Projektant baśniowych sukni wykreował tym razem perfumy... z piekła rodem
Elie Saab złamał mi serce, ponieważ w mojej ocenie ta kompozycja jest okropna, a jeśli tak ma pachnieć "królewskość", to chyba wolę swoją skromną chawirkę i jeszcze skromniejsze biuro.
Próbkę otrzymałam w ramach jakiejś akcji promocyjnej, i w pierwszej chwili nawet się ucieszyłam, ponieważ choć nie porwały mnie wcześniejsze perfumy Projektanta, uwielbianego przez saudyjską Rodzinę Królewską, i hollywoodzkie Gwiazdy (Kto pamięta cudo, w którym Halle Berry odbierała Oscara?), a w każdym bądź razie nie aż tak, jak Jego oszałamiająco przepiękne suknie - i to nie tylko na czerwony dywan, ale również dla zwyczajnych, choć bogatych Pań, to zaciekawiło mnie bardzo, czym pachnie "Royal".
Niemal samymi moimi ulubionymi nutami: neroli, które zawsze "rozzłaca" i rozświetla perfumy, przytulnie cieplutkim drewnem sandałowym, mrocznie seksowną paczulą, bursztynem i wanilią, czyli komponentami w większości obecnymi w moich uwielbianych klasykach od Chanel, z domieszką akordów cytrusowych i różanych, za którymi szczególnie nie przepadam, ale w konfrontacji z pozostałymi wspaniałymi nutami, nie przypuszczałam, że miałyby mi przeszkadzać.
I mi faktycznie nie przeszkadzają li tylko owe aromaty mandarynek i róż, których w perfumach nie da się jakoś szczególnie wyodrębnić i obwinić, a kompozycja jako całość.
Jest nieznośnie mocna, ostra, dusząca, drażniąca i migrenogenna, a skądinąd przepięknie wonnych komponentów użyto w niej chyba w stężeniach przywodzących mi na myśl bardziej rafinerię, niż eleganckie laboratorium.
"Królewskość" w złym rozumieniu tego słowa - oparta na sprawiającym bardzo tanie wrażenie, choć niewątpliwie kosztownym, kiczowatym rozbuchaniu, a nie na wysmakowanej elegancji, i klasie, której nie trzeba nikomu na siłę udowadniać.
Suknie od Pana Elie Saaba ją mają, te perfumy - niestety nie.
Zalety:
- trwałość,
- flakonik - utrzymany w charakterystycznej estetyce flakoników perfum Elie Saaba - stabilna, nieco retro, szklana forma, i finezyjne zdobienia
Wady:
- kompozycja,
- projekcja - to kakofonia pięknych skądinąd nut w morderczych, migrenogennych i niezrozumiałych stężeniach,
- cena,
- oprócz trwałości (która przy nieładnej woni, przestaje być zaletą), i niebrzydkiej buteleczki "Le Parfum Royal" to same wady