bebeauty Blue Light Protection, Krem do twarzy `Ochrona przed niebieskim światłem` 

Gdy zobaczyłam hasło "ochrona przed niebieskim światłem" bardzo mnie to zaskoczyło i kupiłam, bo nigdy nie widziałam kremu chroniącego przed tym. Po nałożeniu zostawia tłusty film, nie nadaje się pod makijaż i na dzień. Jedynie na noc i do łóżka. Nie niweluje przebarwień. Może go wykorzystam, ale drugie opakowanie oddam komuś w prezencie. Jestem zawiedziona.

Krem nie spełnia oczekiwań jakie przedstawił producent nie nawilża wystarczająco pozostawia film po sobie nie wchłania się odrazu nie zauważyłam również wygładzenia skóry.

Duży, mocny, fajny, ciężki, potężny słoik. Chyba po ogórkach wzięli. W niebieskim kolorze, czyli barwa, a także zapach podobny do kremu AA HydroSorbet Multinawilżenie + Matowienie. Wystarczy tylko cienka warstwa. Szybko i efektywnie się nakłada i rozprowadza. Wchłania się - nie roluje - ale długo na twarzy pozostaje jego film. Mnie to przeszkadza. Zwłaszcza, że jestem bezpośrednio po dwóch kremach: Oblepikha C-Berrica od Natura Siberica i po SuperGwieździe od FaceBoomu, które wchniałały się i od razu znikały : ), ale nie w atmosferze, tylko w głębi mojej skóry, a ja widziałam i odczuwałam tylko efekt ich działania, nie krem sam w sobie. Czułam, że skóra ciężej przez niego oddycha, że nie znosi go tak lekko, jak inne kremy, chociażby te wymienione powyżej. Nie zauważyłam zbytniego nawilżenia, cera nie stała się także wyjątkowo miękka i gładka, przyjemna w dotyku. A jeśli chodzi o ochronę przed niebieskim światłem, to... Nie oszukujmy się. Nic nas nie ochroni. Pomóc nam może tylko - Wstrzemięźliwość.