E.L.F. Cosmetics Camo Concealer Korektor kryjący

Tyle zamętu o jeden korektor, który zawładnął niemalże światem makijażu. Korektor dobrze kryje o ile dobierze się odpowiedni kolor bo inaczej klapa totalna. Trzeba z nim pracować bardzo szybko bo szybko zasycha i robi później smugi lub małe grudki. Dobrze kryje, fajna konsystencja. Ale jeżeli ktoś ma suche miejsce pod oczami lub używa go jako baza pod cienie to może być problem bo ten korektor nie lubi się z suchą skórą. Już po krótkim czasie można zauważać jak się zbiera pod oczami i wchodzi w linie. U mnie zero rozświetlenia daje.

Ostatnio porwałam się na przygodę z kosmetykami marki e.l.f. W zestawie zakupionych znalazł się także ten korektor. Kolor jaki mam to Medium Peach (taki dobrała mi Pani w Douglasie, gdzie e.l.f. jest dostępny). Moja skóra jest blada, a pod oczami mam sine podkrążenia - taka moja uroda, niestety. Jego cena nie jest nie do przeskoczenia (około 40 złotych), więc zaryzykowałam. Po wielu próbach stwierdzam, że 'zaryzykować' to w tym miejscu odpowiednie słowo. Jeśli szukacie czegoś, co wejdzie w każdą zmarszczkę (nie miałam pojęcia, że mam ich aż tyle) i ma nadać skórze wygląd cieniutkiego, przesuszonego papieru to ten korektor jest dla Was. Jak dla mnie po pewnym czasie zaczyna wyglądać źle i jakby przebijać spod podkładu (?). Mało tego - mam wrażenie, że dość poważnie przesuszył mi skórę. Korektor zapakowany jest w minimalistyczny, czarny kartonik, więc mamy pewność, że nikt przy produkcie wcześniej nie gmerał. Buteleczka także bardzo mi się podoba, ale aplikator jest cholernie gruby, a produkt strzela na wszystkie strony przy jakimkolwiek ruchu (wkładającym lub wyciągającym go z buteleczki). Nie podoba mi się to, bo wszystko dookoła jest upaprane. Podsumowując: jak dla mnie - nie dla mnie.