Ingrid Cosmetics Saute Curl Boost Mascara Tusz do rzęs

Kupiłam ten tusz zachęcona promocją w drogerii internetowej. Daje ładny naturalny efekt, więc pomyślałam, że będzie dobry do delikatnego dziennego makijażu. Nie wydłuża zbytnio rzęs. Niestety, po 2 h przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam, że bardzo osypał się, a obszar pod oczami był czarny. Bardzo dawno nic takiego mi się nie przydarzyło, więc niestety, totalne rozczarowanie. Ma wyprofilowaną silikonową szczoteczkę, która ładnie rozczesuje i rozdziela rzęsy. Niestety, nie ma to dla mnie znaczenia, skoro trwałość pozostawia wiele do życzenia.

Na co dzień nie używam tuszów do rzęs (kiedyś było inaczej) ponieważ mam długie rzęsy, ciemne, dopieszczam jej jedynie henną. Natomiast obowiązkowo podwijam włoski zalotką, gdyż w przeciwnym razie maziają mi się po szkłach okularów, a poza tym po prostu lubię mieć je podwinięte, a tego mi akurat natura poskąpiła. Tusz Ingrid wypatrzyłam jako dodatek do któregoś z kobiecych czasopism i nie zastanawiając się wiele kupiłam, a co, zaszaleję. Po przyjściu do domu od razy wzięłam się za machanie szczoteczką po rzęsach. A jest ona świetna, wygodna, odpowiednio wygięta w łuk, co pozwala podwinąć rzęsy i to tusz robi. Jednocześnie moje rzęsy w trakcie dnia nie prostują się pod ciężarem kosmetyku, a tak się zdarzało. W tym wypadku podwinięcie jest efektowne i trwałe. Szczoteczką łatwo się operuje, nie trafiam w oko, a tusz nie odbija się na powiekach. Natomiast rzęsy, poza ich podwinięciem są pięknie rozdzielone, podkreślone i lekko pogrubione. Pierwszego dnia stosowania produktu myślę sobie: cudo! piękny efekt bez grudek, naturalny...ale pohamujmy entuzjazm... ... około cztery, pięć godzin później spoglądam w lustro, a na dolnej powiece widzę sińce i czarne kropki. Tusz zaczął się odbijać i sypać. Mimo że same rzęsy wciąż mnie zachwycały swoim wyglądem, jak po nałożeniu tuszu, tak trwałość kosmetyku mnie mocno rozczarowała, zawiodła. Plus za bezproblemowe zmywanie (używam masełka bądź balsamu do demkaijażu), ale z taką trwałością to raczej żaden wyczyn i kwestia do przewidzenia, że nie będzie trudno go zmyć. Sięgam czasem po tusz, gdy jestem w domu, mam dzień mniej intensywny, kiedy wiem, że mogę się częściej pilnować by zerkać w lusterko i poprawiać pojawiające się defekty. Zachwycam się podkręconymi i podkreślonymi rzęsami, a jednocześnie "sprzątam" odbity i skruszony tusz na dolnej powiece. Nie mogę też znaleźć konkretnych informacji co do "czystości" marki co do testowania na zwierzętach. Jest to polska marka, więc obowiązuje ją prawo UE, ale czy sprawdza swoich dostawców. Teoretycznie powinno być wszystko w porządku, ale jako osoba, która wchodzi dopiero w ten temat wolę mieć jasną deklarację producenta.

Tusz jest naprawdę bardzo dobry. Rzęsy po jego użyciu wyglądają cudnie, są ładnie rozdzielone, podkręcone i wydłużone. Wiele komplementów usłyszałam, dzięki temu tuszowi na rzęsach. Jedyną wadą jest to, że się osypuje w trakcie dnia, przez co często robią się też czarne plamki pod oczami. Mimo wszystko jest moim ulubieńcem. Próbuję go zamienić na coś innego, co nie będzie się osypywać, jednak nic nie daje tak pięknego efektu na rzęsach.

SZCZOTECZKA wygięta w łuk silikonowa szczoteczka, typowa dla maskar sprzedawanych jako te podkręcające rzęsy. EFEKT maskara daje fajny efekt w dość krótkim czasie. Nie trzeba się specjalnie napracować, aby uzyskać ładnie rozdzielona i podkręcone rzęsy. Kolor także jest ok, choć dla mnie maskara mogłaby być nieco bardziej mokra. TRWAŁOŚĆ to najsłabszy punkt tego tuszu. Niestety już po godzinie widoczne są czarne plamy w kącikach oczu. Tusz się odbija na dolnej powiece i nieco osypuje. Dla mnie to totalna dyskwalifikacja.

Tusz Indrid był dodatkiem do gazety i kosztował 15zł. Rozkładając na czynniki pierwsze sumę to sama gazeta kosztuje zazwyczaj ok. dyszki więc tusz mamy za 5 zł. Ja zawsze tak sobie to przeliczam:)W Hebe jego cena to 25 zł Samo opakowanie tuszu raczej by mnie nie zachęciło w drogerii bo jest proste, jasnoniebieskie bardziej w stylu nastolatkowym. Wersja Saute Curl Boost ma być podkręcają. Szczoteczka jest silikonowa i ma ciekawy kształt. Jest wygięta w łuk z krótszymi i dłuższymi wypustkami. Bardzo mi się to podoba bo można obracać szczoteczkę tak aby dokładnie pokryć rzęsy. Jedyne zastrzeżenie mam do materiału z którego jest wykonana -jest to dość twarde tworzywo. Nie jestem nastolatka i nie jest to mój pierwszy tusz a kilka razy zakłułam się tą szczoteczka w oko że aż łzy płynęły a wcale się nie spieszyłam z makijażem. Kolor faktycznie jest mega czarny i nie blaknie w ciągu dnia. Nie podrażnia oczu podczas demakijażu EFEKTY Maskara dobrze rozdziela rzęsy, podkreśla je i nadaje mocny kolor. Na podkręceniu mi zbytnio nie zależy bo od tego mam zalotkę więc ciężko mi powiedzieć czy w tym pomaga. Na pewno efekt jest z tych dziennych, nie spektakularnych. Nie daje efektu sztucznych rzęs ale w sumie to producent tego nam nie obiecuje. Ja lubię mocny makijaż oka, sztuczne rzęsy przyklejam od dzwonu więc szukam tuszu który mocno jej pogrubi, wyeksponuje i da teatralny efekt. Ingrid to dla mnie dzienniaczek którego używam w wolne dni gdy mój makijaż jest minimalistyczny. Nie kruszy się , nie rozmazuje i nie tworzy efektu pandy. Nie jest to zły produkt ale ja mam inne oczekiwania odnośnie tego typu kosmetyków więc nie kupie go ponownie. PLUSY -silikonowa szczoteczka, fajny kształt i układ wypustek -mocny czarny kolor który nie blaknie -nie kruszy się , nie osypuje pod koniec dnia -ładnie rozdziela, daje dzienny efekt nawet przy dwóch warstwach MINUS -twarda szczoteczka która potrafi ukłuć w oko

Tusz był dołączony do jakiejś gazety, sama pewnie bym go nie kupiła, nawet nie widziałam takiego w żadnej drogerii, a może gdzieś takie są tylko ja nie zwracam uwagi.... Niebieskie opakowanie tuszu prezentuje się dziewczęco, ale szczoteczka wygląda nieziemsko jest silikonowa, lekko wygięta z jednej strony ma krótkie włoski, a na grzbiecie dłuższe, trochę trzeba się przestawić z prostych szczoteczek, ale nie trwa to długo. Dobrze się z nią pracuje, bardzo ładnie "chwyta" nawet najmniejsze włoski i dobrze rozdziela. Efekty używania tego produktu bardzo mnie zadziwiły, nie spodziewałam się wiele po tuszu do rzęs z gazety, ale on jest świetny. Wydłuża, pogrubia i podkręca rzęsy lepiej niż niejeden tusz z wyższej półki, a jego czerń jest bardzo głęboka, śmiało mogę powiedzieć, że jest to efekt sztucznych rzęs. Wytrzymuje od rana do wieczora w nienaruszonym stanie, choć popołudniu lubi się troszkę obsypać. Ja lubię mieć mocno podkreślone oczy dlatego nakładam trzy warstwy tuszu i jedną czasem w ciągu dnia, nie zauważyłam, żeby tworzyły się grudki, wszystko trzyma się ładnie, a efekt jest mega. Używam go z bazą i bez i w obu wersjach sprawuje się doskonale. Produkt nie uczula, nie podrażnia i nie powoduje łzawienia. Polecam z całego serca, każda wielbicielka "kociego spojrzenia" będzie zachwycona. Ja mam ochotę wypróbować jeszcze inne z tej serii.

Tusz ma piękne opakowanie tylko delikatnie zostają na nim odciski palców. Są go aż 3 rodzaje co też doceniam. Każdy rodzaj tuszu ma inny kolor opakowania. Co prawda jest ono plastikowe więc za bardzo eko to to nie jest. No chyba że ten plastik pochodzi z recyklingu. To popieram. Działanie ok. Ładnie rozdziela rzęsy i je podkreca. Ma kolor czarny. Zapach też ładny. Taki typowo tuszowy. ????. Szczoteczka jest bardzo miękka.