Swego czasu miałam fazę na ziołowanie włosów, a że jestem blondynką i raczej bałam się pójścia w rudy kolor, zdecydowałam się na cassię, która nie jest bezbarwna, ale powinna nadawać złoty odcień włosom.
Ta z Pola Henny była dla mnie najlepsza. Ponieważ miałam dość krótkie włosy i do mieszanki dorzucałam jeszcze jakieś inne zioła (np. neem) to takie opakowanie wystarczało mi na około 4-5 użyć. Starałam się być regularna i nakładać zioła co około 2-3 tygodnie. Ta cassia przyjemnie się mieszała, nie zostawiała grudek, była dobrze przesiana i nie miała w sobie żadnych farfocli.
Trudność w ziołowaniu polega na tym, że zioła trzeba przygotować odpowiednio wcześnie, odstawić w ciepłe miejsce, a potem nałożyć błotko na głowę i siedzieć w tym przez kilka godzin. Cassia potrzebowała około 12 godzin odstawienia, aby wypuścić barwnik (można jej nie odstawiać, ale wtedy nie wypuści barwnika, który osadza się na włosie, pogrubiając go) i około 4 na głowie, żeby się dobrze przyjąć.
Po kilku ziołowaniach naprawdę widziałam różnicę w jakości włosa. Pojedynczy włos wydawał się być grubszy, a kitka miała większą objętość. Wytrzymałam kilkanaście ziołowań i wydawało mi się, że włosy odzyskały trochę życia i stały się grubsze, natomiast też na pewno stały się trochę ciemniejsze i zaczęły wpadać rude tony, chociaż nie używałam henny. Ponieważ efekt kolorystyczny mnie nie zadowalał odstawiłam już ziołowanie, tym bardziej że poza nieco większą grubością włosa (ale nie była to nie wiadomo jak duża różnica) nie widziałam większych efektów; nie było przyspieszonego wzrostu, nie pojawiły się baby hair, włosy nie przetłuszczały się wolniej, natomiast niewygoda była ogromna, ponieważ zbyt gęsta mieszanka źle się nakładała, zbyt rzadka ściekała po szyi, głowa bolała od ciężaru i tak naprawdę trzeba było na to zaplanować 2 dni.
Teoretycznie cassia wypłukuje się w ciągu około 3 miesięcy (nie jest trwała jak henna) ale ja dalej widzę, że końcówki włosów mają ciepły, rudy odcień, a ziół nie używam już od ponad roku. Włosy niby są trochę jaśniejsze, ale nie tak jak były przez zabawą w ziołowanie. Nawet ostatnio specjalnie wystawiałam je na słońce, ale nie rozjaśniły się tak chętnie jak kiedyś, więc zastanawiam się, czy to może być kwestia jakichś pozostałości cassi, która dalej siedzi na końcówkach włosów.
Jeśli ktoś lubi się bawić takim błotkiem i nie chce zmieniać koloru włosów, a liczy na poprawę kondycji i lekkie pogrubienie, to cassię z Pola Henny mogę polecić. Akurat ta naprawdę dobrze się miesza i dobrze nakłada. Pachnie trawiasto, wiadomo. Działa, ale na to potrzeba kilku powtórzeń ziołowania i nieco cierpliwości.
Zalety:
- Mieszanka dobrze się miesza
- Nie pozostawia grudek
- Ma wygodne opakowanie, które można zamknąć
- Jest dobrze przesiana
Wady:
- Słaba dostępność tej konkretnej cassi
- U mnie cassia i neem (ale używałam różnych, nie tylko Pola Henny, więc to raczej zarzut do całego ziołowania) wybiły rude tony we włosach, których chyba do dzisiaj się nie pozbyłam, więc warto mieć to na uwadze
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie