Oj, niewiele to serum robi. Jeśli nawet by nie powiedzieć, że nic... Ogółem to spory zawód, chociaż przyznam, że był to zakup totalnie w ciemno. Nie znałam wcześniej marki, ale skład oraz opis produktu skłoniły mnie do spróbowania (oraz spora promocja, bo jednak cena regularna jest dość wysoka). Niestety nie ma tu zbyt wiele do zaoferowania. W kategorii serum z witaminą C to ta opcja jest jedną ze słabszych, jakie miałam okazję używać.
Pierwsza rzecz - serum jest mało, bo zaledwie 15 ml. Mała pojemność nie jest sama w sobie dla mnie problemem, bo czasem używałam takich małych "shotów" czy kuracji dla skóry. No ale tutaj na niekorzyść działa jeszcze fakt, że serum jest bardzo, bardzo wodniste. Jest tak rzadkie jak woda i po prostu ciężko się nakłada. Przelewa się przez palce, trzeba wręcz je nakładać kropla po kropli, bo wystarczy chwila nieuwagi i serum ląduje nam w umywalce. Bardzo ciężko je nałożyć, bo ścieka po palcach i twarzy, trzeba uwagi i wprawy, żeby je w całości nałożyć na skórę. Używałam go rano i wystarczyło mi na ok. miesiąc, więc błyskawicznie je zużyłam. W sumie takie jest też zalecenie producenta, bo na buteleczce jest ikonka, aby zużyć je w ciągu miesiąca. Zresztą choćby się bardzo chciało, to nie wystarczy na dłużej ;)
Samo serum ma postać bladożółtej, jakby nieco mlecznej wody. Gdy już uda się nam je nałożyć na skórę, to przez chwilkę czuć troszkę lepkości, ale po paru minutach całkiem dobrze się wchłania. Czuć, że coś nałożyliśmy na twarz, ale nie ma wrażenia ciężkości czy klejącej się skóry.
Zapach jest całkiem ładny. Zaraz po otwarciu wydawał mi się trochę mdły, ale potem był dla mnie nawet przyjemny. Serum pachnie powiem cukierkami toffi. Bardzo delikatnie, słodko, trochę mlecznie.
Opakowanie jest w porządku - szklane, z ciemnego tworzywa, ale jednocześnie superlekkie. Pipeta na ogół działała dobrze, choć czasem trochę za bardzo pluła serum zamiast je płynnie wydobyć na dłoń. Ciemne szkło chroni zawartość, ale jest kompletnie nieprzejrzyste, nawet pod światło. Dlatego w sumie byłam zaskoczona, gdy się skończyło, bo wydawało mi się, że coś tam jeszcze na dnie jest.
Jestem przyzwyczajona do rozświetlającego działania witaminy C i moja skóra bardzo lubi ten składnik, bo ma silną tendencję do przebarwień i szarego kolorytu. W tym serum niestety nie doczekałam się tego działania. Po aplikacji serum delikatnie napina skórę, dzięki czemu wydaje się gładsza. Z pozytywnych rzeczy to jeszcze delikatnie wyrównuje koloryt dzięki swojej beżowo-żółtej barwie, ale to naprawdę lekkie, wizualne wrażenie. Nic więcej niestety nie zauważyłam. Brak działania na przebarwienia, brak nawilżenia i rozświetlenia, nie ma żadnych długofalowych efektów ani tych szybszych, które by jednak sprawiły, że chce się do tego serum wrócić. Takie o, nic nadzwyczajnego. Można się bez niego obejść, bo naprawdę nie oferuje nic rewolucyjnego.
Korelacja skuteczność/cena/wydajność jest kompletnie na niekorzyść tego kosmetyku. Tym bardziej nie polecam w cenie regularnej, bo nie ma przełożenia na obiecane rezultaty. Być może moja skóra - już nieco zaprawiona w bojach z witaminą C - potrzebuje czegoś więcej i być może u kogoś efekty będą lepsze. Ale dla tych, którzy sera z witaminą C już niejeden raz używali - nie ma co sobie wiele obiecywać po tym od Dermash.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie