Natur Planet Hialu-Pure Serum 5% Serum z kwasem hialuronowym

Ten kosmetyk to moja porażka dziesięciolecia, naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak czymś rozczarowana. Kupiłam je oczekując jakiegoś hipernawilżenia, poprawy napięcia skóry, może nawet zminimalizowania drobnych zmarszczek (które podejrzewam są przynajmniej częściowo efektem niedostatku nawilżenia), ale nic takiego się nie dzieje. Jest wręcz odwrotnie. Tylko na samym początku, przez pierwszych może 10 sekund skóra czuje nawilżenie, ale kiedy tylko serum zastygnie, pojawia się uczucie napięcia skóry, jakbym nałożyła lekką maseczkę ściągającą. Za pierwszym razem to wytrzymałam, za drugim - po jakiejś godzinie nałożyłam krem. Potem nakładałam krem po kilku minutach, ale jego działanie jest wówczas mniej skuteczne, ponieważ serum zastygając na skórze przyobleka ją w rodzaj folii, która nie do końca przepuszcza. Myślałam, że może trzeba trochę poczekać, może efekt będzie po iluś-tam użyciach, ale cera była coraz bardziej wysuszona... W końcu przestałam je używać i teraz nie wiem, co z nim zrobić. Co do opakowania, to jest ono niefortunne, ponieważ w pipetkę mało co się nabiera, głównie zbieram żel palcem z jej powierzchni.

Kwasu hialuronowego używałam już niejednego (kwas lub hialuronian sodu, roztwory w różnym stężeniu, proszek do samodzielnego zmieszania z wodą, wieeeelu różnych marek) i sam w sobie nie jest to mój ulubiony składnik (wolę go raczej użyć do kosmetyku niż stosować sam żel . Ten wpadł mi w ręce ot, z ciekawości. Cóż, Natur Planet ma naprawdę fajne surowce, lubię ich masła i keratynę, więc pomyślałam, że i tutaj będzie dobrze. Nie pomyliłam się, zatem czas napisać coś o szczegółach. Gęstość produktu jest imponująca, więc trochę obawiałam się, czy nie będę mieć wrażenia nałożenia kisielu na twarz, ale ale absolutnie tak nie jest. Produkt bardzo sprawnie się wchłania (jak na tak wysokie stężenie) i widać, że dobrze skomponowano w nim małe (lub ultramałe) cząsteczki z dużymi - czuję doskonałe nawilżenie, jest charakterystyczne przyspieszenie gojenia podrażnień, jest też okluzja - nawet bez nakładania na niego wielu innych kosmetyków, nie powoduje wrażenia wysuszenia i przykrego ściągnięcia skóry. Dla mnie bardzo duże znaczenie ma także to, że nie przyspiesza zapychania się porów (co przy mieszanej cerze jest gigantycznym problemem i główną przyczyną, dla której raczej nie używam hialuronowych kosmetyków codziennie, poza okolicą oczu). Nie wiem czy to zasługa dodania glukonolaktonu czy raczej sporego udziału małych cząsteczek, ale naprawdę godnie spełnia potrzeby takiej skóry, jaką mam. Wygładza, nawilża, wyraźnie przyspiesza regenerację (co czuć szczególnie przy przesadzeniu uprzednio z peelingami korundowymi lub chemicznymi), a okolica oczu wygląda przy jego stosowaniu bajecznie. Efekty przerosły moje oczekiwania, bo nie przypuszczałam, że mogę tak polubić się z kwasem hialuronowym. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, wspomniałam już o szybkim wchłanianiu, a dodam tylko, że najbardziej chwalę sobie nakładanie na lekko zwilżoną twarz i dekolt. Używany w ten sposób daje spektakularny efekt i jest bardzo wydajne. Cóż więcej rzec, fantastyczne serum, polecam spróbować. I zwrócić uwagę na Natur Planet, bo dobre rzeczy robią :)

Dotychczas używałam żelu hialuronowego z Biochemii Urody, ale ponieważ od jakiegoś czasu jestem niekwestionowaną królową zakupów na Allegro, to namiętnie buszuję w tamtejszych drogeriach i sklepach, gdyż znacznie łatwiej mi skompletować zamówienie z bezpłatną wysyłką z serwisu aukcyjnego niż z niezależnej platformy. Z tego względu przy robieniu zakupów kosmetycznych dorzuciłam sobie serum z kwasem hialuronowym 5% z Natur Planet. Początkowo zdziwił mnie niewielki rozmiar buteleczki, bo tylko 10 ml (co oczywiście było wskazane na aukcji, ale ja nie doczytałam :)). Przyzwyczajona do wielkiej butli 100 ml z Biochemii Urody, byłam nieco rozczarowana. Drugie zaskoczenie to bardzo gęsta konsystencja serum (spowodowana wysokim stężeniem kwasu hialuronowego), przez którą ciężko w mojej opinii wydobyć produkt z buteleczki nawet z pomocą pipety. Stąd też dokładna aplikacja na twarzy może być utrudniona. Jeszcze jedna istotna sprawa - najlepiej działające kwasy hialuronowe to te małocząsteczkowe. Tutaj informacji na opakowaniu ani na stronie producenta o wielkości cząsteczek nie ma, zatem najpewniej jest to produkt wielkocząsteczkowy (bo gdyby kwas zawierał mniejsze cząsteczki, producent z pewnością chwaliłby się tym na lewo i prawo), który zostaje tylko na powierzchni skóry, nie wnikając w jej głębsze warstwy. Nie jest to zatem kosmetyk, który nie wiadomo jak zregeneruje cerę, nie ma się co oszukiwać. Jako zewnętrzna warstwa nawilżająca domknięta olejem lub kremem się sprawdzi, ale prawdziwego hydro boosta nam raczej nie zapewni. Opakowanie to szklana buteleczka z ciemnego szkła ze szklaną pipetą. Jak najbardziej plus za eko rozwiązanie i odejście od plastiku (poza pewnymi elementami nakrętki oczywiście). Produkt jest przezroczysty i bezwonny. Używałam go codziennie wieczorem pod olej i czasem rano pod krem. Jest dobrym uzupełnieniem pielęgnacji, w której często korzystamy z olejów, ale nie należy spodziewać się po nim nie wiadomo jakich efektów. Cena to ok. 10-15 zł za 10 ml i 25-30 zł za 30 ml. Ja mam mniejszą wersję i właśnie kończę opakowanie po półtora miesiąca i cieszę się, że wymienię produkt na inny kwas hialuronowy. Cena wydaje się w sumie niewysoka, ale z Biochemii Urody mamy 100 ml kwasu trójcząsteczkowego (czyli w składzie mamy zarówno wielkie, małe i ultramałe cząsteczki kwasu) za niecałe 25 zł. Jest to kwas co prawda o niższym stężeniu (1,5%), ale wyższe stężenie niewiele zdziała, jeśli po prostu zostanie na powierzchni skóry. Nie urzekł mnie specjalnie ten produkt, ale dlatego że mam porównanie z innym, lepszym kwasem hialuronowym.

Moja tłusta cera szalenie lubi kwas hialuronowy, to dla mnie recepta na efekt glow w kilka sekund, a ta wersja ma duże stężenie, które dodatkowo potęguje rezultaty. Stosuję na twarz zwilżoną wodą lub tonikiem, na noc nakładam na to olej, np. jojoba - taka aplikacja sprawia, że kolejnego dnia budzę się z matową skórą. Kwas solo lub pod krem dobrze współpracuje też z makijażem, choć zasadniczo nie muszę na niego nic stosować - cera jest mocno rozświetlona i nawilżona, więc jeśli nie mam na niej jakichś zmian i nie wychodzę na słońce (musząc zatem zastosować bb z filtrem), to szkoda mi ją czymkolwiek zakrywać :) Dzięki konsystencji każdy kwas hialuronowy jest bardzo wydajny, bo wystarczy bardzo malutko by pokryć tym glutkiem całą twarz, nawet szyję oraz dekolt. Nada się do zrobienia mgiełki nawilżającej DIY, jako kompres na skórę głowy czy podkład do olejowania włosów - to wszechstronny produkt. Osoby, które nie mają jednak mocno wysuszonej czy odwodnionej skóry, mogą spokojnie kupić stężenie 1%, a mocniejsze wybierać z czasem.

Jest to produkt dogłębnie nawilżający. Jest konsystencji gęstego żelu i niestety przez to może być mniej wydajny. Bez zapachu, przezroczysty. Pipeta jest wygodna i sprawdza się przy aplikacji. Sam żel jest lepkki i gęsty, momentalnie się wchłania. Najlepiej współgra zmieszany z olejami lub ekstraktem z liści aloe vera, tak stosowany jest rzadki i bardziej wydajny, bo nie wchłania się natychmiast. Skóra jest zdecydowanie bardziej nawilżona i napięta (w tym dobrym znaczeniu). Każda kobieta powinna mieć kwas hialuronowy jako dodatek do kompleksowej pielęgnacji. Moje opakowanie to buteleczka z ciemno niebieskiego szkła z pipetą o pojemności 10ml. Kosztuje 14,70zł ale na stronie @naturplanet.pl znajdziemy większe opakowanie o pojemności 30ml za 32zł. Polecam!