Nie mialam juz kupowac wiecej rozswietlaczy, ale udalo mi sie go upolowac na jakiejs duzej promocji, wiec pomyslalam, ze juz tak dlugo mnie ciekawil, ze chce wyprobowac.
Na poczatku napisalam tutaj inna recenzje, negatywna, bo ten rozswietlacz na policzkach nie dawal mi nic i byl bardzo pudrowy. Myslalam, ze to bubel. Natomiast jak zmienilam pedzel i metode aplikacji to zmienilam zdanie o 180 stopni.
Opakowanie jest male, zgrabne, osobiscie mi sie nie podobaja te opakowania. Wole klasyke, cos czarnego, srebrnego albo zlotego. Ale nie mozna mu odebrac tego, ze wyglada uroczo. Pedzelek jak zwykle w przypadku tych dolaczanych mozna od razu wyrzucic do kosza, probowalam go uzyc 2 razy i nic z tego - on sie nie nadaje do tego kosmetyku. W opakowaniu mamy tez lusterko, ktore sluzy do niczego, poniewaz umowmy sie, to jest tak male, ze chyba jedna rzese bym w nim zobaczyla, a nie zrobila makijaz. Wiec opakowanie generalnie jest takie se.
Nasz rozswietlacz ma tez piekny zapach. I nie, nie zgodze sie, ze jest to zapach taki, jak maja kosmetyki (szczegolnie roze) Chanela. Mam roze Chanel i to nie jest ten sam zapach, ale w Bourjois ten zapach jest po prostu ladny, tylko bardzo mocny, wiec jak ktos nie lubi zapachu w kosmetykach, to nie wiem, czy sie z nim polubi.
Jesli chodzi o kolor i konsystencje to jest to produkt wypiekany o bezowo - delikatnie zlotawej poswiacie. Widze ta delikatna zlotawa poswiate jesli naloze go duuuuzo na policzek, ale tak normalnie ona nie jest jakos bardzo widoczna. Jak wspomnialam powyzej jest to produkt wypiekany, wiec teoretycznie powinien byc bardzo wydajny, jednak moze ja go nabieram za duzo albo cos, bo u mnie po 2 miesiacach uzytkowania jest juz widoczne wglebienie.
Nakladam go albo plaskim pedzlem z naturalnego wlosia (nie do konca dobrze sie nim podnosi z opakowania), albo syntetyczna, bardziej zbita kulka i oba sposoby wydaja sie fajne. Czasem nakladam go wiekszym puchatym pedzlem i przeciagam go po calym policzku (wtedy lezy jakby tez pod bronzerem i rozem na calej powierzchni), to tez mi sie super podoba, bo wtedy strefa T jest zmatowiona, a policzki takie blyszczace i pelne blasku.
Co do jego blasku - na poczatku bylam zawiedziona, bo wlasnie nie widzzialam nic, ten produkt w ogole byl niewidoczny, a jak nalozylam wiecej to zostawial pudrowa baze taka, wygladalo to naprawde zle. Jednak jak uzywam tych pedzli, o ktorych juz wspomnialam to za kazdym razem efekt jest bomba. To jest baaaardzo delikatny kosmetyk, ale daje wrazenie zdrowej, pieknie nawilzonej kosci jarzmowej, co dla kogos moim wieku jest super atutem. Owszem, wciaz lubie blyszczace rozswietlacze jak princess dream na przyklad, ale ten mi sie tez ogromnie spodobal, jest bardzo subtelny, elegancki, pasuje na kazda okazje i wlasnie skora w nim wyglada na dobrze wypielegnowana i zadbana.
Na ogromny plus jest tez to, ze on nie daje zadnej bazy kolorystycznej, ladnie stapia sie ze skora i ona wyglada jakby byla napieta w miejscu jego nalozenia. Ciezko mi to opisac, ale efekt mi sie bardzo podoba. Dodatkowo nie podkresla mi zmarszczek, ktore biegna od oczu ku policzkom kiedy sie smieje. Ani one nie sa podkreslone, ani rozswietlacz w nie nie wchodzi w ciagu dnia i cera caly czas wyglada bardzo dobrze.
Nasze poczatki byly tragiczne i wystawilam mu tu zla ocene, natomiast po dwoch miesiacach kiedy sie z nim 'dogralam' moge powiedziec, ze ten produkt plasuje sie w czolowce moich ulubionych rozswietlaczy ever (a przetestowalam duzo). Gdyby nie to pudelko to juz w ogole bylby hit, przez to opakowanie dalabym mu 4, ale znajde w nim plusy - np jest kompaktowe, wiec niech bedzie, ze dam calemu produktowi 5- (za to opakowanie tylko). Cena tez smieszna, ja kupilam swoj za 20 zl, ale mysle, ze za to, co od niego dostalam to skusilabym sie na niego ponownie nawet za 60 zl (regularna w rosku troche wysoka, ale od czego sa promocje). Generalnie swietny produkt po blizszym poznaniu.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie