Avon Care, Skin Recovery Hand Cream Kojąco-regenerujące serum do rąk z emolientami

✔️Serum znajduje się w bardzo miękkiej tubce o pojemności 75 ml z zamknięciem na klik. Ma całkiem przyjemną szatę graficzną dla oka. ✔️Kremik ma całkiem gęstą konsytencję co ciężko rozsmarowuję się na dłoniach. Całkiem długo się wchłania i pozostawia na dłoniach tłustą warstwę. ✔️Jego zapach to jest bezzapachowy co jakoś do gustu mi nie przepadł. ✔️Po kremie dłonie są nawilżone, mięciutkie w dotyku. Ale za to świetnie w zimę się sprawdza.

Sięgnęłam po ten krem (właściwie: serum) podczas sezonu zimowego, bo wtedy dość przesuszają mi się kostki na dłoniach i zwykłe nawilżające kremy nie zadowalają mnie swoim działaniem. Zatem moje pierwsze pytanie odnośnie opisu tego kremu brzmi: jaka NIETŁUSTA formuła? Okropnie tłusta, bardzo opornie się wchłania, ale najpierw okropnie maże przy rozsmarowywaniu na dłoniach. Przy nałożeniu standardowej ilości jak każdego kremu, miałam dłonie całe umazane na biało tą okropną tłustą, acz treściwą mazią. Dopiero gdy nadmiar wytarłam chusteczką, nabrało to jakiegokolwiek sensu, chociaż nadal wyczuwałam tłustawą warstwę, jednak po paru minutach się wchłonęła. Także pierwsze wrażenie OKROPNE. Później zaczęłam stosować bardzo skromną porcję kremu i używałam bardziej na zewnętrze dłoni, choć czasem kremowałam również wnętrze, ale pozostawała tłustawa warstwa, która uniemożliwiała wykonanie jakiejkolwiek czynności. Ale po kilku minutach krem wchłaniał się całkowicie i nie było to już przeszkodą. Wtedy dłonie było nawilżone, miękkie i gładkie. Nie jest to raczej działanie długoterminowe, choć nie mogę jednoznacznie określić, bo używałam go tylko na noc i to nie zawsze codziennie. Zużyłam prawie całe opakowanie, ale w bólach i męczarniach, więc nie jestem z niego zbyt zadowolona.

Do zakupu zachęciły mnie emolienty w opisie. Krem sam w sobie nie jest zły bo nie uczula, faktycznie nawilża i nie ma przytłaczającego zapachu. Jestem alergikiem a na moich dłoniach często pojawiają się atopowe zmiany, muszę przyznać że krem nie robi im krzywdy, łagodzi podrażnienia i fajnie nawilża. Niestety jego konsystencja jest tragiczna!!! Nie sposób go rozsmarować, zostawia białe ślady na dłoniach nawet po nałożeniu "ziarenka grochu". Bardziej nadaje się na maskę na noc stosowaną w rękawiczkach niż jako krem a tym bardziej serum, które kojarzy się raczej z delikatnością a nie obciążeniem. Niemniej jednak w zimie przed wyjściem na mróz sprawdzi się idealnie.

Nigdy nie narzekałam na kremy do rąk z Avon dopóki nie nabyłam tego wynalazku. Krem a raczej serum polecam wszystkim tym, którzy lubią mieć tłuste dłonie i czuć (aż do umycia), że mają nałożony krem. Ręce są strasznie tłuste, lepkie, mam wrażenie, że wszystko się do nich przykleja.... Aby do końca zmęczyć produkt używam go do stóp i nie kupię więcej. Od kremu do rąk oczekuję, że wchłonie się w miarę szybko i da mi komfortowe uczucie nawilżenia, a nie lepik.... Praktycznie bezzapachowy

Trzeba powiedzieć, że chyba nabrałam się na chwyt reklamowy o nazwie ,,serum". Od razu na myśl nasunęły mi się moje specyfiki do twarzy- lekkie, delikatne, a jednak dobrze działające, nietłuste, coś, co skóra pochłania w całości. A tutaj to samo, tyle że do rąk, brzmi fajnie, prawda? Tymczasem dostaję takiego tłuściocha, który niby działa, ale formuła odstrasza. Nadaje się tylko na noc, a tak docelowo to chciałam go nosić w torebce albo zostawić w samochodzie, do czego zupełnie się nie nadaje. Nie wrócę do niego, bo wolę kremy o delikatniejszej formule.

Zobaczmy co tym razem obiecuje producent:: - krem ma bogatą nietłustą formułę - bogata może i ma natomiast bardziej przypomina lepiący się żel, niż krem - ma zatrzymywać wilgoć - po rozsmarowaniu i wchłonięciu pozostawia na skórze warstwę filmu,którą cały czas czuć - pewnie w ten sposób zatrzymuje wilgoć, efekt jest taki, że za chwilę trzeba ręce ponownie myć, gdyż dłonie są lepkie - ma pomagać w zwalczaniu suchości naskórka - tego nie zauważyłam, dłonie cały czas są suche - w trakcie i po używaniu kremu - tworzy na skórze barierę, by ograniczyć utratę wody w skórze dłoni, pozostawiając je nawilżone przez wiele godzin- faktycznie tworzy na skórze barierę, ale w postaci tłustego filmu Jedyna zaleta kremu - dłonie są nawilżone zaraz po zastosowaniu Krem nie spełnił moich oczekiwań, bardziej nadał się do stóp niż do dłoni.

Regenerujące serum z emolientami - brzmi ciekawie a że zima w natarciu kupiłam sobie u konsultantki tę nowość. Cena niezbyt wygórowana w porównaniu do skoncentrowanych kremów Neutrogeny - cena śmieszna. Serum jest bezbarwne, gęste, treściwe i bezzapachowe. Dość ciężko rozsmarowuje się na dłoniach, konsystencja wazeliny, wchłania się dłuższą chwilę zostawiając wyczuwalny filtr na skórze. Ale przed wyjściem na mróz ma za zadanie chronić dłonie, zapobiegać i przynieść natychmiastową ulgę suchej i spierzchniętej skórze jak również zapobiegać ponownemu przesuszaniu. Serum działa rewelacyjnie, ochrania i regeneruje dłonie nadając im gładkość oraz jedwabistą miękkość. Ale coś za coś - po nałożeniu na dłonie trzeba dobre parę minut odczekać aby się wchłonęło. Skład na tubce zapisano tak drobnym drukiem i jest go niesamowicie dużo, że zrezygnowałam z odczytywania. Opakowanie to wygodna, plastikowa tubka w biało czerwonym - kolorze z zamknięciem na "klik". Kolorystyka, krzyżyk na tubce wizualnie specjalistyczny i ekstra SOS kosmetyk. Serum to natłuszczająco - nawilżający produkt który po umyciu dłoni muszę znów nałożyć aby uzyskać pożądany efekt. Idealnie sprawdza się na noc, nałożone grubszą warstwą pod bawełniane rękawiczki jako maska. Wydajność - ogromna, niewielka kropla wystarcza na wysmarowanie dłoni.