Asoa Serum pod oczy anti-age z koenzymem Q10 witaminą C i E 

To był mój pierwszy produkt od Asoa. Bardzo lubię olejki w pielęgnacji. Przy mojej tłustej skórze humektantowe serum, domykam właśnie olejami. Ze skórą pod oczami nie mam jakiegoś problemu. Nigdy nie była przesuszona, sińce tez nie są jakieś mocne. Serum ma fajny skład i zapach kisielu cytrynowego ;) Nie zapychał, krzywdy nie robił. Był bardzo wydajny, a stosowałam go codziennie rano. Mimo tych plusów nie widzę różnicy po jego stosowaniu....

Posiadam to serum już po rebrandingu opakowań. Teraz serum na pojemność 10 ml i zamknięte jest w małej, metalowej buteleczce zakończonej metalową kuleczką. Uważam, że jest to bardzo dobra zmiana, ponieważ taką kulką można nałożyć kosmetyk bezpośrednio pod oczy w idealnej ilości, pipeta jest mniej poręczna. Bałam się trochę tego serum z względu na olejową konsystencję. Najbardziej obawiałam się zapchania okolic pod oczami, moja skóra nie akceptuje olejowych formuł ale zaryzykowałam i nie żałuję. Serum stosuje pod oczy na noc 3 razy w tygodniu pod krem. Można codziennie ale ja serum uważam za kosmetyk, który ma być taką dodatkową bombą odżywczą dla skóry raz na jakiś czas a nie codziennie, dlatego serum pod oczy jak i do twarzy stosuje 3 razy w tygodniu. Tak jak wspomniałam serum na postać lekkiego olejku, kulka nakłada cienką warstwę, potem wklepuje krem pod oczy, który emulguje ten olejek i sprawia że ta tłusta powłoka znika a skóra jest bardzo mocno nawilżona, odżywiona i wygładzona. Widzę że regularne stosowanie tego serum sprawia że okolica pod oczami cały czas jest bardzo dobrze nawilżona a skóra jest uelastyczniona co jest ważne w prewencji przeciwzmarszczkowej. Na elastycznej i dobrze nawilżonej skórze o wiele później pojawiają się zmarszczki. Serum sprawia także że skóra pod oczami wraz z systematycznym stosowaniem jest bardziej rozjaśniona. Muszę przyznać, że ja nie miałam nigdy wielkich problemów z cieniami czy workami ale mimo wszystko widzę różnicę. Skład jest po prostu przepiękny. Mnóstwo olejów ale także bardzo stabilna i najdroższa postać witaminy C, ubichinion czyli koenzym q10 oraz witamina E, która świetnie zgrywa się z wyżej wspomnianymi składnikami. Myślę, że to rozjaśnienie to duża zasługa tej stabilnej witaminy C. Podsumowując, jest to świetne serum, mimo ze olejowe to nie zapycha a jestem osobą, której skóra nie akceptuje takich formuł. Przy regularnym stosowaniu na prawdę daje efekty. Im wcześniej zaczyna się stosowanie tego typu kosmetyku tym lepiej.

Serum zakupiłam wiele miesięcy temu, ma malutką pojemność, ale jego wydajność jest ogromna , stosuje je dwa razy dziennie od okresu marca tego roku i jeszcze nie wykończyłam swojej buteleczki. Do zakupu skłonił mnie przede wszystkim naturalny skład i zawartość w nim koenzymu Q10, który ma widoczne działanie odmładzające skórę. Buteleczka w której znajduje się serum jest malutka , zawiera 15ml produktu. Wykonana jest z ciemnozielonego szkła, które chroni zawartość przed dostępem światła i zapobiega utlenianiu w szczególności witaminy C. W złotej zakrętce umiejscowiona została szklana pipeta , która idealnie sprawdza się w dozowaniu kosmetyku. Opis serum znajduje się na naklejce otaczającej butelkę oraz na przywiązanym do jej szyjki sznurkiem kartoniku. Całość wygląda skromnie ale elegancko. Konsystencja jest typowego olejku, tłusta, lejąca w żółtym kolorze. Zapach to soczysta , słodka cytrynka. Jest bardzo intensywny, mocno wyczuwalny zarówno w po odkręceniu opakowania, w czasie aplikacji jak i po niej. Bardzo przyjemny świeży , raczej każdemu przypadnie do gustu. Skład jest całkowicie naturalny bazujący na olejkach roślinnych: olej z baobabu, olej z owoców dzikiej róży, skwalan z oliwek, olej awokado, witamina E, koenzym Q10, witamina C, olejek May Chang olejek cedrowy, olejek Ylang-ylang i naturalne substancje zapachowe. Super sprawa sama natura. Serum stosuje na okolice oczu i ust, ale może być one stosowane na całą twarz. Producenta zaleca stosowanie go 3 razy w tygodniu, ja jednak używam go każdorazowo przed zastosowaniem kremu pod oczy czyli 2 razy dziennie. Często po jego użyciu wykonywałam masaż przy pomocy Foreo Irys - masażera sonicznego. Produkt przyjemnie się rozprowadza pozostawiając na skórze delikatnie śliską i tłustawą warstwę, która jednak jak na olejek bardzo szybko się wchłania. Nie koliduje z później nałożonym kremem czy makijażem. Co do pielęgnacji skóry to nie mam żadnych uwag, ale też nie odnotowałam widocznego super działania odmładzającego. Skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, delikatnie rozświetlona, dodatkowo wygładzona i leciutko napięta. Cienie pod oczami w moim przypadku występują sporadycznie, i przy stosowaniu serum znacznie rzadziej się pojawiały ale nie wiem czy ten stan nie był spowodowany częstym masażem tych okolic. Przez prawie pół roku stosowania serum nigdy nie wystąpiły u mnie żadne reakcje alergiczne, przesuszenie czy łuszczenie skóry. Bardzo przyjemny kosmetyk, mega wydajny z świetnym składem który sprawdza się w pielęgnacji delikatnej skóry, ale muszę wspomnieć że ta u mnie w okolicach oczu jest w dobrej kondycji i nie wymaga jakiejś szczególnej pielęgnacji. Natomiast uważam że stosowany prewencyjnie w celu zapobiegania starzeniu się skóry jest idealny ze względu na delikatne działanie i zawartość substancji aktywnie działających przeciwzmarszczkowo.

Na początku znaczam, że moja skóra jest bardzo wymagająca - cienka i sucha ... Dlaczego to pisze? ponieważ wiem, że nie każdy ma taki problemem, a niestety przez to, moje wymagania co do produktu pod oczy, są nieco wygórowane. Produkt jest zamknięty w szklanej buteleczce z wygodną w użyciu szklaną pipetą. Olejowa formuła przyjemnie aplikuje się na skórę (przy okazji można wykonać delikatny masaż) Zawsze po użyciu tego serum, stosowałam również krem pod oczy. Serum posiada przyjemny zapach. A teraz to co najważniejsze, czyli jak jakie zauważyłam efekty działania...no właśnie nie zauważyłam żadnych...tzn. dla mnie to jest produkt z serii "nie zaszkodzi nie pomoże"...naprawę zużyłam całe opakowanie i brak jakiejkolwiek różnicy w wyglądzie skóry pod oczami. Przykro mi, że nie mogę napisać czegoś pozytywnego