Natura Siberica Siberie Mon Amour, Regenerująca odżywka do włosów `Sachalińska róża` 

Odżywkę tę kupiłam z wielu powodów. Jest wiele kosmetyków marki Natura Siberica, które są na prawdę świetne i do tego mają przystępną cenę. Żaden kosmetyk z Natura Siberica nigdy mnie nie uczulił. Nie trafiłam jeszcze na taki, który chciałabym wyrzucić. Tu doszła jeszcze fantastyczna szata graficzna (na taki wzór chce się patrzeć) i hydrolat z róży stulistnej w składzie (który skusi każdego różomaniaka) oraz różeńca górskiego (bardzo interesująca roślina). Pierwsze użycie odżywki było delikatnym szokiem: trudno mi było ogarnąć aplikację odżywki z uwagi na dość gęstą jej konsystencję mającej strukturę galaretowatego kremu Dodatkowo odżywka jakby od razu wchłania się we włosy i jej nie czuć na nich jak inne odżywki. Przy spłukiwaniu też nic nie było czuć - jakbym płukała włosy, na których nic nie było. Po osuszeniu ręcznikiem włosy wyglądały jakby coś jednak na nich zostało. Podejrzanie długo schły (rzadko używam suszarki). Po wyschnięciu trzeba je było jeszcze raz uczesać. I tu pojawił się efekt wow. Włosy niesamowicie się błyszczały i do tego były jakby lekko wyprostowane, delikatnie usztywnione i ułożone (dla mnie duży plus przy puszystych , falujących i niezdyscyplinowanych włosach). Problem połamanych włosów i rozdwojonych końcówek przy regularnym używaniu kosmetyków do włosów firmy Natura Siberica nie istnieje i ta odżywka nie jest tu wyjątkiem. W składzie odżywki znajdują się ekstrakt z igieł sosny syberyjskiej i wyciąg z nostrzyka, które regenerują nie tylko włosy ale i skórę skalpu lecząc go i tonizując. Do tego ekstrakt z różeńca górskiego wzmacniający strukturę włosa i zapobiegający puszeniu się włosów, ekstrakt z owoców jarząbu pospolitego o silnych właściwościach regenerujących czy ekstrakt z mietlicy rozłogowej kondycjonujący włosy i skórę zapobiegający łamaniu się kosmyków. Smaczku dodaje olej kokosowy w składzie. Odżywka ta ma wiele zalet i jeśli przyzwyczaić się do tej specyficznej aplikacji to mamy tutaj produkt idealny. Zapach typowy dla tej linii produktów: bardzo delikatna mieszanka róży stulistnej i świeżych sosnowych igieł. Małym minusem jest butelka, którą trzeba odwrócić do góry nogami aby wycisnąć produkt. Przy tej konsystencji lepiej sprawdziłby się słoik.

Odżywkę kupiłam bez większych oczekiwań, choć producent kusi naprawdę robiącymi wrażenie hasłami- podobno pomaga utrzymywać fryzurę w ryzach, dodatkowo regeneruje i odżywia włosy, cud miód. Moim głównym oczekiwaniem w stosunku do produktu było po prostu wygładzenie- ułatwienie rozczesania. I w sumie tyle. 1. Cena. Dla mnie 250ml odżywki za 40zł to dosyć dużo, w tej cenie są inne super kosmetyki. Na szczęśćie udało się złapać odżywkę na promocji i trochę potestować. 2. Opakowanie. Odżywka zapakowana była w kartonowe pudełko, nie widać więc było jak wygląda butelka. A butelka jest raczej zwykła, plastikowa- tyle że ma strasznie wkurzającą końcówkę "z kliknięciem". Jakość nie lubię tego typu rozwiązań, już wolę zupełnie odkręcane. Wielki plus opakowania za etykietkę- jakoś strasznie mi się podoba na łazienkowej półce, te niebieskie na białym tle rysunki wyglądają całkiem estetycznie. 3. Konsystencja. Mam nadzieję, że trafiłam na jakiś wadliwy egzemplarz, który leżał długo w sklepie na słońcu... Odżywka jest rozwarstwiona. Po chlupocie w butelce słychać, że jest to rozwarstwiona woda i mega gęsta pasta. Przed każdym użyciem muszę wstrząsać butelką i wtedy wypada z niej woda z grudkami odżywki. Używa się tego strasznie... 4. Zapach. Daleko mu do róży, jest raczej taki "aptekowy", jak jakiś lek. Mało przyjemny... 5. Działanie. Co zaskakujące, jestem dość zadowolona z działania odżywki. Rzeczywiście wygładza włosy, łatwiej je rozczesać. Moje kręcone włosy wyglądają całkiem okej bez dodatkowych kosmetyków stylizujących. Podsumowując: Działanie i wygląd jak najbardziej na plus ale konsystencja i zapach? Z przymusu wykończyłam butelkę, ale nie było to nic przyjemnego. Więcej jej nie kupię.