Natasha Denona, Metropolis Eyeshadow Palette (Paleta cieni do powiek)

Natasha Denona, Metropolis Eyeshadow Palette (Paleta cieni do powiek)

Średnia ocena użytkowników: 5 /5

Pojemność 38,45 g
Cena 599,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

Metropolis Palette zawiera 28 zupełnie nowych odcieni w mieszance podwójnych chromów, aksamitnych matów i metalicznych tekstur wypełnionych brokatem w zupełnie nowej, hybrydowej formule, która daje jeszcze większą trwałość na powiekach.
Te wysoko napigmentowane cienie do powiek, zostały wykonane z najwyższej jakości składników. Zostały zainspirowane miastem, które nigdy nie śpi – od jasnych i ciemnych brązów, po niebieski chrom.

Cechy produktu

Rodzaj
prasowane
Opakowanie
paletki cieni
Efekt
matowe, brokatowe, metaliczne
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 2

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 5 /5
Wydajność:
Zgodność z opisem producenta:
Trwałość:
Stosunek jakości do ceny:
Opakowanie:
Więcej ocen Schowaj

5 /5 HIT!

Kupi ponownie

Używa produktu od: kilka miesięcy

Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania

Kupiony w: Drogeria internetowa

Ocena szczegółowa:

  • Wydajność: 5
  • Zgodność z opisem producenta: 5
  • Trwałość: 5
  • Stosunek jakości do ceny: 5
  • Opakowanie: 5

Najlepsza kolorowa paletka

W dużym skrócie dwie uwagi dla wahających się z zakupem:
1. Paletka o dosyć ciemnej kolorystyce, ciepła. Jeśli to ma być pierwsza i ta najbardziej uniwersana i reprezentatywna paletka, to marka ma lepsze propozycje (gold, biba)
2. Najważniejsze - formulacja matów to nie słynne creamy matte, lecz cream to powder. Różnica jest spora, moim zdaniem - trochę mniej napigmentowane od klasycznych matów denony, bardziej jakby mokre, satynowe, choć wciąż ładnie się budują nie tworząc plam, świetna trwałość. Warto rozważyć jakimi pędzlami z nią pracować, zbyt miękkie mogą nie nabierać tyle koloru ile chcemy. Ja jednak ogólnie mimo wszytko wolę formulację creamy matte - zabójczy pigment, w konsystencji masło, chociaż uważam jednak ostatecznie, że ta akurat formulacja jest przy takiej kolorystyce palety jednyną możliwą, jaką można tu było zastosować, czyli która wciąż gwarantuje sukces makijażowy, ponieważ mamy tu granat, ciemną zieleń, kolory morskie, a więc takie odcienie, które w paletach innych marek po prostu są złe - suche, plamiste i brzydkie. Tutaj tak trudne cienie zachowują się rewelacyjne. Zieleń jest soczysta, trawiasta, genialnie się buduje nie tworząc plam.
Podsumowując, są to (chyba) najlepsze jakościowo maty w tak odważnej kolorystyce na rynku. Można się pobawić w artystę bez obaw o kuku

5 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: kilka miesięcy

Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania

Kupiony w: Inna drogeria

Ocena szczegółowa:

  • Wydajność: 5
  • Zgodność z opisem producenta: 5
  • Trwałość: 5
  • Stosunek jakości do ceny: 3
  • Opakowanie: 4

jakość najlepsza jaką znam, ale wciąż nie jest warta swojej ceny

To moja pierwsza i pewnie ostatnia paleta Natashy Denony. Zazwyczaj jej kolorystyka jest dla mnie zbyt spokojna (maluję wyłącznie siebie, a lubię raczej kolorowe makijaże), no i ceny są jednak bardzo wysokie.
Metropolis to jedyna paleta marki, na widok której serduszko zabiło mi mocniej. Są zielenie, odcienie oliwkowe, błękity, trochę czerwieni. Nie do końca moja kolorystyka, ale zdecydowanie coś, czym mogłabym się bawić. Nie zamierzałam za nią płacić 600 zł, to nie jest miłość od pierwszego wejrzenia. Szczerze mówiąc, nie wiem, co skłoniło Sephorę, żeby przeceniać ją do 270 zł. Ani dlaczego w ogóle do Sephory weszłam, ale jak już szok opadł, a ja się upewniłam, że dobrze widzę, pobiegłam do kasy bez zbytniego zastanawiania się.
Zacznę od czepiania się - ta folia w środku to idiotyczny pomysł. W palecie za 600 zł można wymagać, żeby nazwy cieni były wydrukowane w środku. Opakowanie jest ok, chociaż wygląda trochę tanio, lustro mogłoby być większe i lepsze. Znowuż - w palecie za 600 zł mogliby się postarać bardziej. Moje paletki za niecałe 300 zł wyglądają dużo lepiej i solidniej.
No ale w palecie najważniejsze są cienie. I te są doskonałe. Jakość matów jest najlepsza, jaką znam. Pigmentacja jest szalona, ale - nie jak np u ABH - bardzo łatwo ją rozetrzeć. Wykończeń cieni metalicznych jest kilka, część świeci się jak turbopigmenty Hani Knopińskiej - nie widziałam jeszcze, żeby jakiekolwiek cienie błyszczące im dorównały, nie uciekając się do brokatowych wykończeń. Niestety, te najbardziej błyszczące cienie się sypią, i to na tyle, że albo gruba obsypka, albo makijaż twarzy najpierw.
Natomiast dużym plusem jest to, że cienie nie pylą się w palecie, bardzo łatwo transferują się na pędzel, i z pędzla na powiekę. Poza tymi błyszczącymi cudami, nic innego się nie sypie ani trochę.
Cienie na powiekach czy swatchach wyglądają inaczej niż w palecie - dużo ciekawiej. To akurat plus, ale ponieważ nie mam nazw, muszę się nauczyć ich rozkładu, żeby się potem nie zdziwić.
Jedyny cień, który się w ogóle nie sprawdza, to ten szampański jasny beż, którym powinno się rozjaśniać kąciki. Brakuje mi też jasnego beżu/złamanej bieli pod łuki brwiowe. Nie stosuję cieni bazowych, ale lubię nałożyć coś pod brwi, żeby makijaż był czystszy. Tutaj tego nie ma. Jasne, mam te cienie w róznych kolorach i wykończeniach w innych paletach, ale ta ma 28 cieni. Mogłaby równie dobrze być kompletna. Jest tu kilka odcieni złota, które są bardzo podobne - śmiało można było z jednego zrezygnować.
Last but not least: jestem bardzo zadowolona z tej palety, mimo kilku minusików. Ale nie uważam, żeby jej jakość była o tyle lepsza niż np cienie Jeffreego Stara, żeby usprawiedliwiało to ponad dwa razy wyższą cenę. Myślę, że byłabym gotowa zapłacić za nią 400 zł, bo jakość jest naprawdę fenomenalna, ale nie jest to jakiś przeskok (maty ciut lepsze, niektóre metaliki ładniejsze, ot i wszystko), żeby ta cena miała sens.
Coś, co jest w tej palecie absolutnie wyjątkowe, to formuła cieni matowych: tutaj są właściwie dwie - CP (Cream to powder - wzorowany chyba na podkładach sprasowanych) i CM (Cream matte). CM są świetne, ale CP to zupełnie nowa jakość.
Jeśli chodzi o wykończenia cieni metalicznych, mamy trzy: M (zwykły metalik), DC (duochromy, podobne do turpopigmentów) i 2 K (chyba chroma crystal, czyli formuła wzorowana cieniach tej samej nazwy od Natashy - kremowe, bardzo błyszczące cienie).

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    0
    recenzji

    738
    pochwał

    10,00

  2. 2

    2
    produktów

    3
    recenzji

    712
    pochwał

    9,38

  3. 3

    0
    produktów

    3
    recenzji

    599
    pochwał

    9,12

Zobacz cały ranking