na policzkach i czole, z tendencją do podrażnień i suchych skórek. Po użyciu kremu Mokosh anti-pollution Malina skóra jest miękka, rozświetlona cera o ujednoliconym kolorycie. Moja skóra wygląda zdrowo, wszelkie suche skórki zniknęły i krem lubi się z moim podkładem - czego chcieć więcej :)?

Moje osobiste odczucia co do niego są całkiem pozytywne. Krem jest zamknięty w eleganckim szklanym słoiczku. Ma gęstą konsystencję i jest przy tym bardzo wydajny. Pięknie pachnie maliną. Dość szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu więc nadaje się zarówno do wieczornej jak i porannej pielęgnacji. Po nałożeniu wieczorem, rano przy mojej mieszanej cerze nie miałam w strefie T błysku więc jest spoko. Daje naprawdę fajne nawilżenie. Nakładałam go nawet na dłonie i też czułam ulgę bo przez obecne temperatury.

Krem do twarzy "Malina" marki Mokosh to prawdziwa perełka wśród kosmetyków! Jego zapach jest absolutnie wyjątkowy bo pachnie dokładnie jak Mamba malinowa z dzieciństwa, co sprawia, że masz ochotę go po prostu zjeść. Konsystencja jest lekka, ale jednocześnie treściwa. Doskonale nawilża skórę, nie obciążając jej. Pomimo bogatej formuły, krem wchłania się szybko, nie pozostawiając tłustego filmu, co jest dużym plusem, zwłaszcza dla mojej mieszanej cery z przetłuszczającą się strefą T. Skóra po aplikacji jest gładka, odżywiona i pełna blasku. Bardzo podoba mi się, że opakowanie jest szklane bo wygląda naprawdę luksusowo i estetycznie, co dodaje całemu produktowi wyjątkowego charakteru. To świetny wybór dla osób, które szukają kosmetyku łączącego skuteczność z przyjemnością dla zmysłów.

Krem Mokosh Cosmetics Regenerujący Malina to prawdziwy hit w mojej codziennej pielęgnacji. Jego lekka, ale odżywcza konsystencja idealnie się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Zapach maliny jest niezwykle przyjemny i delikatny, co sprawia, że stosowanie go to czysta przyjemność. Po kilku dniach stosowania zauważyłam wyraźne nawilżenie i wygładzenie skóry, a bariera ochronna twarzy wydaje się wzmocniona. Na koniec pełnych testów planuję dodać szczegółowy film z wrażeniami, bo krem zdecydowanie zasługuje na uwagę!

Krem do twarzy od Mokosh Cosmetics miałam okazję przetestować dzięki Klubowi Recenzentki wizaż. Opakowanie - jest to prosty design, ale niesamowicie elegancki. Na ogromny plus zasługuje szklany słoiczek i jakość jego wykonania. Zapach - po prostu przepadłam od pierwszego użycia. Kocham kosmetyki o zapachach owocowych, ale ta malina to mistrzostwo świata. Przepiękny, wyrazisty, a zarazem delikatny zapach malin przenosić nas wyobraźnią do ciepłego i słonecznego lata. Sam krem to prawdziwy luksus dla cery. Krem ma niezbyt tłustą konsystencję, jest lekki i świetnie doprowadza się na twarzy. Nie pozostawia smug, nie wybiela. Po kilku dniach stosowania zdecydowanie zauważyłam poprawę w nawilżeniu skóry, która jednoczenie stała się gładka, miękka, zregenerowana i pełna blasku. Moja skóra jesienią i zimą wymaga naprawdę porządnej pielęgnacji, a ten krem zasługuje na miano jednego z ulubieńców. Plusem także jest formuła, która chroni naszą skórę przed zanieczyszczeniami. Skład tego kosmetyku także bardzo przyciągnął moją uwagę - bardzo doceniam naturalne kosmetyki. Bardzo gorąco polecam go wypróbować na sobie! Chyba nikt się nie zawiedzie tym produktem! :)

Ten krem to mała przyjemność już od pierwszego otwarcia słoiczka. Zapach malin jest delikatny i naturalny, co sprawia, że codzienne używanie kremu staje się naprawdę przyjemne. Konsystencja jest aksamitna, łatwo się rozprowadza i dosyć szybko wchłania – całkiem niezłe rozwiązanie dla cery mieszanej, zwłaszcza rano, przed nałożeniem makijażu. Opakowanie to prosty, elegancki szklany słoiczek, który wygląda świetnie na półce, a przy okazji jest bardziej przyjazny dla środowiska. Jeśli chodzi o działanie, krem dobrze nawilża, choć efekt nie jest spektakularny – skóra jest miękka i gładka, ale większe zmiany mogą wymagać dłuższego stosowania.

Jestem absolutnie zachwycona regenerującym kremem Mokosh Malina, który stał się jednym z moich ulubionych produktów do pielęgnacji. Już od pierwszego użycia zauważyłam, że moja sucha, zmęczona skóra odżyła – krem cudownie nawilża i sprawia, że twarz jest miękka, gładka i przyjemnie elastyczna. Konsystencja jest gęsta, ale aksamitna, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając delikatny ochronny film, który absolutnie nie obciąża skóry. Zapach maliny jest naturalny, subtelny i niezwykle relaksujący, co dodatkowo uprzyjemnia wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Opakowanie również zasługuje na pochwałę – szklany słoiczek z zakrętką jest nie tylko estetyczny, ale i ekologiczny. Uwielbiam ten krem za to, jak świetnie regeneruje i pielęgnuje moją skórę, a przy tym dodaje jej zdrowego blasku.

Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina to produkt, który naprawdę mnie zaskoczył swoją jakością i działaniem. Po kilku tygodniach regularnego stosowania zauważyłam wyraźną poprawę kondycji mojej skóry. Przede wszystkim krem ma przyjemną, aksamitną konsystencję, która łatwo się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu na skórze. Zapach maliny jest subtelny, ale bardzo naturalny i relaksujący – nie przypomina sztucznych aromatów, co od razu mnie ujęło. Już samo nakładanie kremu to przyjemny rytuał. Jeśli chodzi o działanie, krem doskonale nawilża i odżywia skórę. Moja cera, szczególnie w okresie zimowym, ma tendencję do przesuszania, ale ten produkt pomógł mi utrzymać odpowiedni poziom nawodnienia. Po użyciu skóra wydaje się miękka i sprężysta, a efekt utrzymuje się przez cały dzień. Dodatkowo zauważyłam, że moja skóra wygląda bardziej promiennie i zdrowo. Jako osoba mieszkająca w mieście doceniłam również obietnicę ochrony przed zanieczyszczeniami środowiskowymi. Choć ciężko zmierzyć ten efekt, zauważyłam, że moja cera mniej reaguje na smog czy suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach. Mam wrażenie, że skóra jest lepiej zabezpieczona i mniej podatna na podrażnienia. Warto podkreślić, że krem ma naturalny skład, co jest dla mnie bardzo ważne. Zawarte w nim oleje, masła i ekstrakty roślinne (np. z maliny) naprawdę robią różnicę i są świetnym rozwiązaniem dla osób ceniących świadomą pielęgnację. Podsumowując, regenerujący krem anti-pollution Malina od Mokosh to produkt, który spełnił moje oczekiwania – nawilża, regeneruje i chroni skórę. Polecam go szczególnie osobom z cerą suchą, zmęczoną lub narażoną na działanie miejskiego środowiska. To prawdziwa perełka w codziennej pielęgnacji!

Regenerujący krem do twarzy to produkt, który z pewnością znajdzie swoje miejsce zarówno w porannej, jak i wieczornej rutynie pielęgnacyjnej. Jego nietłusta formuła sprawia, że doskonale sprawdza się jako baza pod makijaż, co jest dla mnie niezwykle istotne. Krem działa regenerująco i kojąco, co doceniam szczególnie po długim dniu. Muszę również podkreślić, że opakowanie w ciemnym szkle to strzał w dziesiątkę. Choć może nie jest to najpraktyczniejsze rozwiązanie na podróże, to prezentuje się niezwykle elegancko w łazience. Dodatkowo, dzięki temu opakowaniu, mam pewność, że produkt nie straci swoich właściwości. Zdecydowanie polecam!

Krem z tej linii kosmetyków to totalna perełka w mojej kosmetyczce. Oczywiście nie mogę na wstępie nie wspomnieć o jego pięknym malinowym zapachu. Kremik ten ma za zadanie zregenerować i ukoić. I tak zdecydowanie działa na mojej skórze ! Niestety w ostatnim czasie moja skóra twarzy bywa dość mocno przesuszona, a co za tym idzie powstają też podrażnienia. Dlatego jestem pod wrażeniem jak super ten krem radzi sobie z nawilżeniem, dając do tego uczucie ukojenia w miejscach podrażnionych. Ponadto znakomicie chroni przed czynnikami zewnętrznymi, a więc doskonale sprawdza się teraz w trudnym okresie jesienno-zimowym. Jego lekka formuła i przyjemna konsystencja sprawia że twarz pozostaje miękka bez lepkiego filmu.