Kupiłam krem przed letnim sezonem ze względu na lekką konsystencję. Mam odwodnioną, jednak nadal przetłuszczającą się cerę. W codziennej pielęgnacji stawiam na mocne nawilżenie i utrzymanie wilgoci w naskórku. Jestem w stanie w ciepłe dni używać nawet cięższych kremów, bo skóra wchłania je dobrze, ale chciałam spróbować czegoś lekkiego i jeszcze mi nieznanego, chociaż sama firma jest mi znana z udanego kremu do rąk.
Recenzowany krem otrzymujemy w tekturowym białym pudełku, które chowa plastikową, miękką, różową tubkę z białą zakrętką. Estetyka samego pudełka oraz widziana na tubce bardzo mi odpowiada, jest czytelna, minimalistyczna, a kiść winogron nawiązuje do składnika, jakim jest ekstrakt z winorośli.
Pod zakrętką znajduje się gwint - dzióbek, w którym mamy niewielki otwór, przez który wydobywamy krem. Posiada produkt lekką, kremowo - żelową, można by też użycz słowa sorbetową, konsystencję. Wchłania się błyskawicznie w skórę. Ze względu na moje odwodnienie aplikację kremu poprzedzałam dawką serum lub lotionu. Niestety kosmetyk Caudalie nie utrzymał wilgoci wewnątrz naskórka, skutkiem czego już po kilku chwilach zaczęłam odczuwać coraz słabsze nawodnienie skóry, a w końcu przychodził moment, gdy powinnam ponownie nałożyć krem na skórę. Uważam jednak, że produkt dla osób ze skórą normalną, mieszaną, a nawet tłustą mogą być zadowolone z tego kremu.
A propos skóry tłustej, jak wspomniałam wyżej, moja się przetłuszcza, a krem nie spowodował wzmożonej produkcji sebum, nie zatkał również porów, dlatego myślę, że nada się do tego typu cer. Kosmetyk nie obciąża skóry i daje uczucie świeżości. Nie zostawia również na skórze nieprzyjemnej, a tym bardziej błyszczącej warstwy. natomiast makijaż nałożony na niego utrzymuje się cały dzień, nie roluje się i nie spływa.
W zasadzie krem posiada same zalety, a gdyby nie odwodnienie mojej skóry, byłabym z niego bardzo zadowolona. Nie będę jednak oceniać tego aspektu surowo, bo jednak producent nie obiecuje dogłębnego i intensywnego nawilżenia, czy działania przeciwodwadniającego.
No, może popsioczę troszkę na zapach, który powinien być świeży i może jest faktycznie taki, jak obiecuje producent, ale wyczuwam jakieś sztuczne, chemiczne akcenty, co mnie zaskoczyło i trochę zawiodło.
Ponieważ krem nie spisał się u mnie jako drugi etap codziennej pielęgnacji, postanowiłam go przesunąć na pierwsze miejsce, czyli zamiast standardowego dla mnie serum lub lotionu, używałam tego kremu. Nie chciałam wyrzucać przecież kosmetyku, za który trochę się zapłaciło. I powiem szczerze, że fajnie się spisał w roli pseudo-serum. Był porcją nawilżenia, którą następnie zmykałam sprawdzonym kremem. I przyznam, że taka opcja sprawdziła się u mnie wzorowo. Do tego dodam, że produkt nie utrudniał wchłaniania się kremu, jaki na niego nakładam, ponieważ on sam znikał w skórze całkowicie, a noszenie makijażu na tak przygotowanej skórze nie stanowiło problemu.
Krem był w miarę wydajny. Tubka o pojemności 40 ml przy prawie codziennym, porannym stosowaniu na twarz i szyję zniknęła w czasie kilku ciepłych miesięcy, jeśli dobrze pamiętam blisko czterech.
Zalety:
- dobrze się wchłania
- nie pozostawia filmu na skórze
- nie powoduje przetłuszczania
- zmiękcza naskórek
- odświeża
- kremowo-żelowa konsystencja
- sprawdził się jako serum nawilżające pod krem w przypadku mojej odwodnionej skóry
- opakowanie
- wydajność
- współgra z makijażem
Wady:
- nieco sztuczny zapach
- nie utrzymuje wilgoci w naskórku (ale przyjemnie nawilża, więc spisał się jako pierwsza warstwa nawilżenia)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie