Apis Professional, Azelaic Terapis, Kwas azelainowy 30% 

Mam skórę skłonną do trądziku więc również do przebarwień po nim. U mnie z walka z przebarwieniami jest z przerwami, ponieważ mam czasami takie miesiące gdy muszę sobie poradzić z wypryskami, a gdy cera się uspokoi wtedy działam z pielęgnacją przeciwprzebarwieniom. Z tego powodu trudno mi się pozbyć tego problemu. Kosmetyk od Apis sprawdził mi się, natomiast miałam jedną buteleczkę i nie miałam spektakularnej różnicy, najprawdopodobniej przyczynił się również fakt, że w między czasie powstawały nowe przebarwienia. Natomiast i tak zauważyłam poprawę zdaje sobie sprawę, że walka z nimi jest dużo trudniejsza od trądziku także pozostaje być cierpliwym, a serum widocznie zmniejszyło przebarwienia, bez podrażnień i suchości skóry.

Osobiście nie mogę zgodzić się z opinią obok, ale od początku. Z silnymi licznymi przebarwieniami na twarzy zmagam się od 3 lat. Próbowałam już retinolu ale koleżanka poradziła mi ten właśnie kwas. Już od samego początku byłam bardzo pozytywnie nastawiona bo jeśli komuś pomaga więc może pomoże i mojej skórze... Po stosowaniu retinolu odczekałam trochę czasu i zabrałam się za kwasy. Na początku nakładałam zgodnie z opisem producenta czyli 3-4 min. Nakładałam niewiele jedna porcja wystarczyła na nałożenie na całą twarz oraz szyję. Konsystencja kwasu rzadka, rozlewająca się między palcami, więc trzeba uważać. Zapach w porządku czyli delikatny neutralny, nie chemiczny. Po pierwszym zastosowaniu miałam uczucie całkowitego wygładzenia skóry na twarzy. Do tego była mięciutka w dotyku, oraz nawilżona, jakbym zastosowała jakiś nawilżający peeling. Na to oczywiście żel neutralizujący także zgodnie z opisem czasu trzymania na skórze. Po drugim i każdym stosowaniu nie czułam już tego co za pierwszym razem. To że była nawilżona i delikatna w dotyku było dla mnie dość zwyczajne i naturalne, z myślą, że tak ma być. Po każdorazowym użyciu nie zauważyłam jakiegokolwiek podrażnienia, pieczenia czy zaczerwienienia skóry co było na porządku dziennym przy stosowaniu wcześniej retinolu o niskim stężeniu. Kwasy nakładałam raz w tygodniu, określonego jednego dnia. W miarę upływu czasu zostawiałam kwasy różnie od 5 minut do nawet 10, neutralizator tak samo. Zrobiłam dwa podejścia używania kwasu czyli dwa razy po kilka miesięcy , 3-4 miesiące z zaprzestaniem używania już przed pojawieniem się intensywnego słońca wiosną. Latem nie stosowałam. Dodam że w trakcie używania kwasów stosowałam kremy z wysokimi filtrami. Mimo iż kwas nie pomógł mi całkowicie pozbyć się przebarwień to mogę stwierdzić, że lekko je rozjaśnił. Niestety w ciągu lata pojawiły się takie same intensywne przebarwienia jakie miałam wcześniej przed użyciem kwasu, czyli jakbym w ogóle nic nie stosowała. Mimo, iż stosowałam filtry oraz chowałam twarz przed słońcem. Myślę, że może wrócę jeszcze kiedyś do tego kwasu a jak nie do tego to do innego by zużyć neutralizator, bo jego pojemność jest bardzo duża. ZALETY: neutralny zapach bardzo wydajne opakowanie miękka, wygładzona oraz nawilżona skóra brak podrażnienia, zaczerwienienia, uczulenia, swędzenia czy tez przesuszenia WADY: słabe działanie na przebarwienia (spodziewałam się wyraźnego zmniejszenia przebarwień)

Polowałam na ten kwas od dłuższego czasu. Musiałam tylko doprowadzić skórę do porządku, aby już nie było większych zmian trądzikowych. Gdy w końcu udało mi się uporać z trądzikiem to wzięłam się za cięższego wroga jakim są przebarwienia po zmianach trądzikowych. Czytałam wiele pozytywnych recenzji tego kosmetyku na innych portalach i tym bardziej zapragnęłam go kupić. Moje doświadczenie z kwasami jest dość ubogie. Oprócz kwasu migdałowego Apis nie miałam okazji używać innych kosmetyków tego typu. Kwas azelainowy jest mocniejszy niż migdałowy, więc musiałam się z nim delikatniej obchodzić. Mój rytuał wygląda następująco: najpierw mycie twarzy i osuszenie skóry, spsikanie buzi tonikiem i odczekanie, aż tonik się wchłonie, nałożenie kwasu na twarz z ominięciem okolic oczu i ust, odczekanie ok. 5 min, nałożenie neutralizatora z chwilą odczekania, następnie umycie buzi i nałożenie maski cynkowej, którą po ok.10 min zmywam. Stosując ten rytuał ok. 1 raz na 2 tygodnie w okresie jesienno-zimowym przyniosło mi niebywałe rezultaty. Zanim zaczęłam stosować kwas moja skóra była posiana całą masą przebarwień po zmianach trądzikowych, które praktycznie w ogóle się nie goiły. O drobnych bliznach nawet nie wspomnę. Po ok. pół roku stosowania zauważyłam, że przebarwień zostało mi dosłownie kilka i są po świeżych niedużych krostkach. Z kolei najdrobniejsze blizny wygoiły się. Oczywiście te głębsze zostały, ale struktura skóry wygląda znacznie lepiej niż przed rozpoczęciem przeze mnie stosowania kwasu. Konsystencja jest dość lejąca, a opakowanie to buteleczka ze szklaną pipetą. Po dłuższym czasie kwas robi się bardziej mleczny, ale to wina utleniania. Nie niweczy to działania kosmetyku. Formuła produktu jest bezzapachowa. Jedno opakowanie wystarcza na ok. 3 miesiące regularnego stosowania, co uważam za dość dobry wynik, biorąc pod uwagę fakt, iż kosmetyk ma jedynie 30 ml. Kosmetyk jest naprawdę godny polecenia dla osób, które mają podobne problemy do moich. Cena produktu jest bardzo przystępna patrząc na świetną skuteczność kwasu. Ten kosmetyk jest moim must have i odkąd pierwszy raz go użyłam zawsze gości na mojej półce z kosmetykami.