Zioła są moją pierwszą formą koloryzacji włosów. Najpierw, na jeszcze naturalne włosy, koloru raczej jasnego brązu z przebłyskami rudości oraz rozjaśnień spowodowanych słońcem, stosowałam cassię, która ociepliła włosy. Po około 1,5 roku od zabiegu cassią (2 czy 3 razy) potrzebowałam jednak zmiany, moje włosy po prostu mi się znudziły. Spróbowałam saszetkę ciemnego brązu, jednak totalnie nie spodobał mi się aż tak ciemny i ciepły kolor. Po wypłukaniu się, jakieś 5-6 miesięcy później, spróbowałam Ash Brown. Kolor całkowicie skradł moje serce. Czuję się świetnie z odcieniem chłodnego brązu (mam szarozielone oczy, jasną, chłodną cerę), niestety, radość z tego pięknego koloru trwa niezbyt długo. Jak pewnie większość mieszanek henny i indygo wypłukuję się do rudości.
Jestem właśnie ok. 10 dni po koloryzacji (już 4 tej) i już widać przebłyski rudości (na partiach, gdzie włosy są jaśniejsze z natury - z wierzchu, przy twarzy, pasma od karku, te ze spodu, są dalej ciemne i chłodne). Nie jest to dla mnie aż taki problem, moje włosy od zawsze nie mają jednej barwy. Kilka lat temu, gdy jeszcze tak mocno o nie nie dbałam jak teraz, były bardzo podatne na jaśnienie w słońcu. Po lecie pytano mnie w szkole, czy farbowałam się na rudo :)
Hendigo nie pokrywa włosów jednolitym kolorem, nigdy też do końca nie wiadomo, co wyjdzie. Ja jednak uważam to za coś fajnego - kolory wychodzą naturalne, z refleksami.
Oprócz tego, zioła są nieocenione w pielęgnacji włosów. Moje włosy ewidentnie zyskują na grubości, są mocniejsze, odżywione. Za to kocham te farby i jak na razie nie zamierzam rezygnować z ich stosowania. Mam z natury cieniutkie, ale gęste pasma, podatne na niszczenie końcówek, do tego przetłuszczają się w ekspresowym tempie. Zioła są taką wisienką na torcie w pielęgnacji moich włosów, niesamowicie je wzmacniają, a jeśli przy tym możemy zafundować sobie zmianę, podbicie koloru... cudo :)
Farba khadi jest świetna, jeśli ktoś jeszcze nie zna się na ziołach farbujących i dodatkach do nich, sama zamówiłam to spontanicznie i tak samo nakładałam (proces trochę problematyczny, ale przy każdym kolejnym razie idzie mi coraz sprawniej). Następnym razem już zamierzam kupić osobno hennę, indygo i wszelkie dodatki do nich. 1 opakowanie starcza mi na 2 razy całkowitego pokrycia włosów (gęste, ale cienkie, prawie za łopatki).
Uwaga, mieszanki z indygo nadają się jedynie dla osób zdecydowanych, gdyż nie można rozjaśniać - może wyjść zieleń.
Zalety:
- cena
- odżywcze działanie na włosy
- kolor
Wady:
- nakładanie
- wypłukiwanie się do rudości
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie