Kupiłam będąc na wakacjach w uzdrowiskowej miejscowości, w małej drogerii (Jaśmin), zapłaciłam 27,90. Używam od przeszło roku, jednak nie co dziennie, ale gdy zajdzie potrzeba.
Mój kolor: 11 Ciepły Beż.
W ładnym kartoniku znajduje się eleganckie, kompaktowe opakowanie, otwierane na zatrzask, z lusterkiem. To lusterko jest bardzo fajne, nie zniekształca, od biedy można przy nim nawet cały makijaż zrobić. Dołączony puszek od razu wyrzuciłam, bo w mojej ocenie nie nadaje się absolutnie do czegokolwiek. Ten puszek przypomina mi równie bezużyteczne aplikatory dołączane do pudru Max Factor Creme Puff. Takim badziewiem nie potrafię nakładać pudru.
Po otwarciu moje nozdrza zostały wręcz zaatakowane. Zapach mgły pudrowej jest bardzo intensywny i pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Mi kojarzy się z perfumami starej daty, w których róża poddusza. Na szczęście po aplikacji produktu na twarz nic już nie czuć.
Ten produkt to lekki rozświetlający puder, o satynowym wykończeniu. Krycie ma niewielkie. Ładnie odbija światło, ale jednocześnie jest to delikatny glow, całkowicie inny niż ten, który serwują mi moje rozświetlacze. Odrobinkę przypomina mi rozświetlacz z palety do makijażu Maxineczki w kolaboracji z MUR (Beauty Legacy), jednak ten z Paese nie robi mi plam na skórze, natomiast rozświetlacz z palety Maxi jest dla mnie zdecydowanie zbyt ciemny i źle na mnie wygląda.
Używam tego produktu w sytuacji awaryjnej. Czasem gdy zaaplikuję zbyt dużo pudru i moja twarz wygląda na przesadnie matową, płaską, taką niezdrową, to mgła pudrowa ratuje mój makijaż. Wtedy biorę duży, puszysty pędzel i niewielką ilością produktu omiatam delikatnie całą twarz. Ten zabieg wraca życie mojej skórze. Znów wygląda normalnie i zdrowo, jak twarz człowieka, a nie jak maska cyborga.
Przy mojej mieszanej cerze nie odważyłbym się używać mgły pudrowej zamiast pudru wykończeniowego, bo świeciła bym jak latarnia morska. Jednak gdybym miała bardzo suchą skórę, to ten produkt mógłby być używany przeze mnie właśnie jako puder.
Czasem aplikuję tylko na policzki, czy boki twarzy i dekolt żeby dodać sobie naturalnego, a zarazem subtelnego rozświetlenia skóry. Nie zawsze i nie do każdej okazji pasuje przecież mocna tafla jaką daje większość rozświetlaczy. Czasem trzeba postawić na coś bardziej dyskretnego. W takich sytuacjach mgła pudrowa sprawdza się znakomicie.
Ogólnie jest to fajny produkt. Lubię efekt jaki daje mojej skórze.
Nie zauważyłam żeby mgła przesuszała cerę, nie zauważyłam też jakiegoś zapychania, jednak używam od czasu do czasu, więc nie mogę tego zupełnie wykluczyć.
Produkt ma tendencję do pylenia się. Lepiej nie dziabać w nim twardym pędzlem, bo dużo pudru pójdzie z dymem. Ja używam puchatego i mięciutkiego pędzla o szerokim włosiu. Dzięki temu mgła jest bardziej wydajna i nie robię takim pędzlem pyłu na jej powierzchni.
Polecam, szczególnie dla osób które szukają efektu zdrowego i dyskretnego glow. W mojej ocenie mgła pudrowa bardziej sprawdzi się u posiadaczek cery suchej i normalnej, niż u osób mających problem z przetłuszczaniem skóry.
Mgła pudrowa to dla mnie tak naprawdę puder wykończeniowy. Przypomina mi rozświetlające pudry Hourglass, które są dają przepiękny efekt rozświetlonej i zdrowej cery. Produkt od Paese może być tańszym zamiennikiem tego drogiego pudru.
Polecam. Nadaje się zarówno do rozświetlenia wybranych partii twarzy, jak i do omiecenia dyskretnie całej buzi, żeby dodać jej "światła".
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie