Douglas Collection Home SPa, Breath of Amazonia, Regenerating Hand Cream Regenerujący krem do rąk

Krem jest naprawdę przyjemny w użyciu. Delikatny, niedrażniący zapach. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach, a przy tym mocno nawilża. W sam raz do codziennej pielęgnacji.

Zaczęłam go używać po tym jak wyszłam ze szpitala, a moje dłonie były strasznie przesuszone. Ze względu na markę „do wciskania” nie spodziewałam się jakiegoś cudu i podeszłam do niego sceptycznie, ale krem okazał się super. Zostawia na dłoniach przyjemne uczucie nawilżenia, ale nie są tluste i da się używać długopisu chwile po zastosowaniu co jest dla mnie bardzo ważne. Moja skóra jest w dużo lepszej kondycji

Bardzo lubię przeróżne kremy do rąk, te z Douglasa należą do moich faworytów że względu na piękne zapachy i nawilżenie. Ten krem pięknie pachnie , ma bardzo ładne opakowanie , jest dosyć wydajny , szybko się wchłania oraz dobrze nawilża. Ma przystępną cenę oraz dobre składniki.

UWAGI OGÓLNE: Krem otrzymałam w zestawie trzech kosmetyków Breath of Amazonia. Ze wszystkich to chyba właśnie on przypadł mi najbardziej do gustu. Zamknięty, tak jak inne kosmetyki z serii, w oberżynowym opakowaniu z miękkiego plastiku. Ładnie się prezentuje, bo szata graficzna jest minimalistyczna i schludna. Zamknięcie na klik działa bez zarzutu - nie trzeba się z nim siłować. Tubka ma pojemność dość standardową dla kremów do rąk (75ml), jest więc poręczna i można ją zabrać ze sobą do torebki. STOSOWANIE: Krem ma biały kolor i należy do tych gęstych, treściwych. Bez trudu nabierzemy odpowiednią ilość, nie wylatuje go z opakowania za dużo. Pachnie obłędnie - owocowo, energetyzująco. Bardzo mi ten zapach odpowiada, nastraja mnie pozytywnie. Już niewielka ilość wystarczy, by dobrze dokładnie dłonie, ponieważ kosmetyk bez problemu się rozprowadza. Wchłania się umiarkowanie szybko, co jest dla mnie dość ważne - nie lubię być wyłączona z codziennych obowiązków na kwadrans, bo akurat posmarowałam dłonie kremem. DZIAŁANIE: Krem delikatnie natłuszcza dłonie, pozostawia na nich cieniutki film. Nie jest to uczucie nieprzyjemne, ponieważ warstewka nie jest tłusta ani lepka. Nie doprowadzał do potliwości dłoni. Ja go używam obecnie czysto rekreacyjnie, bo lubię jego zapach. Jego działanie nawilżające jest delikatne, na pewno nie pomoże mocno spierzchniętym dłoniom, nie ochroni ich też przed siarczystym mrozem. Ale spokojnie wystarczy tym osobom, których ręce są w normalnym stanie, ale chcą o nie dodatkowo zadbać. PODSUMOWANIE: Krem jest wydajny, starcza go na długo. Myślę, że w związku z tym jego cena jest adekwatna do wydajności i jakości. Jednak jeśli ktoś potrzebuje naprawdę dużego nawilżenia i regeneracji, lepiej, aby w tym przedziale cenowym znalazł inny produkt, bo ten kosmetyk mu nie wystarczy.

Krem otrzymałam w kalendarzu adwentowym od Douglas, nigdy jeszcze nie miałam styczności z kosmetykami Home SPa tej firmy, a kremów do rak nigdy za dużo i schodzą u mnie na bieżąco. Krem dostępny jest w dwóch pojemnościach- 75 i 30ml, ja posiadam tą mniejszą, choć jak na miniaturę kremu do rąk to i tak bardzo dużo. Standardowe opakowanie w postaci plastikowej , ciemnofioletowej tuby.która jest miękka i elastyczna więc nie ma żadnych problemów z wyciskaniem produktu. Krem ma przyjemna konsystencję, gęstą ale zarazem bardzo lekką, świetnie rozprowadza się na skórze i szybko wchłania. Zapach intensywny podczas aplikacji na dłonie, ale po rozsmarowaniu staje się bardzo delikatny i pozostaje wyczuwalny długi czas. Jest przyjemny,słodki i owocowy, bardziej przypomina mi aromat owoców leśnych niż zawartych składników, choć przy dłuższym wąchaniu stwierdzam że nuty marakui są delikatnie wyczuwalne w tle. Lubie takie kremy do rak, które po aplikacji natychmiast się wchłaniają i w przypadku tego kosmetyku właśnie tak jest. On po prostu stapia się z skórą zaraz po nałożeniu, nie pozostawia lepkiej warstwy, ale pozostawia przyjemną, śliską powłoczkę ochronną, która wyczuwalna jest na skórze przez długi czas. Dłonie są jedwabiście gładkie i przyjemne w dotyku, skóra sprawia wrażenie dobrze nawilżonej i zadbanej. Co do wydajności to jest porównywalna do innych kosmetyków tego typu, choć to w dużej mierze zależy od częstości stosowania i ilości nakładanego produktu. Mnie do jednorazowego stosowania wystarczy porcja odpowiadająca wielkości ziarenka grochu. Krem używam miesiąc ale naprzemiennie z innymi kremami do rąk i niewiele ubyło mi go z tubki. Nie mam żadnych zastrzeżeń do jego działania, ale moje dłonie są w dość dobrej kondycji rzadko odczuwam dyskomfort związany z przesuszeniem czy szorstką skórą dlatego też 90% kremów do rak się u mnie sprawdza i przynosi zadowalający efekt.

Krem dosyć że bosko pachnie to jeszcze regeneruje skórę rąk. Skóra jest wtedy gładka jak u niemowląt i pachnąca rajem:) Ręce stają się elastyczne i zregenerowane.

Regenerujący krem do rąk firmy Douglas z kolekcji Home Spa: Breath of Amazonia to kolejny produkt z tej linii, na który się nie zawiodłam. Zacznę od opisu opakowania-piękne, fioletowe, o pojemności- 75ml, niestety brak jakichkolwiek informacji od producenta w języku polskim polskim o sposobie użytkowania, składnikach itp , i za to malutki minus. Zapach- ciekawy, naturalny, wyczuwalna nuta wiśni/porzeczki. Ciekawe połączenie zapachowe, które utrzymuje się dość długo. I najważniejsze, działanie- po użyciu kremu ​​dłonie są miękkie, odpowiednio nawilżone, wygładzone, otulone luksusową "powłoczką". Krem bardzo szybko wchłania się i przynosi ulgę szorstkim czy zmęczonym dłoniom. U mnie jakoś szybko skończył się, i nie wiem, czy ja przesadzałam z nawilżaniem, czy taki mało wydajny. Co do ceny nie wypowiem się, gdyż produkt otrzymałam w prezencie. Sadzę jednak , że wart uwagi i wypróbowania.

Kosmetyk z gatunku efekciarskich. Pięknie pachnie, ładnie się prezentuje, ale działa marnie... Jesienią, gdy sięgałam po niego sporadycznie, wydawał się całkiem w porządku: gęsty, kremowy, dobrze wygładzał i otulał skórę ochronnym filmem. Wystarczyło jednak parę dni mrozu, by moje dłonie stały się suche i spierzchnięte, z czym krem zupełnie sobie nie poradził... Nawilżenie okazało się chwilowe (do kolejnego mycia rąk) i pozorne, mocny zapach zaczął przeszkadzać, do tego doszło pieczenie tuż o aplikacji :( No cóż, szukam czegoś z lepszym składem i mniej naperfumowanego.

Douglas dodał nową linię do swojej kolekcji Home Spa: Breath of Amazonia. Linia pełna produktów do pielęgnacji, od żelu pod prysznic po olejki do ciała, wszystkie z głównymi składnikami jagód acai i oleju maracuja. Linia składa się z kremu do ciała, soli morskiej i cukrowej, pianki pod prysznic, żelu pod prysznic, balsamu do ciała, olejku do ciała, kremu do rąk i kostki do kąpieli. Poręczne opakowanie, elegancki wygląd dzięki minimalizmu . Ponadto uważam fioletowy za mega piękny kolor. Opakowania są wygodne w trzymaniu i wytrzymałe, dobra pojemność do damskiej torebki. Ten krem ​​do rąk sprawia, że ​​dłonie są miękkie i pozostawia warstwę ochronną. Krem jest szybko wchłaniany przez skórę. Pozostawia na dłoniach przepiękny zapach, który się unosi przez jakiś czas.

Polubiliśmy się od pierwszego użycia. Od razu wiedziałam, że będzie dobry na dłuższą metę. Zapach ma cudowny. Jakby jakieś porzeczki z dodatkiem róży. Wiem, że w składzie tego nie ma, ale ja to wyczuwam. Może pokuszę się na całą serię, bo bardzo podoba mi się, jak ten krem pachnie. Również szybko się wchłania. Dobrze nawilża skórę dłoni. Konsystencja jest idealna. Lekko gęsta, ale nie do przesady. I taka jedwabista. Skóra dłoni pozostaje długo nawilżona i pachnąca. Nie ma na nich lepkiej warstwy. Śmiało mogę powiedzieć, że regeneruje, bo moje dłonie ostatnio były w opłakanym stanie, a już nie są. Cena dość wysoka, ale krem jest jej wart. Jest też wydajny, bo nie trzeba go nakładać co 5 minut.