OnlyBio Hipoalergiczny płyn micelarny 3w1 

Dostałam go właściwie przez przypadek - święty Mikołaj miał mi przynieść żel do mycia twarzy, a że refilowe pudełka były łudząco podobne, to zwyczajnie się pomylił. Mimo wszystko postanowiłam go używać, a nuż będzie pierwszym kosmetykiem z OnlyBio, który mi się sprawdzi w 100%. No nie, nie sprawdził się, lekko mówiąc. Opakowanie było refilową foliową torebką, więc 200 ml od razu przelałam do butelki po starym micelu, a resztę (300 ml) zakręciłam i schowałam. Ogólnie pomysł super, popieram takie rozwiązania. I chyba to na tyle plusów. Miceli używam najczęściej do demakijażu samych oczu, a gdy się nie sprawdzają to zużywam je do twarzy. Oczy mam wrażliwe, większość miceli mi je podrażnia powodując pieczenie i morze łez. Miałam nadzieję, że produkt hipoalergiczny odmieni tę złą passę, ale nie! Matko, jak on mnie szczypał w oczy! Żeby chociaż dobrze zmywał - też nie. Nie radził sobie ze zwykłymi tuszami do rzęs, w ogóle nie chciał ich rozpuszczać. Na szczęście cienie do powiek zmywał dobrze, no ale jednak moje cienie można zmyć byle czym. Stał się więc micelem twarzowym, ale tu też poległ... Fakt, zmywał lekki podkład naturalny oraz mineralny z Annabelle Minerals, ale nie szło to sprawnie, a przecież to nie są podkłady z gatunku "betonu". Dodatkowo, zostawiał twarz klejącą, więc od razu zmywałam go żelem, nie robiłam sobie nawet półminutowej przerwy. Zapach - niezbyt intensywny, ale dla mnie nieprzyjemny, jak płyn do mycia szyb. Na szczęście nie podrażnił mi mojej tłustej cery w żaden sposób, choć od razu zaznaczam, że nie używałam go codziennie. W ten sposób wystarczył mi na dużo dłużej niż zakłada jego termin ważności, ale jednak nie zauważyłam, żeby coś się w nim psuło. Nie widzę w nim żadnych istotnych zalet, oprócz opakowania. Nawet cenę uważam za o wiele za wysoką. To kolejny kosmetyk z tej firmy, który okazał się dla mnie bublem. Resztkę zużywałam do prania gąbki i pędzli do makijażu.

Buteleczka płynu niczym się nie wyróżnia - ot, ładna butelka z przyciemnianym szkłem, standardową etykietą i raczej dyskusyjną pompką, która "wypluwa" z siebie dość niewydajnie płyn. Płyn miceralny ma całkiem przyjemny zapach i rzeczywiście jakoś tam oczyszcza (chociaż moim zdaniem szału nie ma), ale pozostawia po sobie dość nieprzyjemną i lepiącą się warstwę na skórze. Więc ogólnie doceniam jego hipoalergiczność, ale na rynku są o wiele lepsze czy nawet tańsze produkty.

Płyn jest umieszczony w szklanej, ciemnej butelce z pompką. Niestety pompka nie sprawdza się przy tym produkcie. Bardzo często zdarza mi się, że płyn, zamiast na podstawiony wacik, "leci" gdzieś obok. Przez to część produktu po prostu się marnuje. Płyn nie spowodował u mnie podrażnień, nie szczypie też w oczy. Płyn dobrze oczyszcza skórę, ale niestety pozostawia na twarzy lepką warstwę, co nie przypadło mi do gustu. Zazwyczaj oczyszczam jeszcze twarz żelem do mycia twarzy, więc nie mam z tym problemu. Kupiłam ten produkt w promocji, ale wyjściowa cena jest według mnie nieadekwatna do jakości produktu.

Niewielu kosmetykom udaje się ta sztuka, ale ten płyn micelarny już po pierwszym użyciu zrobił mi z twarzy czerwoną, piekącą żarówkę. Ku mojej wielkiej rozpaczy, zdążyłam przetrzeć nim całą twarz, zanim nastąpiła reakcja, więc przez mniej więcej godzinę walczyłam z pieczeniem i bólem całej twarzy (całe szczęście, nie użyłam go w okolicach oczu). Dałam mu drugą szansę, ale efekt był podobny, więc podrzuciłam go koleżance i... ta sama historia. Jej wystarczyło tylko szybkie dotknięcie skóry zmoczonym wacikiem, żeby pojawiło się zaczerwienie, a po chwili także pieczenie. Zabrałam więc ten płyn i oddałam siostrze... i ponownie, nie była w stanie go używać. Sprawdził się dopiero mojej mamie. Napisałam wiadomość bezpośrednio do producenta, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, dlatego piszę tutaj tę recenzję. Jak na produkt podobno hipoalergiczny, sporo z nim zamieszania. Plus za szklaną butelkę - z wielkim bólem się z nią pożegnałam, ale nie mam ochoty na testowanie kolejnych z tej serii.