Biochemia Urody, Olej (macerat) z kocanki 100%

Zakochałam się w produktach z Biochemii urody! Jeśli o ten olejek chodzi, to przepadłam... Jest wszechstronny, wydajny i niedrogi. Najlepszy z najlepszych.
Od dwóch albo nawet trzech lat mam go zawsze na toaletce.
Jest mi niezbędny do nawilżenia skóry twarzy i ciała, do likwidowania podrażnień, a ostatnio nawet zastosowałam go na wysypkę, którą dostałam od nowego ciucha i zadziałał cuda!
Jestetm pod jego totalnym wrażeniem.
Plusy:
-niedrogi,
-wydajny,
-nie jest bardzo tłusty,
-nie zapycha skóry,
-mocno nawilża,
-dodany do kremu czy balsamu poprawia jego właściwości nawilżające,
-koi uczulenia,
-JEST W 100% NATURALNY.
Polecam. Dla mnie nie ma on minusów.

jest to mój ukochany olejek do twarzy, pięknie nawilża skórę, nie zapycha, tak wyrównuje koloryt skóry, że byłam w szoku. mam cerę naczynkową i pięknie ją koi, kiedy po ćwiczeniach i kąpieli jestem dosłownie purpurowa, delikatnie oczyszczam twarz, następnie tonik i nakładam olejek, po ok poł godz. moja twarz, jest ukojona z wyrównanym kolorytem, dosłownie blada. mieszam go czesto z masłem shea i w takim duecie sprawdza się najlepiej:) jest bardzo wydajny i niedrogi:)

Używam tego produktu od: 3 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiego

Na twarzy go nie stosuje, uczula mnie, jednak dodaję do olejku do masażu i na nogach fajnie sobie radzi z pajączkami.

Trudno jednak tak do końca stwierdzić czy to wyłącznie za sprawą samego olejku gdyż dodatkowo ćwiczę, robię masaże i zaczęłam polewanie nóg zimną wodą.

Fakt faktem rezultaty widoczne sa gołym okiem.

Używam tego produktu od: ponad roku
Ilość zużytych opakowań: 3 całe

Olejek to świetny produkt!
Mam cerę mieszaną, skłonną do wyprysków i zaskórników, która bywa bardzo przesuszona.
Nawilżenie było odczuwalne już po pierwszym użyciu, nawet gdy miałam skórę mocno przesuszoną aptecznymi maściami. Olej nie wzmaga przetłuszczania skóry, pomaga w procesie gojenia śladów po wypryskach, pomaga zwalczać także istniejące niedoskonałości. Używałam olejku co kilka dni, na noc. Rano skóra wyglądała dużo lepiej- była nie tylko nawilżona ale też uspokojona, wygładzona, z ładniejszym kolorytem, wyglądająca zdrowiej. Olejek ma właściwości przeciwzapalne i łagodzące.

Z uwagi na bardzo tłustą konsystencję, typowo olejową produkt nie nadaje się pod makijaż.
Wystarczy kilka kropel by pokryć całą twarz co oczywiście przekłada się na świetną wydajność.
Opakowanie dobrze dozuje odpowiednią ilość produktu, nie ma problemu ze zużyciem do końca.
Zapach jest specyficzny, ziołowy ale mnie nie przeszkadzał.

Producent bardzo starannie przygotowuje paczkę do wysyłki, jest dobrze zabezpieczona.


Edit:
Po kilku miesiącach przerwy w stosowaniu tego olejku wróciłam do niego i podtrzymuje swoją opinię.
W przerwie używałam olejku tamanu z Paese, który też się świetny, bardzo podobny do kocanki. Paese można kupić stacjonarnie.


Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: jedno

Działanie na piątkę z plusem, świetna wydajność i bardzo przystępna cena - czego można chcieć więcej od kosmetyku?:-)

Jestem bardzo zadowolona z tego oleju. Stosuję go najczęściej w połączeniu z żelem hialuronowym 2% lub samodzielnie (kiedy moja skóra jest bardzo przesuszona) i w obydwu przypadkach sprawdza się wspaniale.
Dodam, że jestem właścicelką tłustej cery, skłonnej do zapychania i wysypu wszelkiego rodzaju niedoskonałości, jednakże niejednokrotnie cierpię z powodu wysuszonych skórek zwłaszcza w okolicach skrzydełek nosa. Olej z kocanki doskonale nawilża i odżywia. Wchłania się dość szybko. Aplikuję go także pod makijaż i wystarczy odczekać 10-15 minut aby porządnie się wchłonął i pomógł nam wyglądać pięknie w makijażu, a nie powodując jego spływania.

Nie zapycha!!! choćbym nie wiem ile ga nałożyła, moja skóra spije praktycznie wszystko. Naczynka stały się mniej widoczne, ale zaznacze, że nie mam z nimi większego problemu, oprócz kilku pajączków na policzkach. Koloryt skóry delikatnie się ujednolicił, pory ładnie się pozwężały.

Podczas stosowania tego oleju, zalecam używanie dobrego pilingu do twarzy, wtedy olej o wiele szybciej i lepiej się wchłania.

Wydajność jest wprost fantastyczna, wystarczy kilka kropelek aby wysmarować nim twarz i szyję. Dodaję go także do balsamu, zwłaszcza po depilacji okolic bikini. Przyspiesza gojenie ranek po depilacji i nie czuję świądu, a mam z tym wielki problem, bo każda depilacja to dla męka, związana z wysypem krostek i okropnym swędzeniem.

Czasami dodaję kilka kropelek do maseczek błotnych do twarzy. Po takim miksie skóra twarzy jest pięknie napięta i rozświetlona.

Jedynym minusem może być tylko zapach ale wg mnie jest to kwestia przyzwyczajenia.

polecam gorąco ten olej jest świetny!!!! warto wypróbować

Używam tego produktu od: poł roku
Ilość zużytych opakowań: 1x50ml

Olejek mam na stanie już ponad pół roku, jeśli nie więcej. Zakupiłam go dla innej osoby, u której niestety się nie sprawdził. Niby nie powinnam, ale jednak o tym wspomnę: w przypadku cery trądzikowej, młodej, z zaskórnikami i wykwitami oraz pojedynczymi, ale widocznymi żyłkami olej się nie sprawdził; nie zaszkodził, ale też ani trochę nie pomógł. Po kilku tygodniach używania przeszedł więc w moje ręce.

Jest niesamowicie wydajny, z 50 ml jakby nic nie ubywało (ubywa, ale w takim tempie wystarczy na bardzo długo). Przechowuję go w firmowym opakowaniu, które dość dobrze radzi sobie z dozowaniem - można odlać na dłoń czy palce kilka kropel, odrobina olejku zostaje przy otworku, ale da się to opanować. Buteleczka jest plastikowa, ciemna (chroni zawartość), solidnie się zamyka.

Olej ma specyficzny, ziołowo-przyprawowy zapach. Można mieć wrażenie, że jest się dobrze natartym ziołami kawałkiem mięsiwa na grilla, ale mnie to nie przeszkadza.

Olej jak to olej, jest oleisty. Na oczyszczonej skórze wchłania się całkiem dobrze, jeśli odpowiednio go dawkować, nie zostawia tłustawej warstwy. Używam go na noc albo po zabiegach typu złuszczanie chemiczne czy peeling. I przy takich okazjach objawia się jego doskonałość - potrafi doskonale odprężyć i rozprężyć oraz uspokoić skórę! Nie mam pojęcia, na ile działa na głębsze warstwy skóry, ale na pewno poprawia wygląd podrażnionej cery. Nie robi nic specjalnego z owalem, nie napina itd., ale dla samego ukojenia podrażnień, uspokojenia naczyniek (tych mniejszych) i wygładzenia skóry jest bardzo dobry. Dlatego obecnie stosuję go jako specyfik na noc, okresowo, od czasu do czasu jednak wracając do bardziej agresywnych mazideł.

Jest to obecnie jeden z trzech moich naturalnych olejków, zdecydowanie produkt, który przekonał mnie do idei naturalnych kosmetyków :)

Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml

Olejek z kocanki był drugim moim olejem, który został przeze mnie przetestowany.. Miał ciężkie zadanie, bo po arganowym nie myślałam, że może się zdarzyć coś lepszego mojej cerze. Oczywiście, kocanka fenomenem nie została, ale jestem jak najbardziej na tak.

Zapach może wywołać początkowo reakcje negatywne, bo do najprzyjemniejszych nie należy. Jednak po jakimś czasie zapominamy o nim, widząc efekty działania. Jako naczynkowiec byłam zaskoczona, kiedy zauważyłam, że rumień zmniejszył się, koloryt skóry jest zdecydowanie bardziej równomierny, a zaskórniki zniknęły. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Olej z kocanki niesamowicie uspokaja skórę. Stosuję go zawsze na noc razem z kilkoma kroplami żelu hialuronowego. Polecam

Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: niecałe 1

Pachnie podobnie do hydrolatu z kocanki, ale mniej intensywnie i mniej nieprzyjemnie. Zapakowany w zgrabną buteleczkę. Stosowałam go na 6 różnych sposobów, które opiszę od najgorszego (1) do najlepszego (6).

1. Bezpośrednio na twarz – okropnie tłuści, poza tym wolę traktować twarz produktami o konsystencji kremu lub żelu niż oleju. Mała ilość jest trudna (nieporęczna) do rozsmarowania, zaś większa niż 3 krople spowodowałby straszliwe zatłuszczenie.

2. Wymieszany z kremem, na twarz – ten sposób może być dobry, jeśli czyjaś skóra wymaga natłuszczenia, co w moim wypadku jest niepożądane.

3. Wymieszany z hydrolatem, na twarz – powstaje płynna, tłusta maź, łatwa w rozprowadzaniu. Lepsze to niż sposób 1 i 2, ale dla mnie nadal za tłuste.

Podsumowując na tym etapie: oleje w pielęgnacji twarzy to opcja modna, ale raczej nie dla mnie, nie tylko dlatego, że mam cerę tłustą, ale przede wszystkim dlatego, że moja skóra ogólnie kiepsko wchłania.

4. Bezpośrednio na nogi – nadaje się, ale taki olej solo na nogach to zbyt mało, czegoś brakuje, zresztą stosowany tym sposobem zużyłby się błyskawicznie.

5. Wymieszany z balsamem, na nogi – mogłaby to być dobra metoda, gdyby sam balsam zbyt słabo natłuszczał. Jednak, jak wyżej – tym sposobem buteleczka olejku zużyłaby się niezwykle szybko. Może byłoby warto, gdyby mieć pewność, że regularne, długotrwałe stosowanie faktycznie uszczelni naczynka i zmniejszy skłonność do pajączków – tego nie stwierdziłam, bo, przyznaję, zabrakło mi konsekwencji w działaniu.

6. Jako składnik maski na twarz – mowa o masce domowej roboty (glinka z wodą lub hydrolatem). Dodatek oleju nie jest absolutnie niezbędny, ale nie zaszkodzi, a pomóc może. Konsystencja maski zmienia się na korzyść.


Używam tego produktu od: 4 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: część pierwszego

Ładny ziołowy zapach, stosowałam na nogi i twarz, świetnie nawilża, koi podrażnienia, naczynka złagodniały ale nie znikły, ogólnie oceniam go jako dobrego

Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: 50 ml

Jest dobry i pewnie gdyby to był mój pierwszy olejek, byłabym zachwycona - ale nie jest.

Średnio nawilża i wchłania się też średnio jak to olej.
Z podrażnieniami, przesuszeniami i rumieniem również nie radzi sobie jakoś szczególnie, choć rano cera jest gładka i w miarę jednolita.

Więc dlaczego cztery gwiazdki?

Bo na noc i tak jest lepszy niż większość kremów, które wypróbowałam. Ale kolejnym razem kupie tamanu lub argonowy, które sprawdzają się dużo lepiej.

Używam tego produktu od: 3 miesięcy w połaczeniu z tonikiem z kocanki
Ilość zużytych opakowań: pierwsze

Jest to jak na razie mój ulubiony produkt z BU, który mogę polecić każdej osobie borykającej się z problemem rumienia, czy to wywołanego kruchością naczynek czy też fotowrażliwością.

Zapach olejku nie jest tak silny jak w przypadku hydrolatu z tej samej rośliny, co uważam za zaletę.

Nie zapycha, wręcz przeciwnie, zauważyłam że zaskórniki które pojawiły mi się po różnych kremach wzmacniających naczynka cudownie zniknęły.

Wspaniale łagodzi podrażnienia, jeżeli pojawia się chwilowy "atak buraczka" (dodam, że ostatnio zdarza się to znacznie rzadziej) olejek ten świetnie sobie z tym radzi.

Najczęściej macerat jest częścią duetu z hydrolatem oczarowym. Przemywam twarz hydrolatem i na lekko wilgotną jeszcze skórę aplikuję macerat.

Przechowuję go w lodówce, nie ma obaw że stężeje i ciężko go będzie wydobyć, pozostaje płynny nawet w tak niskiej temperaturze.

Zazwyczaj stosuję zamiast kremu na noc i ewentualnie w ciągu dnia, jeśli mojej skórze wyrządzi krzywdę niekorzystny czynnik zewnętrzny ( światło słoneczne, duszne pomieszczenie, dym papierosowy, stres).

Doskonale nawilża, likwiduje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia.

Produkt bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość by skóra twarzy otoczona została tym cudownym eliksirem.

Polecam także jako olejek łagodzący po depilacji czy goleniu.

Opakowanie urodą nie grzeszy, ale ma to swoje plusy, bo nie płacimy za śliczne pudełeczka i popularne aktorki w reklamach, tylko za prawdziwie skuteczny produkt.

Polecam.

Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: 3 (150ml)

Przydatny produkt, może nie tak rewelacyjny jak hydrolat z kocanki, ale lubię go używać. Zapach charakterystyczny, ale nie tak silny jak w przypadku hydrolatu. Pięknie wygładza buzię, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. Pomaga stosowany po ciut bardziej intensywnych zabiegach typu mocniejszy peeling, maseczka aspirynowa itp. Po nałożeniu natłuszcza, jak to olej;), ale wchłania się stosunkowo szybko. I nie zapycha!
Baardzo wydajny, wystarczy odrobinka. Nakładając go wieczorem, rano budzę się z gładką, nawilżoną skórą, bez podrażnień.

Używam tego produktu od: kilka miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 1 - chyba 50ml