Słów kilka o korpośpiewce wróbla Ćwirka... (żartuję, Ćwirek nie śpiewałby o silnych i niezależnych kobietach :D)
Nie wiem, jak mam ocenić pokrycie obietnic producenta z rzeczywistością, skoro wszystko obraca się głównie wokół chwytu marketingowego o "kobietach sukcesu". Kiedy czuję taką korponawijkę, od razu chce mi się szydzić. Chociaż zaciekłe parcie na sukces jest smutnym przejawem rzeczywistości, nad którym prędzej powinnam płakać, niż je obśmiewać. Zewsząd zaglądają te "silne i niezależne kobiety" bezwzględnie wspinające się po szczeblach kariery zawodowej i pytające z wyższościowym uśmiechem: „a ty jaki sukces dziś osiągnęłaś?” (wstałam z łóżka) - wyłaniają się praktycznie z każdej popularnej perfumy, jak "My Way", z "Si", z "LVEB", z "Libry", z mnóstwa mnóstwa innych, również z niższej półki cenowej, teraz nawet z balsamu "Indigoliciousa"! Niedługo wyprodukują zmywacze do paznokci dla silnych i niezależnych kobiet (bo np. nie są zależne od salonów kosmetycznych i robią manicure niezależnie, same, w domu! A przecież usunięciem klasycznych lakierów do paznokci zajmują się waciki i zmywacze. O, apeluję także o produkcję wacików dla silnych niezależnych kobiet!)
Nie chciałam filozofować na Wizażu, ale zostałam do tego niejako sprowokowana opisem produktu. :D a jaki on jest?
Przede wszystkim ładnie pachnie. Wanilia w objęciach kwiatów - typowe, banalne, ale przy tym bardzo miłe dla nosa. Jestem wielką fanką niszy, ale nie skreślam prostych i przewidywalnych kompozycji zapachowych, tylko dla tego, że są proste i przewidywalne - bo te często mi się sprawdzają i sprawiają dużą przyjemność w noszeniu ich. Co istotne, zapach nie jest ulotny i na skórze utrzymuje się długo. Co ta wanilia, kwiaty i bergamotka ma wspólnego z "silną kobietą" to nie wiem... Ja sobie wyobrażam, że tak pachnie ładna, zadbana i sympatyczna kobieta, w której towarzystwie czujemy się po prostu dobrze. Nie ma tu mowy o żadnej agresji ani przebiegłości, przydatnej do osiągnięcia wielkich ambicji - to przywodzi na myśl raczej szypr, aldehydy, dodatek pieprzu, wanilia podana na chłodno, syntetyczna róża, czy 'męskie' nuty jak np. fasolka tonka czy paczula; tutaj tego nie uświadczymy - tutaj jest spokojnie, łatwo, przytulnie i... "jak na kobietę przystało" ;D
Buteleczka typowa dla marki Indigo - minimalistyczny romantyzm i kobiecość. Biała pękatą butla z niezacinającą się pompką, oklejona malinową etykietką. Bardzo ładnie to wygląda - nic, tylko stawiać na toaletce i podziwiać. I używać! Bo to fajny produkt. Może nie jest jakimś niebywałym nawilżaczem, ale niewymagającym skórom na sezon wiosna/lato będzie jak znalazł. Płynny balsam, który szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej ani tłustej warstwy na ciele, za to wspaniale je wygładza, nadaje mu subtelnego blasku i dostarcza optymalnego odżywienia.
Śpiewka o "silnych kobietach" nie sprawia, że czuję się zniechęcona do tego balsamu, bo tak naprawdę wszystko mi w nim pasuje. Nie używam go o tej porze roku, bo moja skóra wymaga teraz czegoś solidniejszego, ale w upały po niego sięgam z przyjemnością. Ślicznie i długo pachnie, wygładza, ujedrnia, optymalnie odżywia, rozprowadza się łatwo, wchłania się szybko. Wygodny i zadowalający. Ja go bardzo lubię i będę go kupować.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie