Oj nie...
Mgiełkę tą kupiłam z czystej ciekawości. Nie była droga, bo kosztowała jakieś 10-11 złotych w Rossmannie, więc stwierdziłam że może warto wypróbować.
Jeżeli chodzi o pielęgnację ciała, to zdecydowanie jestem fanką szybko wchłaniających się balsamów, które przy okazji ładnie pachną. Nie lubię maseł, musów, mgiełek i innych tego typu rzeczy. Mimo, iż mgiełka ta przeznaczona jest również do ciała, to nie używałam jej w taki sposób. Kupiłam ją by używać na twarz, ale nie wiem co sobie myślałam... Moja cera jest mieszana z przetłuszczającą się strefą T i wypryskami w tych okolicach. Nie przesusza się w ciągu dnia nawet zimą, kiedy zarówno ogrzewanie w domu, jak i zimne powietrze na dworze, źle wpływa na stan skóry. Trochę mnie poniosło z tym zakupem :D... Użyłam jej może z 6 razy, ale już po pierwszym wiedziałam, że to nie jest kosmetyk dla mnie. Najpierw wypróbowałam ją na makijaż i pierwsze co mnie wkurzyło to fakt, że spray ''pluje'' produktem, przez co na twarzy pozostają białe plamki. Niestety podczas wycierania tych plamek wytarłam też puder i podkład, więc zrujnowałam makijaż. No ale pomijając ten fakt... Miałam na sobie dość dużo pudru, byłam całkiem dobrze zmatowiona. Po użyciu mgiełki moja twarz nagle zaczęła się błyszczeć jak po siłowni. To nie był delikatny blask, naturalny, czy też satynowy - to był efekt potu. W ten dzień miałam dwa świeże wypryski, które były wypukłe, także momentalnie zrobiły się widoczne jeszcze bardziej. Później poszłam z narzeczonym do kina... Nie miałam przy sobie nic, co mogłoby sprawić, że nie będę się tak świecić. Po drodze czułam wzrok ludzi, a szczególnie innych kobiet, który mówił wręcz ''kolejna, która nie umie się malować''. Nie dość, że miałam ubytki po wycieraniu plam, to jeszcze świeże wypryski i efekt spoconej twarzy. To był bardzo zły dzień makijażowy... Mgiełka ta może się sprawdzić u osób z cerą normalną, suchą i bardzo suchą, ale na pewno nie z mieszaną i tłustą, bo jedyne co zrobi to masakre. Później używałam jej na skórę bez makijażu, kiedy czułam, że potrzebuję nawilżenia w ciągu dnia, ale robiła dokładnie to samo, czyli pozostawiała efekt potu. Nawet nie raczyła wsiąknąć, tylko siedziała na twarzy niczym maska. Po tych kilku użyciach oddałam mamie, a ona zużyła ją na ciało i twierdziła, że dawała dodatkowe nawilżenie pod balsamem.
Zapach piwonii mnie odrzucał... Intensywny i duszący, a dodatkowo kojarzący się z elegancką babcią. Ja jestem młodą kobietą i nie chcę pachnieć jak babcia, szczególnie przy narzeczonym. No bez przesady :D. Moja mama, która jest w średnim wieku też nie lubiła tego zapachu.
Opakowanie to całkiem solidna, metalowa butelka z przyciskiem spray'u. Tak jak wspomniałam wcześniej - spray ''pluje'' produktem, pozostawiając białe plamy. Szata graficzna jest głównie w kolorze, który mnie prześladuje i którego nie lubię, czyli różowym... Całość raczej nie przyciąga oka. Pojemność to 150ml.
Zalety:
- Cena
- Może się spodobać cerom normalnym, suchym i bardzo suchym
- Delikatnie nawilża
- Można używać pod balsam jako dodatkowe nawilżenie (według mojej mamy)
Wady:
- Spray ''pluje'' produktem, pozostawiając białe plamy
- Nie nadaje się do cer mieszanych i tłustych
- Na twarzy wygląda jak pot
- Nie wchłania się
- Duszący i ''babciny'' zapach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie