Kemon Actyva Bio, Bellessere Shampoo Aksamitny szampon do włosów i ciała

(Uwaga na początek. Łatwo pomylić z serią Benessere, która jest do wrażliwej skóry głowy. Trochę brak precyzji ze strony Kemona. Jedna literka to taki chochlik troszkę.) Do tej pory odpowiadały mi wszystkie produkty z serii Actyva, pomimo mniejszych wad dało się je milutko zużyć. A tu taki kulas. Zaletę odbębnijmy na początek, a jest to brak wysuszania. No. Już za nami. Niestety przeszkodą dla mnie bezwzględną jest całkowity brak piany. Nie potrafię jej stworzyć niezależnie od tego, ile czasu namydlam, ile dodaję wody, jak bardzo nasączyłam wodą włosy. Nie jestem dobra w stosowaniu metody kubeczkowej, nie ogarniam jej i nie mam na nią czasu, więc jeśli szamponu nie mogę rozprowadzić na włosach w normalny, szybki sposób...Dyskwalifikuję. Nie zdarza się to często, właściwie rzadkością jest szampon nieszamponowy, który tak się buntuje, więc jestem zaskoczona dość niełaskawie. Podobnie sytuacja ma się w przypadku stosowania do ciała. Jest to produkt teoretycznie dwa w jednym, więc próbowałam, naprawdę się starałam. Ale tutaj też mamy bicz boży. Nakładany dłonią to po prostu rzadki krem, nakładany myjką, która zazwyczaj spienia wszystek, też nic. Nada. Także jeśli chodzi o działanie, to wypada ono średnio. Nie domywa. Włosy są odżywione i błyszczące, ale niedomyte, ciało jest w porządku, nie swędzi, ale bez większych pozytywów. Ostatnią rzeczą, która mnie trochę razi jest zapach. Ten szampon pachnie jak męskie perfumy. To najłatwiejsze i najszybsze określenie. Nie określiłabym go nawet unisexem. Z różnych powodów w ostatnim okresie preferuję zapachy słodkie, otulające, więc jestem troszkę bardziej wybredna i więcej woni mnie drażni. Ten zapach jest niestety dość intensywny, dla mnie drażniący i trudno mi czuć przyjemność z używania również z tego względu. Dziwak i choć zużyłam go do ciała, to nie polecam.