Yves Saint Laurent Rive Gauche pour Homme EDT 

zamknięty w ciekawej puszce w kształcie walca. Jakby chciał pokazać wała obowiązującym trendom i potwierdzić, że dobra szyprowa nuta opiera się modzie i jest zawsze zarezerwowana dla męskich zapachów. Otwarcie rewelacyjne, anyżowa świdrująca ostrość i skojarzenie z piosenką "o mój rozmarynie" (rozmaryn w składzie). Dalej już tylko krótki epizod akordu z geranium w roli gównej i towarzyszacą mu lawendą, by rozpoczać gwajakowo paczulową ucztę dla zmysłów. Wszystkie składniki chłodne i suche, podkreślają własciwości zapachu, mającego sie kojarzyć z czystością i świeżością. Trwałość jak na taki typ zapachu wg mnie raczej słaba ok 4 godz, potem nieznacznie wyczuwalny przy skórze przez ok 2 godzin. Używam tego produktu od: dwa lata Ilość zużytych opakowań: jedna 125 tka

Postaram się, żeby było krótko i dosadnie. Nie będzie kwiatków, zmysłowych nut i słodkiego pieprzenia. Bo Rive Gauche to bezkompromisowa męskość, a w zasadzie samczość w starym, atawistycznym wręcz stylu, choć w nowej, współczesnej odsłonie. Ważne, że mimo zamierzonego oldschool\'u, nie wali dziadem. Rive Gauche kojarzy mi się z zapachem faceta, który wyszedł właśnie z łazienki po porannym goleniu. Zapach gładko ogolonej, wilgotnej jeszcze męskiej skóry, z resztkami pianki do golenia tu i ówdzie, połączonej z zapachem mydła i wyciągiem z pobudzonego samca :) Trwałość i projekcja - całodniowa. Przynajmniej na mnie. Trzeba uważać, żeby nie przesadzić z aplikacją, bo będziemy pachnieć, jak obnośny zakład fryzjerski z przedmieść Zambrowa. Mocny, zdecydowany, elegancki, ale „w okularach”. A całość zupełnie do mnie nie pasuje. Ale mam to w gdzieś :) Wdziewam go na siebie. Nie noszę garniturów. Noszę szmaty. Ale jestem Braveheart. Kiedyś go nienawidziłem, teraz daję mu pięć gwiazdek. Chyba dorosłem do Rive Gauche. Oczarował mnie niskim "głosem" i szorstką osobowością. Zdecydowanie nie dla "mientkich" chłoptasi spędzających wolny czas czas w solarium, albo przed lustrem. Mimo braku milusich nut, podoba się kobietom. To zapach dla mężczyzn, którzy kochają kobiety, które kochają mężczyzn... Używam tego produktu od: Pół roku Ilość zużytych opakowań: 0,3 opakowania 125ml

Porządny szyprowy zapach, z początku trochę mydlany, czysty, potem całkiem fajnie się rozwija. Jest wyrachowany, zimny, surowy, old schoolowy, bardzo męski, dla dojrzałego faceta, a nie nastolatka. Zapach potrafi dać nieźle po nosie, świdrujący. Flakon fajny, trwałość w porządku, jakieś 5 godzin, blisko skóry utrzymuje się kolejne 2-3. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Kolejny zapach zakupiony (druga połowa wyrzuci mnie z domu...). Zapach poznałem na lotnisku, bo do tej pory widziałem go tylko w jednej perfumerii w Polsce. Zapach poprawny, męski, rzekłbym nawet, że ultra męski. Szyprowy. Dla mnie ziołowo drzewny. Początek ostry, wręcz bardzo. Zapach osiada chyba na drzewie gwajakowym, co owocuje świetnymi doznaniami. Nie wiem dlaczego, któraś nuta przypomina mi Polo Ralpha Laurena, ale zapach zdecydowanie inny i nie tak mocny. Raczej zachwycą się nim dojrzalsi Panowie. Wg mnie dobry do garnituru. Myślę że warto mieć ten zapach w swojej kolekcji. Ja nazwałbym go klasycznym. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: jeszcze nie

Moim zdaniem to najlepszy zapach męski. Kojarzy mi się ze zmysłowością, tajemniczością i elegancją. Podkreśla osobowość. Cudownie rozwija się na skórze i pozostawia subtelną woń na długo... Świetnie uzupełnia się z żelem pod prysznic z tej samej serii. Niestety do kupienia jest jeszcze tylko w nielicznych perfumeriach. Używam tego produktu od: 2004 Ilość zużytych opakowań:4