Uriage Bariederm Insulating Repairing Hand Cream Regenerująco-ochronny krem do rąk

Krem otrzymałam w prezencie, więc dopóki nie chciałam zamówić drugiego opakowania, nie miałam pojęcia, ile kosztuje - i chyba całkiem dobrze mi było z tą niewiedzą :D. Na moje nieszczęście bardzo się polubiliśmy, a moja skóra czuje się świetnie zaopiekowana podczas używania, dlatego pomimo średniej wydajności i wysokiej ceny zamawiam kolejne tubki. Krem bardzo gęsty, ciężko rozprowadzający się na skórze, o bogatej konsystencji, a mimo to ekspresowo się wchłania i nie pozostawia na dłoniach tłustego filmu. Dzięki niemu przekonałam się do aplikowania kremu na całą powierzchnię dłoni, a nie tylko ich górnej powierzchni - praca wymaga ode mnie precyzyjnych ruchów i dokładnego chwytu narzędzi, więc brak poślizgu jest kluczowy. Nawilżenie utrzymuje się długo, skóra jest bardziej elastyczna i miękka nawet po umyciu rąk. Dla mnie to trochę krem do zadań specjalnych, przeznaczony na zimę, do dłoni zmęczonych trudnymi warunkami i temperaturą poniżej zera. Zapewnia natychmiastowe ukojenie, a przy systematycznym stosowaniu bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę, dzięki czemu lepiej znosi niskie temperatury i wiatr. No i taki kamyk do koszyka zachwytów, ale bardzo subiektywny - ja akurat wolę pachnące kosmetyki, więc ten brak kompozycji zapachowej jest tu trochę rozczarowujący ;). Opakowanie w porządku, tuba jest na tyle miękka, że można bez większego problemu zużyć kosmetyk do końca. Wydajność przeciętna, niby nie potrzeba go dużo dla osiągnięcia pożądanego efektu, a ubywa go dość szybko.

Bardzo lubię wodę termalną Uriage, więc jak zobaczyłam krem do rąk tej firmy w obniżonej cenie to kupiłam. Bo kremów do rąk nigdy nie za dużo. Prawda? Nie będę się przyczyniać do utraty przez czytelników czasu i pominę kwestię opakowania, czy składu (to krem do rąk. Wychodzę z założenia, że jak działa, to wszystko mi jedno co tam jest w składzie). Jak działa? Fajnie. Szybko się wchłania, nie tłuści, daje poczucie nawilżenia. Dobry do pracy przy komputerze, bo nie zostawia warstwy, która przenosi się na klawiaturę. Jego największa zaleta? Brak zapachu. To dla mnie bardzo, bardzo ważne, zwłaszcza w domu, bo nie lubię mieszać zapachu kremu z zapachem jedzenia. A że gotuję, to często myję ręce, więc przed posiłkiem nakładam krem. I tu czasami zapachy są takie, że jeść się nie da. W tym przypadku - spoko! Nie pachnie nawet jak wiele "bezzapachowych" kremów aptecznych (które jednak zapach mają). Nie wiem czy kupię ponownie, bo cena dość wysoka. Pewnie tak, bo działa dobrze i nie pachnie. Ale jeśli komuś zapachy nie przeszkadzają to nie warto przepłacać, bo podobnie działających kremów jest multum.

Krem dostałam jako gratis do zakupu innego produktu Uriage, sama bym nawet nie zwróciła na niego uwagi, bo jestem wierna innemu kosmetykowi z tego segmentu i nie mam ochoty na zmiany w tej kwestii. Ale jak już dostałam to zaczęłam używać i moje wrażenia są mocno średnie, szczególnie jak na cenę oraz renomę marki. Okres jego testu przypadł na silniejsze mrozy oraz lekkie wysuszenie skóry(przez lenistwo na wyjeździe kiedy pielęgnacja u mnie jest bardzo minimalistyczna oraz szybka :D), więc miał pole do popisu. Pozornie sprawia wrażenie kremowo lekkiego, ale to tylko pozory. Podczas rozsmarowywania staje się tępy oraz ciężki w rozprowadzaniu. Bardzo tłusty, niezależnie od nałożonej ilość zostawia tłusty oraz śliski film, który lepi się oraz brudzi wszystko czego się dotkniemy. Z tego względu jest dobrym kremem barierowym-tworzy szczelną i długo utrzymującą się powłokę, która wytrzymuje nawet wielokrotne moczenie rąk. Idealnie izoluje od wiatru oraz mrozu, a także od wody z detergentami, chroni przed wysuszeniem oraz podrażnieniem czy spierzchnięciem-pod warunkiem, że sama skóra przed jego zastosowaniem jest w dobrym stanie. Ponieważ jako krem pielęgnacyjny nie zdaje w ogóle egzaminu. Może i łagodzi podrażnienia, ale sama kondycja skóry po jego zastosowaniu w ogóle się nie poprawia. Gdy nałożę ten krem na noc to rano dłonie sprawiają wrażenie jeszcze bardziej suchych-skóra na nich jest jakby twardsza i bardziej szorstka. Zmiękcza oraz nawilża, ale tylko na chwilę-gdy zniknie z powierzchni dłoni to wracają one do kondycji wyjściowej. Nie lubię się rozdrabniać w kwestii kosmetyków, preferuję gdy jeden krem do rąk spełnia wszystkie swoje zadania-otula dłonie ochronnym filmem pod którym pielęgnuje oraz regeneruje skórę. Dlatego do Uriage nie wrócę.

Kupując byłam przekonana, że nawet jeśli się nie zachwycę, to na pewno się nie zawiodę, a stało się inaczej. Mam wrażenie, że moja skóra po nim robi się na chwilę (w trakcie użycia) ukojona, a po chwili, gdy krem się wchłonie woła o więcej i jest bardziej spragniona niż była przed użyciem. Potem to się wycisza, ale nie czuję żadnej przyjemności z jego używania. Konsystencja jest dziwna bez zapachu. Nie mam dużych wymagań, co do kremu do rąk, ale tutaj było po prostu dziwnie. Mimo jego małej pojemności był dla mnie wydajny, ale to raczej z powodu niechęci do jego stosowania. :( Każda skóra jest inna, mi nie posłużył, ale widzę po komentarzach, że innym tak, więc mimo wszystko warto spróbować na jakiejś promocji, bo skład dobry.

W związku z pandemią, wieczną dezynfekcją i myciem rąk, kremy do rąk schodzą u mnie litrami. Szukam zawsze czegoś regenerującego, nawilżającego, ale takiego co szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy... Krem ma ciekawe opakowanie, jest to tubka z zamknięciem na klik, nie ma problemu z jego otwieraniem, ani też po czasie nic się nie psuje tak żeby krem sam wyleciał np w torebce itp. Łatwo się ją otwiera, design też dość ciekawy. Niestety krem jest dość tłusty i bardzo długo się wchłania. Trzeba uważać z ilością. Kilka razy nałożyłam troszkę więcej ( chciałam zrobić sobie kurację na noc ) i niestety nie szło go rozsmarować i nie chciał się wchłonąć, trzeba było nadmiar ściągnąć chusteczką higieniczną. Raczej nie jest to krem, po który sięgamy w biurze na szybko, ponieważ można wytłuścić dokumenty itp. Jeśli chodzi o działanie to skóra jest przede wszystkim natłuszczona, w miarę nawilżona, ale co najważniejsze odżywiona i zregenerowana. Teoretycznie krem jest bardzo dobry ale można jeszcze nad nim popracować. U mnie lepiej sprawdza się jako kuracja/ maska na noc. Myślę, że bardziej będzie sprawdzał się jesienią i zimą niż latem czy w ciepłe dni wiosny.

Wchłania się błyskawicznie – ale, co ważne – bez poczucia nadmiernego ściągnięcia, upadabniającego skórę dłoni do nieprzyjemnego w dotyku pergaminu. Bardzo dobrze, głęboko nawilża, i skutecznie regeneruje, nawet szorstkie, przesuszone lub zniszczone chemikaliami dłonie, aczkolwiek zima A.D. 2021 dowiodła, że bodajże jedynym naprawdę skutecznym kosmetykiem pielęgnacyjnym i ochronnym do rąk na aż takie mrozy jest w zasadzie jedynie taki krem, który zawiera w składzie "cold cream". Specyfik Uriage nie zawiera, i jak dla mnie w naprawdę zimne dni jest jednak niewystarczający, więc na noc używam innego kremu mocniej natłuszczającego, natomiast na dzień, do krzątaniny po domu lub biurze – sprawdza się znakomicie. Głęboko nawilża, ładnie pielęgnuje, wchłania się bez tłustego, lub mokrego filmu, choć daje poczucie nawilżenia skóry i jej nie ściąga, a do tego ma rozkoszną, gładką teksturę, poręczną, miękką tubkę z klapką zamykaną na "kliknięcie" oraz jest przyjemnie, świeżo – bezwonny. Choć to dermokosmetyk – nie ma laboratoryjnego, aptecznego zapachu. Polecam – zwłaszcza do biura – nie zatłuści się dotykanych dokumentów.