Viktor & Rolf Flowerbomb Dew EDP 

To był mój zakup totalnie w ciemno. Przyszła wiosna i miałam ochotę na zmiany. Odstawiłam do ciemnej szafy mój ulubiony Libre. Po przeczytaniu nut zapachowych stwierdziłam, że powinien być lekki i idealny na ciepłe i letnie dni. To był strzał w dziesiątkę. Pokochałam od pierwszego niucha. Misterny flakonik skrywa kwiecisty i lekko pudrowy zapach za sprawą kaszmiru i piżma otula różano irysową mgiełką. Czuć też wyraźnie soczysta zieloną gruszkę. Gładki zapach na moim ciele układa się pięknie. Pasuje zarówno do codziennego outfitu jak i romantycznej kwiecistej sukienki na randkę. Mega dziewczęcy i kobiecy. Przypomina mi jeden flakonik od Tiffany&Co :) jest puchaty i nie przesłodzony. Migotliwe na skórze, raz czuć je mocniej raz delikatniej. Wygasają ciepłym drzewnym podmuchem. Zapach utrzymuje się na ciele do 6 godzin co uważam za duży plus. Bo niektóre perfumy czuję na sobie max 3 godziny. Idealna propozycja dla kobiet do biura jak i na kawę z koleżanką. Nie męczą otoczenia a mają w sobie coś co sprawia, że wiele osób o nie pyta. Pachną jak rześki letni poranek Posiadam wersję miniaturową ale będzie duża flaszka :) Polecam są śliczne ❤️❤️❤️

Bardzo podoba mi się ta wersja Flowerbomb. Zapach jest piękny, słodki i wibrujący. Świetny na jesień i zimę. Otula mnie jak ciepły szalik. Trwałość bardzo dobra. Mam flakon 50 ml, jest bardzo elegancki, poręczny. Cena wysoka, ale adekwatna do jakości.

Popluczyny po klasyku z dodatkiem skladnika, ktory trudno mi zidentyfikowac, ale ktory sprawia, ze ta wersja Flowerbomb przyprawia o mdlosci. Do rozcienczonego klasyka wrzucona jakas dziwna zielenine - calosc jest dosc straszna i testy calosciowe polecam tylko odwaznym (ja sie odwazylam i troche zalowalam ;-)) ). Nie polecam.

Pierwszy niuch recenzowanej wody i do mych nozdrzy trafia aromat w stylu takiej lekko zgniłej, skoszonej trawy, którego nie jestem w stanie znieść. Jest słodkawo, mdło i odpychająco jednocześnie. A przynajmniej mòj nos odbiera nuty głowy wody w ten wlasnie sposób. Całe szczęście,że ta pierwsza faza zapachu dość szybko znika z mojej skóry, a zastępuje ją delikatnie pudrowa słodycz irysa. Robi się nawet przyjemnie , ciepło ,otulająco i romantycznie. To taka lżejsza wersja LVEB, ale podobnie słodka. Ogólnie aromat przyjemny, ale nudny i szybko znikający z mojej skóry.Nie rozwija się na niej właściwie wcale. Brakuje mu delikatnego chociaż pazura, który dodałby mu choć odrobinę charakteru i przełamał tę puchatą słodycz pachnidła. Z drugiej jednak strony lubię czasem sięgnąc po tego typu właśnie "bezpieczne" , miłe dla zmysłu powonienia pachnidła, ale nie za cenę, którą należy wybulić za Flowerbomb dew :)

Flowerbomb Dew to taka trochę wariacja na temat róży i letniego poranka. Początkowo zapach jest lekko orzeźwiający, świeży i czuć taką kwaskową nutkę bergamotki. Wyczuwam też gruszkę, ale nie soczystą i słodziutką, a jeszcze niedojrzałą, twardą, mocno zieloną, której nie śpieszy się by spaść z drzewa. Po chwili wyczuwam delikatnie różę, ale taką nieśmiałą. Na pierwszy plan zdecydownie wychodzi irys i sprawia, że zapach robi się taki mokry, lekko ziemisty. Początkowe wrażenie, to taki letni poranek. Jest jeszcze chłodno. Otulamy ramiona swetrem by trochę się ogrzac, chociaż już za kilka godzin będzie on zupełnie zbędny. Wychodzimy z domu i nasze zmysł są wyczulone na wszelkie bodźce. Wdychamy głęboko do płuc powietrze, orzeźwiające, przyjemne, kojące. Słyszymy śpiew ptaków, widzimy jak chmury powoli odsłaniają błękit nieba. Świat powoli budzi się do życia. Czujemy wilogoć ziemi, wilgoć chodnika. Wyczuwamy kwiaty. Czujemy się tak błogo i spokojnie. Poranek to ukojenie przed kolejnym gorącym dniem. Ze świeżym umysłem wkraczamy w nowy dzień. Czas płynie powoli, robi się cieplej, promienie słońca nieśmiało padają na płatki róży. Niegiej, przyozdobionej tylko kropelkami porannej rosy. Jest nam cieplej, przyjemniej. Nie czujemy już wilgoci i chłodu, tylko słodką, rozwijającą płatki różę. To jest właśnie Flowerbomb Dew. Początkowo bardzo świeży, ale po niecałej godzinie nasza róża przejmuje kontrole. Zapach staje się bardziej słodki, różany. Nadal dosyć mocno kwiatowy. Taki wiosneno/letni. Bardzo lubię różę w perfumach i w tym przypadku jest to taka słodka róża. Nie mydlana, za czym nie każdy przepada. Zapach po jakieś ponad godzinie, może dwóch zaczyna się bardz wysładzać, ale trochę traci tych kwiatowych nut i staje sie bardzo pudrowy, bardzo delikatny, bardzo bliskoskórny. Nie jest to zapach energetyzujący, kobiecy czy zmysłowy. To taka poranna chwila refleksji. Jest on lekki i delikatny. Zapach dla osób, które lubią delikatne, raczej bliskoskórne zapachy, bez ogona. Dla osób które lubią róże i poranki. Zapach na mojej skórze nie zagościł zbyt długo. Może z 4/5 godzin. Nawet na ubraniach nie trzymał sie dłużej.