Dr Duda - uda się, albo i nie uda, czyli powtórka z rozrywki... :(
Po tę odżywkę/emulsję/żel sięgnęłam ok. pół roku temu. Początkowo stosowałam sam szampon Dudy, którym producent zaleca zmywać tę emulsję...
Cała sytuacja przedstawia się niemal identycznie, więc i recenzje będą podobne...
Latałam po dermatologach, stosowałam droższe lub tańsze specyfiki (ten należy do tych najtańszych), w końcu okazało się, że przyczyn złego stanu włosów należy poszukiwać w braku równowagi hormonalnej. Tak czy inaczej szampon ten polecony mi został przez DOBREGO dermatologa (podejrzewam, że w przeciwnym wypadku nigdy bym na niego nie natrafiła, bo nigdzie nie widziałam reklamy produktów Dudy, nawet na ulotkach aptecznych, które hurtem zgarniam do domu ).
Plusy:
- tak jak w przypadku szamponu baaardzo przypadł mi do gustu zapach tej emulsji - świerkowy/leśny/sosnowy, ciężko to określić, w każdym bądź razie nie ma nic wspólnego z szamponami ziołowymi lub innymi, których producenci uparli się na nuty owocowo-kwiatowe, ja nie wyczuwam w nim ani tymianku ani rozmarynu...
- choć zawiera olejek rycynowy i naftę kosmetyczną, ani trochę nie sprawia, że włosy stają się obciążone, szybciej się przetłuszczają, a tego najbardziej się obawiałam,
- świetnie się go zmywa i to nie tylko szamponem dr Dudy, wystarczy byle jaki szampon i po chwili emulsji nie mamy ani na włosach ani na skórze głowy :D
Ani na plus, ani na minus:
- faktycznie zmniejsza problemy z elektryzowaniem się włosów, ale... jedynie zmniejsza, ostatnio miałam tak naelektryzowane włosy, że "kopała" mnie nawet klamka i klucze, gdy wróciłam do tego "emulsjożelu" problem ustał, ale podczas czesania nadal kosmyki latają wokół głowy ;)
- cena - nie jest niska (płaciłam 9zł), ale pozwala na wypróbowanie bez obawy o zrujnowanie budżetu domowego :D
Minusy:
- strasznie wodnista konsystencja, przypomina nieco zgęstniałe mleko albo śmietanę 36% aniżeli jakąś emulsję... o żelku już nie wspominając,
- wydajność - taka butla wystarcza mi na 10 aplikacji - jak dla mnie to mało, bo odżywki zużywam średnio przez 2 miesiące, a Petrosterol wykańczam po miesiącu i to przy stosowaniu co 2-3 dni :)
- ani nie pobudził u mnie wzrostu włosów, ani też nie zapobiegł ich nadmiernemu wypadaniu, a to właśnie miałam osiągnąć dzięki stosowaniu tego "cudu" z cholesterolem i olejem rycynowym,
- wcale nie sprawia, że włosy stają się miękkie, lśniące, nawilżone, nie odniosłam również wrażenia, że po użyciu tego czegoś moje włosy są dogłębnie oczyszczone...
- czy ułatwia rozczesywanie włosów? wątpię, zwłaszcza, że producent zaleca by zmywać ten produkt z włosów przy użyciu szamponu, który w moim przypadku sprawiał, że nie mogłam się rozczesać bez stosowania żadnej odżywki...
- absolutnie nie ma żadnego wpływu na ograniczenie wydzielania łoju, stosowałam go regularnie przez 2 miesiące, co 2-3 dni, trzymałam na głowie zdecydowanie dłużej niż to zaleca producent (najczęściej 2-4h), a i tak włosy musiałam myć z taką samą częstotliwością jak to miało miejsce zanim sięgnęłam po Petrosterol...
Używam go nadal, choć nie widać rezultatów, bo ma ciekawy skład i nadal łudzę się, że w końcu na mnie podziała... :D
Dorzuciłam zdjęcia - na 4 widać błyszczące miejsce na mojej dłoni - to warstewka "tłuszczu", przy okazji doskonale widać rzadką konsystencję - na pewno nie żelową :D
Używam tego produktu od: ok. pół roku
Ilość zużytych opakowań: zaczynam 4 :)