Elie Saab Girl of Now EDP 

Są to kolejne perfumy, które nauczyły mnie tego, że jeżeli ktoś zachwyca się jakimś zapachem to nie znaczy, że będzie on odpowiedni dla mnie. Perfumy kupiłam w ciemno i swoje lata na pewno odstoją w szufladzie zanim zacznę sięgać po nie regularnie. Flakon jest w moim odbiorze na pograniczu ładnego z odrobinę kiczowatym. jest wykonany z grubego szkła i za to bardzo duży plus ponieważ flakon jest solidny i przetrwa niejeden upadek (testowałam, wiem co mówię). W pobliżu zatyczki ma wyżłobione oraz zabarwione na błękitny kolor łezki. Całość wykończona jest złotą zatyczką pasującą do całości. Już na sam widok zapach kojarzy się z klimatem dalekiego wschodu. W nutach głowy umieszczono pistację, gruszkę i mandarynkę. W nutach serca znajdziemy migdał, kwiat pomarańczy oraz magnolię. Nuty bazy zostały podbite jeszcze większą ilością akordu migdałowego ponieważ mamy tam mleczko migdałowe a do tego drewno kaszmirowe, fasolę tonkę oraz paczulę. Jest ciepło, jest słodko i jest ciężko. Jeżeli ktoś nie lubi w perfumach jednej z tych trzech rzeczy to nie kupujcie w ciemno. Migdały są w tym zapachu podane lekko marcepanowo co tworzy klimat, którego nie spotkałam w żadnych innych perfumach. Ciekawe jest to, że baza nie jest tutaj tłem dla pozostałych nut zapachowych i nie musimy czekać aż ujawni swoje oblicze lecz podbija pozostałe składniki już od samego początku. Składniki nie brzmią w tym zapachu surowo ale są dosłodzone dlatego nie doszukiwałabym się podobieństwa do perfum z portfolio marki Kayali - Pistachio Gelato. Są to dwa zupełnie inaczej brzmiące zapachy. To, że jest słodko nie oznacza, że jest jedzeniowo. Mam problem ze skategoryzowaniem tego zapachu ponieważ nie jest to w moim odbiorze typowy zapach gourmand. Używam również dosyć ciężkich zapachów ale tutaj ilość migdałów mnie przytłacza i męczy w trakcie noszenia. Zapach jest kwestią gustu i to, że mi nie odpowiada nie oznacza, że nie jest ładny. jest na pewno wykonany z dobrej jakości składników i to czuć. Jego trwałość również jest bardzo dobra ponieważ zapach potrafi utrzymać się przez cały dzień a na ubraniach jest wyczuwalny przez wiele kolejnych dni. Jest na tyle oryginalny, że nie da się go pomylić z żadną inną kompozycją. Zwolenniczki słodkich migdałów w perfumach powinny być bardzo zadowolone.

To jest dla mnie zapach wspomnienia. Czuje w nich zapach róży taki jak pamietam z ogrodu koło mojego domu. Jest tez malina i kwaśna cytryna. Zapach czysty, który z czasem zmienia się w słodka wanilię. Kolejne arcydzieło Elie Saab. Bardzo mi przypomina Good Girl CH ale bez tego seksownego pazura. W tych perfumach nic nie może drażnić, może jedynie kwasowość która mija szybko. Trwałe i piękne. Eleganckie. Na lato ideał

Wiadomo, że odbiór zapachu jest kwestią indywidualną, ale mało który zapach jest w stanie mnie odrzucić. Niestety Girl of now się to udało. Zakupiłam w ciemno opakowanie 90 ml, którego w niecały tydzień po zakupie się pozbyłam. W otwarciu zapach wydawał się piękny, ale szybko przeistoczył się w zapach sztucznego migdałowego aromatu, jak do ciasta. Mnie aż od tego mdliło. Jest to jeden z niewielu zapachów, których nie byłam w stanie nosić. Poszedł dalej w świat. Lubię różne zapachy, słodkie również, ale ten mnie przytłoczył. Może być migrenogenny. Na plus piękne ozdoby na buteleczce. No i dobra trwałość, co akurat w tym przypadku jakoś specjalnie mnie nie ucieszyło. I to by było na tyle.

Perfumy poleciła sprzedawczyni w perfumerii gdy opisałam jej czego szukam w perfumach. Trafiła w dziesiątkę. Ciepłe, otulające, kobiece. Lekko mleczny zapach z definitywnie wyczuwalna postacja i migdałami (slodko-orzechowy zapach, jakgdyby te orzechy były polane karmelem). No i ta dojrzała gruszka, chociaż czasem czuję jakby morelę (w każdym razie słodki ciepły od letniego słońca owoc). Tonka nadaje głębi zapachowi, który wspaniale rozwija się w zimne dni. Zapach kojarzy mi się z wieczorem przy kominku, jarmarkiem bożonarodzeniowym, z ciepłem i serdecznością. Zapach jest trwały ale nienachalny. Flakon cudowny

Zapach przeboski. Marcepan, wanilia, migdaly. Slodycz uwodzicielska. Z poczatku bardzo krzykliwa, prosto w twarz. Po jakims czasie zbalansowana, wywazona, cos pieknego. Flakon jest tak uroczy ze nie moge przestac na niego patrzec. Bosko wyglada, az chce sie go chwycic i sie wypsikac. Dlugo podchodzilam do tego zapachu. Za kazdym razem jak chcialam kupic to gdzies tam trafialam na negatywna opinie i rezygnowalam. Ciesze sie ze w koncu sie skusilam (w ciemno oczywiscie, nie znajac zapachu).

Zapach najbardziej urzekł mnie połączeniem kwiatu pomarańczy i prażonych pistacji. Ma przepiękną projekcję, jest niebanalny a przy tym bardzo elegancki. Pomimo całej słodkości dla niektórych może wydawać się ciut ciężkawy, a więc sprawdzi się w sezonie jesienno - zimowym lub na większe imprezy. Trwałość najwyższej klasy - utrzymuje się tak samo długo na skórze jak i na ubraniach. Bardzo przyciągający otoczenie...wodzi za nosy :) Flakon dla niektórych dziewczęcy dla innych kiczowaty - kwestia gustu, ale ja jestem bardzo na tak.

Po zakupie tych perfum, jako kolejnych z kategorii "słodko-deserowej" stwierdzam, że słodkie perfumy nie do końca są dla mnie. A już na pewno nie te. Używam ich na codzień i zużyję moje 90 ml trochę na siłę. Zapach jest bardzo słodki. Słodki że aż trzeszczy w zębach. Przez pierwsze godziny słodycz jest monotonna, nieco męcząca. Na samym początku w nos aż uderza przesłodzony migdał. Niestety tak przesłodzony że drapiący w gardło, niemal jak z olejku do ciasta. Przez długi czas poza migdałem nie jestem w stanie wyczuć nic więcej, dopiero po kilku ładnych godzinach, spod tych litrów olejku migdałowego wychylają się nieśmiało kwiaty. I to niczego sobie kwiaty, nadal w słodkim towarzystwie, ale już wyraźnie wyczuwalne, nieco eleganckie i tonujące jadalną słodycz. Najmocniej czuć je na ubraniach na drugi dzień, nie poznałabym że to to samo GoN które dzień wcześniej prawie doprowadziło mnie do cukrzycy. Jak dla mnie kwiatów jest jednak za mało, i ta dominacja słodyczy dyskwalifikuje zapach w kategorii  "na randkę/ważne spotkanie/do lekarza". Są one dla mnie niepoważne, w takim pejoratywnym sensie. Jakbym użyła perfum dla dzieci. "Girl" w nazwie powinna dać do myślenia, zwrócić uwagę na to, że zapach może być "dziewczęcy", ale żeby aż tak nudno słodki? Słodycz w perfumach zwykle kojarzy mi się z zapachami "zimowymi", "otulaczami", które dają uczucie przytulności w chłodne dni. Co ciekawe, tutaj tak nie jest. Przy niskich temperaturach zapach staje się "jadowity", cukier trzeszczy, a migdał jest bardzo syntetyczny. Natomiast w wyższych temperaturach, w słoneczne dni, a nawet w dni gorące, migdał staje się bardziej kremowy, stapia się ze skórą i szybciej uwalniają się kwiaty, na których tak mi zależy. Czy to zapach na zimę czy lato? Ciężko ocenić, ja wolę je w lato. Trwałość dobra, na skórze czuć je  przez pół dnia, na ubraniach kilka dni. Flakon przyjemny, masywny, błękitne zdobienia nasuwają wiosenne skojarzenia.

Kupiłam w ciemno. Perfumy mnie totalnie zaskoczyły. Używam ich od jesieni i muszę szczerze przyznać, że sięgałam po ten zapach bardzo często. Ku mojemu zaskoczeniu polubiłam je, choć z początku lekko mnie przytłaczały. Bo one naprawdę mogą być uciążliwe, szczególnie zaaplikowane w dużej ilości. Są bardzo mocne, wyraziste, esencjonalne. Mają potężną trwałość - na skórze trzymają się u mnie 10-14h, natomiast na ubraniach kilkanaście dni, we włosach zawsze czuje je następnego dnia. Spryskany kołnierz kurtki trzyma zapach aż do prania. Są to perfumy z tzw. ogonem. Zwracają uwagę otoczenia. Podobają się, szczególnie płci męskiej. Flakon... hm... Zainwestowałam od razu w 90ml i jest to butelka ciężka i bardzo masywna. Nie nadaje się do torebki, ale z drugiej strony przy takiej trwałości ani razu nie odczułam potrzeby doaplikowania zapachu w ciągu dnia ;-) A co do estetyki... Dla mnie trochę kiczowaty jest ten flakon, ale moje dzieciaki są nim zachwycone. Nie jest on może elegancki, jednak wygląda dziewczęco, niesztampowo. Wyróżnia się wśród innych na mojej półce. Zapach jest mega wydajny - wystarczą 3-4 psiknięcia żeby otulić się nim na calutki dzień. W butelce płynu ubywa zatem bardzo powoli. Są to chyba najbardziej słodkie perfumy w mojej kolekcji, a zarazem jedne z najbardziej trwałych. Czuję mocno kwiat pomarańczy, jaśmin oraz tonkę. Wszystko w porządnej dawce słodyczy (migdały!). Zapach jest dobrze odbierany przez otoczenie, używam go do pracy, nie jest z gatunku tych trudnych. Spodoba się kobietom które lubią pachnieć słodko, intensywnie. Jednocześnie nie sprawia wrażenia taniego ulepu z bazaru. Jest w nim coś szlachetnego. Polecam. Ja mimo trudnych początków (miałam wrażenie że zapach mnie przytłacza) bardzo się z nim polubiłam. Myślę że kluczem do sukcesu jest umiar - nie warto nakładać ich w zbyt dużej ilości, bo mogą stać się zbyt męczące zarówno dla nas jak i dla otoczenia. Girl of Now to w mojej ocenie zapach zdecydowanie na zimną porę roku. Jest otulający, słodki i ciężki.

i tak oto zostałam znokautowana perfumami od Elie Saab'a. przyznam, że skrzywiłam się. GoN to głównie migdały, marcepan okraszony szczyptą pomarańczy, pistacje. i to wszystko w tonie cukru, w lukrze. zapach mocny, ciepły, otulający, duszący, ogoniasty. czuję jakieś połączenie z Anais, Anais, trochę z muchozolem. nie jest to żaden świeżak. jest to zapach wesoły, miły, prosty, na co dzień. nie widzę go na sobie, bardziej na mojej nastoletniej córce. jestem bardzo zdziwiona , że spod szyldu E.S. wyszło coś takiego.

Na mojej skórze najbardziej wyczuwalny jest kwiat pomarańczy, mleko migdałowe, pistacje, kremowa tonka oraz drewno kaszmirowe. Dostrzegam podobieństwo do Jean Paul Gaultier Classique Essence. Nie jest to wierna kopia, lecz wspólny mianownik w postaci kwiatu pomarańczy, nut drzewnych i miodnej słodyczy. Girl of Now są delikatniejsze, z nutą pistacji. Ciepłe, kobiece i komfortowe. Kolor płynu w rzeczywistości jest bursztynowy, flakon (90 ml) bardzo elegancki (prezentuje się lepiej niż na zdjęciu). Polecam testy.

Od kiedy powachalam tester zakochalam sie w tym zapachu !! Musialam go kupic:)Uzywam tylko od wieksze go wyjscia. Jak dla mnie cudowny kobiecy zapach. Trwalosc oczywiscie bez zarzutu!!! Jeden z moich ukochanych zapachow❤️

Zakochałam sie w tym zapachu już w momencie powachania próbki która otrzymałam przy okazji zakupu innego perfum . Zapach,jest słodki ,uwodzicielski ,nieco ciężki,dlatego moim zdaniem najlepiej pasuje do miesięcy chlodniejszych . W owocowej nucie głowy dominują gruszka i mandarynka z domieszką prażonych pistacji. W sercu zapachu tętnią akordy kwiatu pomarańczy z dodatkiem delikatnych nut jaśminu i magnolii, wzbogacone gorzką esencją migdałową. Wodę perfumowaną GIRL OF NOW wyróżnia także piękny flakon, przy szyjce zdobiony pastelowo-błękitnymi aplikacjami, charakterystycznymi dla wieczorowych kreacji Elie Saab, zwieńczony perfekcyjnie zharmonizowaną złotą nakrętką. Jest poręczny, a pompka dozuje idealna ilość. Perfumy są w trwałe, nawet na drugi dzień można je poczuć na ubraniu.

Girl of Now była prezentem. Trwała faza absolutnej wierności Chloe L’Eau de Chloe. Byłam sceptyczna wstosunku do wszystkiego, co nimi nie było. Girl of Now to taka specyficzna influencerka. Nie pokazuje tego, co naprawdę lubi, tylko to co jest IT. Czyli tak naprawdę nie ma stylu. Zapach Saab go ma. W wymiarze flakonu trochę kojarzy mi się z Daisy Marca Jacobsa. Trzeba powiedzieć, że takie porównanie to komplement dla flakonu Daisy:) Girl of Now ma piękny bogaty i w jakiś sposób szlachetnie wyważony flakon. Na zdjęciu wydawał mi się przeładowany. W rzeczywistości jest bardzo przemyślany. Marcepan, wanilia, migdały. Wszystko jadalne. Nie lubię pachnieć, jak wyrób spożywczy, nawet ten najwyższej klasy. I to jest magia tego zapachu. Nuty jadalne są tu absolutnie wyczuwalne, alejest coś co uczłowiecza :) kompozycję. Zapach jest ciepły. Bardziej otulający niż ogoniasty. Piękny na drugi, trzeci dzień na swetrze czy szalu. W każdej fazie niebanalny. W każdej fazie zaskakujący. Girl if Now Saab to nie bloggerka modowa kupująca wąskie okulary, bo inne bloggerki (i siostry Hadid) je kupują. To świadoma siebie dziewczyna, która nigdy nie przesadza z modą, a styl traktuje z dystansem. Girl of Now otula, ale nie przyćmiewa. Jest trwała, ale absolutnie nie męcząca ani migrenogenna. Jest zapachem, który nie zamyka się w żadnym schemacie słodkie, jadalne etc. Za to (i za flakon) chylę czoła.

Jeżeli ktoś lubi pachnieć a la waniliowe ciastka to to jest to czego szuka :) Początek jest całkiem fajny, dla mnie kwiatowy, potem czuć słodką wanilię. Trzeba uważać przy aplikacji, bo ten zapach trwa i trwa. Psiuknęłam dosłownie dwa razu. Za jednym uchem i za drugim. Po godzinie wyszłam z domu i zapach był bardzo intensywny, po 6-7 godzinach wciąż je czułam wyraźnie. Za trwałość nagroda, ale ten zapach nie dla mnie jest. Miałam serdecznie dość tej słodyczy. Nie będę oceniała ich nisko, bo to po prostu nie mój typ perfum, rozumiem, że inni mogą być zachwyceni.

Zadziwia mnie ostatnio odtwórczość zapachów. Naiwnie liczę na coś nowego, zaskakującego, nakręcam się opisami i... to już było. Zapach mocno zbliżony do Olympea Aqua. W Girl czuję dodatkowo migdał i całą tą słodkość stworzoną przez Paco w Olympea. Trwałość dość dobra, ogona brak. Zapach zarówno na dzień jaki i wieczór.

Zapach otwiera się marcepanem z pistacjami. Lekko zawiesista nuta ale bardzo ładna. Następnie czuć kremową wanilię z lekkim akordem bitej śmietany. I tyle wystarczyłoby mi do szczęścia gdyż uwielbiam słodkie aż zawiesiste perfumy. W końcowych fazach robi się jednak rześko za sprawą aromatu ledwo dojrzałej mandarynki. Sprawia to że od całości nie bolą zęby. Kompozycja wycisza się gorzkim migdałem. Piękny zapach. Projekcja 10 godzin i zostawiają spory ogon