Mgiełka ta wpadła mi w oko podczas przechadzania się po drogerii Hebe. Zaintrygowała mnie obietnica zapachu, a że nie było testera, to brałam w ciemno. Spodziewałam się słodkości (którą lubię), ale czy takiej? Kosztowała na promocji około 20 złotych.
Generalnie nie jestem fanką mgiełek do ciała. W większości przypadków są one nietrwałe, a duża pojemność sprawia, że prawie nigdy nie potrafię zużyć ich do końca, więc trafiają do mojej mamy. Nie było też inaczej w przypadku tej od So...?. Zaryzykowałam i wzięłam ją w ciemno, mimo tego, że miałam w sobie pewną niechęć. Pewnie intuicja próbowała mi podpowiedzieć, że to będzie klapa. Jest ona przede wszystkim absolutnie słodka i gwarantuję, że nie przesadzam. Może nawet przyprawiać o ból głowy i mdłości. Nie zrozumcie mnie źle, bo ja kocham słodkie zapachy, ale muszą one być idealnie wyważone i oczywiście trafiające swoimi nutami w mój gust. W tej natomiast czujemy dokładnie to, co obiecał producent - kokos i białą czekoladę, z czego to właśnie kokos wybija się najbardziej. Z doświadczenia już wiem, że osobiście nie reaguję na zapachy kokosowe zbyt dobrze. Na początku jest miło, ale po krótkim czasie mi się nudzą i zaczynają drażnić, wywołując wręcz zdenerwowanie. Kokos w tej mgiełce jest bardzo agresywny dla nosa, intensywny i w pewnym sensie cierpki. Biała czekolada w tle dodaje mu niewyobrażalnej słodkości i nuty kremowej, niczym sztuczny krem na torcie. Zapach jako całość kojarzy mi się z najtańszymi pralinami zrobionymi w 90% z cukru, gdzie dodany jest tylko mocny aromat białej czekolady, a nadzienie to sztuczny krem kokosowy z pseudo wiórkami kokosa. Aż przez ten opis zrobiło mi się niedobrze... Na to wszystko dochodzi słabiutka trwałość zarówno na ciele, jak i na ubraniach. Biorąc pod uwagę tak mdlący zapach, to jestem wręcz szczęśliwa, że nie utrzymuje się godzinami. Na ciele maksymalnie godzinę, choć potrafi zdecydowanie krócej, a na ubraniach nie więcej niż 2 godziny. Słabiutki wynik, nawet jak na mgiełkę. No cóż, nie wrócę do niej i myślę, że ogólnie odpuszczę sobie mgiełki. To nie jest dla mnie.
Opakowanie przyciągnęło mój wzrok na półce. Jest to plastikowa, przeźroczysta butelka, niemal w całości pokryta etykietą. Atomizer jest złoty i posiada grubą, plastikową zatyczkę, utrzymaną w kolorze samej szaty graficznej. To właśnie te złoto-brązowe kolory tak mnie przyciągnęły :). Opakowanie jako całość ma może kilka niedociągnięć (moje jest wgniecone w dolnej części), ale ma swój urok, przez co przyciąga ludzi. Na pewno ta duża zatyczka jest nietypowa i totalnie zmienia wygląd takiej zwyczajnej butelki. Pojemność to 150ml.
Wady:
- Cena nieadekwatna do jakości
- Niewyobrażalnie słodka, ale w drażniący, przesadny i mdlący sposób
- Zapach jest sztuczny, wręcz plastikowy
- Bardzo słaba trwałość
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie