Mi pomaga, przede wszystkim punktowo, albo na krótko przed maską z glinki lub kawitacją
Skórę mam mieszaną, skłonną do niedoskonałości, ale do tego też już dojrzalszą, pierwsze zmarszczki, skłonność do odwodnień, dlatego też takie preparaty używam ostrożnie,bo nie tak trudno ją przesuszyć, szczególnie jesienią/zimą.
Sięgnęłam po ten produkt głównie dlatego, że salicyl sprawdza mi się jako pogotwie ratunkowe w przypadku niedoskonałości, czasem też niektóre kosmetyki po prostu potrafią mnie zapchać i trzeba szybko reagować. Pomocny też tu wydaje się olejek herbaciany, ale niekiedy trzeba zadziałać intensywniej a czasem i połączyć obie te rzeczy.
Jakiś czas temu testowałam serum Revox z salicylem, witaminą C i mieszaniną kwasów, ale działało stopniowo w takich sytuacjach, także ostatecznie sięgnęłam po tę wersję.
Co warto zaznaczyć są dwie, tu mamy wersję solo, bez emolientu i nazywa się po prostu Salicyl Acid Peeling Solution,wiem, że jest i druga wersja, która jest bezwodna, ma dopisek H20 free solution i skład oparty na skwalanie, caprylic/capric triglyceride oraz idopropyl palmitate. To inna formuła, ale po tą sięgać nie chciałam, wydaje mi się, że u mnie zadziałałoby to gorzej, mniej redukująco niedoskonałość, raczej jako kuracja na całą twarz, gdzie emolienty zabezpieczają skórę przed przesuszeniem.
Ja potrzebowałam czegoś dorażnego, nie jako serum zostawianie na noc na całą twarz (dla mojej skóry mogłoby to być już za mocne), ale serum dane np przed peelingiem, maską czy punktowo na wypryski.
Nie wypowiem się na temat różnic między nimi, bo znam tylko tę wersję i ją oceniam, ale na pewno ta jest w cenie regularnej droższa od wersji olejowej.
Mamy tu 2% salicyliu, jak na mój gust całkiem ok ilość, do tego jeszcze salicylan sodu, wodę i propylen glycol.
Działa zgodnie z opisem, czyli na powierzchni skóry, przyśpiesza jej złuszczanie, lekko wypycha niedoskonałości, gasi aktywne wypryski, powoli się wygaszają, nie zawsze w jedną noc, ale bywa, że tak.
Czasem po jego użyciu widzę, że nie ma już zaognienia wokół wyprysku, wystaje tylko biały czubek, który łatwo się usuwa, na przykład dzięki umyciu i wytarciu twarzy. Czasem po masce z glinką a czasem po prostu na jeszcze następny dzień.
Bywa, że rodzący się wyprysk znika w noc.
Jeżeli chodzi o te podskórne to tu trzeba dać więcej czasu, ale rzeczywiście, mam taki jeden co uparcie się tworzy co jakiś czas i po kilku dniach punktowego traktowania rzeczywiście zmniejsza się i bywa, że po prostu podczas kawitacji a potem po użyciu maski praktycznie zanika.
Jeżeli chodzi o zaskórniki otwarte, zdarza mi się, że przed kawitacją daje go tak na godzinę na te obszary, myje twarz i przystępuje do zabiegu. Potem maska z glinki i skóra ma ich mniej. Bywa, że dodaje po prostu kilka kropli serum do maski z glinki, dzięki czemu działa efektywniej.
Zdarzało mi się dawać go w małej ilości na noc, rano skóra delikatnie się łuszczyła, była póżniej bardziej jednolita, bardziej wyregulowana, mniej sebum, ale i potrzebująca więcej nawilżenia. Zdecydowanie wolę jednak w tym celu stosować retinoidy, inne kwasy czy niacynamid. Na takie traktowanie skóry jest juz najwidoczniej za póżno ;).
Czy mnie podrażnia? Z początku kiedy używałam go na godzinę przed kawitacją czułam sciągniecie i pieczenie, ale nie na tyle mocne żeby twarz paliła żywym ogniem, po kawitacji już umycie twarzy czymś łagodnym, substancje łagodzące i prebiotyki, nawilżanie i skóra wracała do normy.
Na pewno przy skórze jak moja jak moja nadużywanie go może skończyć się przesuszeniem, też kiedy połączymy go w zbyt dużej ilości z substancjami działającymi w zbliżony sposób, umiar to podstawa.
Oceniam go na 5-,robi co ma robić, w moim subiektywnym odczuciu,chociaż wydaje mi się, że trafiały do mnie silniej działające salicyle, ale były w towarzystwie np jeszcze kwasów. Minus bo cena mogłaby być jednak trochę niższa.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie