Gucci Bloom Ambrosia di Fiori EDP 

No nie, spodziewałam się jakiejś niespodzianki, zaskoczenia, a dostałam kolejną odsłonę bukietu tuberozy. Perfumy są z gatunku tych cięższych, mocno słodkich, mocno kwiatowych i w zasadzie nic więcej nie trzeba o nich pisać. Można oczywiście podkreślić, że są szalenie kobiece i wieczorowe, jednakże na półce pełnej tuberozy niczym szczególnym nie wyróżniają się. Przypominają mi trochę Orchid Soleil Forda, trochę Fracas. Muszę jednak dodać, że Bloom Ambrosia di Fiori przy wymienionych flakonach brzmi jednak jak daleka, biedna krewna. ''Roboty '' nie robi tutaj nawet róża, ani irys, które są w składzie. Majaczą gdzieś na końcu zapachu, przyduszone, przygniecione całym ciężarem pani tuberozy. Trwałość, projekcja - średnie, na mnie jakieś 4 h. Jestem na "nie". Ale plus za buteleczkę, jest śliczna.

Orientalno-kwiatowe klimaty, gdzie nutą serca jest tuberoza, nutą głowy jaśmin i wiciokrzew, nuta bazy - róża damaceńska i irys. Prosty flakon, kryje w sobie jakże kwiatowy ciężarek, który jest przyjemny dla nosa. Wyczuwalna tuberoza ( bardzo wyrafinowany powiem tuberozy) uzupełniona jaśminem i różą, tworzą bukiet intensywny, ciekawy i niezwykle kobiecy.

Wreszcie coś nietypowego. Nietypowego na tyle, że zapach ten na pewno nie przypadnie do gustu każdemu. To nie jest uniwersalna woń. Nie jest też niszowa. Ale zdecydowanie bliżej jej do zapachów oryginalnych. Przyznaję, że nie wiedziałam do końca, czego się po Ambrosii di Fiori spodziewać. Obstawiałam, że może być nieco słodko, tak kojarzy mi się ambrozja. A słodko nie jest, bardziej raczej ciepło. To ciepły, wytrawny zapach, pięknie ewoluujący na skórze, świetnie do osoby przylegający. To kwiaty w wersji radosnej, ale przygaszonej, jakby tajemniczej. Jestem fanką irysa i tu mam go w nadmiarze- wraz z różą tworzy nuty bazy, które pozostają ze mną najdłużej. Nie gardzę również tuberozą ani wybijającym się na początku jaśminem. Połączenie wydaje się o tyle trafione, że nieprzesadzone. Wydawałoby się skromne, a tak w efekcie bogate. Tworzy zapach ciepły, nieprzytłaczający. Raczej zimowy, choć równie świetny na letnie wieczory. Taki, który będzie współgrał i ze swetrem, i z długą sukienką. Lubię go na sobie, dobrze się z nim czuję. I w ciągu dnia i nocą. Lubię go po zaaplikowaniu, lubię też, gdy jest ze mną od wielu godzin. Mam apetyt na oryginalne Bloom, Ambrosia jest jej młodziutkim dzieciątkiem. Jestem ciekawa naleciałości. Czy są takowe? A może to całkiem odrębny charakter?

Od czasu do czasu mam tak,że nachodzi mnie ochota na nowe perfumy. Sytuacja lockdown nieco mi utrudniła wybór, gdyż nie bardzo jak miałam się wybrać do perfumerii ,żeby chociaż przetestować zapach. Zadziałał zmysł wzroku: pierwsze co przykuło moją uwagę w przypadku Ambrosii to flakon. Prosty, czerwony a jednocześnie wyrazisty. Posiadam wersję Bloom Aqua di Fiori , jednak jest ona subtelniejsza. Czerwona Ambrosia zaintrygowała mnie bardzo. Zaraz po niej wersja żółta ale o tym w innej recenzji. Przypadkiem dostałam próbkę Amrosii przy okazji zakupów internetowych i wiedziałam,ze jestem kupiona. Ten zapach kojarzy mi się z elegancją, ciepłem, zimowym sweterkiem w ktory lubię sie chować. Ogromnym plusem jest trwałość, zdecydowanie lepsza niż w wersji Profumo. Ja jestem kupiona :)

Na początku kupiłam pierwszą, podstawową wersję perfum z serii Bloom w różowym flakoniku, tamten zapach mnie urzekł i nie myślałam, że znajdę coś równie pięknego. O ile się nie mylę, zapach Ambrosia di Fiori jest jedną z nowszych pozycji zapachowych od Gucci, jednak idealnie pasuje do tej kwiatowej serii. Zapach jest intensywniejszy od podstawowej, różowej wersji, ostrzejszy i mocny, potrafi być duszący, jeśli użyje się go za dużo, jednak przy jednej pompce zapach jest przepiękny i wyrazisty. Nie bez powodu flakon ma piękny, wyrazisty, wyróżniający się czerwony kolor, jest to jak najbardziej spójne z jego zawartością. Nie da się obok niego przejść obojętnie, nie da się go nie poczuć. Utrzymuje się bardzo długo, nawet kilka dni i jest jak najbardziej niespotykanym zapachem. Idealny na porę zimową i na wieczór.