Przyznam szczerze, że do pewnego czasu moja pielęgnacja stóp była dosyć ograniczona i zawierało się w niej jedynie zadbanie o to, aby pięty nie były zrogowaciałe i o ładny kolorek na paznokciach. Jakiś czas tego postanowiłam rozszerzyć swoją działalność w tym zakresie i sięgnęłam po swój pierwszy krem do tego typu pielęgnacji i był on mocno... dyskusyjny. No nie sprawdził się najlepiej, raczej szedł w tym gorszym kierunku i wolałabym już móc o nim zapomnieć. Mimo to postanowiłam się nie poddawać i szukać dalej. Na tę propozycję od firmy Marion trafiłam przypadkiem i przepadłam całkowicie. Zwyczajnie zakochałam się w opakowaniu i postanowiłam go ją kupić, nie zważając na to, czy będzie to dobry wybór czy po prostu moja kolejna słabość wynikająca z miłości do uroczych opakowań.
Krem zamknięty został w tubce o pojemności typowej dla tego typu kosmetyków, czyli 50 ml, o jasnym, niebieskim, miętowym wręcz kolorze. Na samej górze widoczna jest koala w fartuchu lekarskim. Nie jest to motyw wybrany przez przypadek, ponieważ, jak zapewnia Nas sam producent, kując kosmetyki z tej serii wspieramy koale, które ucierpiały podczas pożarów w Australii, więc świetna inicjatywa. Z przodu przedstawiono nam nazwę kosmetyku i marki, z tyłu zaś widnieje krótki opis, skład i porada odnośnie sposobu stosowania kremu od samego dr. Koali. Produkt ma typową, kremową konsystencję, biały kolor i zapach, który nie jest zbyt intensywny, ale bardzo odświeżający. Mnie przywołał on na myśl miętę, dopiero po czasie dowiedziałam się, że ma to być eukaliptus.
W składzie, oczywiście jak na taki krem przystało, mamy mocznik, który znany jest z działania głęboko nawilżającego i odżywczego, polecany jest także na popękaną skórę. Dalej wyciąg z eukaliptusa o działaniu odświerzającym, przeciwwirusowym i antybakteryjnym, co oznacza, że daje to kosmetykowi z nim w składzie możliwość bycia stosowanym jako antyperspirant.
Ja kremu używałam codziennie wieczorem. Nie nakładałam jakiejś grubej warstwy oraz skupiałam się głównie na miejscach, na którym mam skłonność do pękania o podrażniania skóry. Kosmetyk dosyć szybko się wchłania, co wpływa na komfort jego stosowania. Muszę przyznać, że dr. Koala faktycznie dobrze się spisał. Już po pierwszym tygodniu jego regularnego nakładania poczułam sporą różnicę w kondycji moich stóp. Skóra na nich była nawilżona, odżywiona, a zrogowacenia i popękania prawie że przestały stanowić problem. W trakcie używania kremu przez kolejne tygodnie ich dobry stan pozostawał nienaruszony. Jak widać, kosmetyk cieszy nie tylko oko, ale i skórę.
Miał być zwykły gadżet, na który dałam się skusić ze względu na urocze opakowanie, a wyszedł z tego całkiem przyjazny produkt i to za grosze. Kremik bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i teraz będę go polecać absolutnie wszystkim. Warto po niego sięgnąć.
Zalety:
- Opakowanie
- Zapach
- Nawilża
- Koi
- Odświeża
- Cena
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie