Krem ten kupiłam by ratować swoją skórę po pewnym serum z kwasami, które zrobiło mi suszę na twarzy, ale też dlatego, że przyszła zima, a moja cera przy niskich temperaturach lubi się przesuszać i odwadniać. Przeczytałam wiele pozytywnych opinii na KWC i stwierdziłam, że muszę przetestować. Kosztował mnie na małej promocji w drogerii Natura około 22-23 złotych.
Tak jak wyżej napisałam - po serum z kwasami na mojej twarzy powstała Sahara. Kremy, które dotychczas posiadałam w domu, były zbyt słabe by sobie z tym poradzić, więc potrzebowałam czegoś bogatego, ale oczywiście na noc. Na KWC trafiłam na ten krem i co spodobało mi się najbardziej, oprócz faktu, iż jest bogaty to to, że jest hipoalergiczny. Normalnie moja cera jest mieszana z przetłuszczającą się strefą T, trądzikowa i wrażliwa. Łatwo się zapycha, jeśli używam na nią nieodpowiednich produktów przez dłuższy czas. Kremy hipoalergiczne i niekomedogenne są takimi, po które powinnam sięgać najczęściej, choć przyznam, że tego nie robię. Czasami jakaś nowość mnie mocno przyciągnie i kupuję ją, mimo że nie do końca jest dobra dla mojej cery. W tym przypadku wybrałam dobrze i zaczęłam testować. Po pierwszej aplikacji na skórę miałam wrażenie, że jest to krem naprawdę tłusty, a przynajmniej daje takie uczucie. Zostawia grubą, błyszczącą warstwę, która bardzo powoli się wchłania, dlatego jest odpowiedni tylko na noc. Nie za bardzo znam się na składach, także nie wiem co może sprawiać, że krem ten ma taką niby tłustą, ale nie tłustą konsystencję. Masło maślane, ale tak właśnie jest. Na drugi dzień po użyciu nie zauważyłam żadnej zmiany, co mnie zdziwiło. Taki ciężki produkt i przez noc wcale nie nawilżył? No ale kontynuowałam testowanie i ponownie nałożyłam go na noc. Na następny dzień obudziłam się z fajnie nawilżoną, gładką i miękką skórą, a chcę zaznaczyć, że dzień wcześniej wieczorem nałożyłam dokładnie taką samą ilość jak za pierwszym razem. Pomyślałam, że może tym razem zaczął już działać. Kolejne kilka użyć dawało takie same efekty jak te drugie, czyli nawilżenie było odczuwalne i zauważalne. Po tych kilku użyciach, po około 2 tygodniach krem znowu przestał działać i tym razem na dłużej. Nie mam zielonego pojęcia co jest przyczyną. Używam go już od 2 miesięcy i cały czas zmienia swoje działanie. Na domiar złego większość obietnic producenta nie zostało spełnionych, np. zmniejszenie reaktywności skóry. Jest to produkt stricte nawilżający (a przynajmniej powinien być) i ewentualnie chroniący przed czynnikami zewnętrznymi. Na całe szczęście chociaż nie zapycha i nie uczula.
Konsystencja kremu jest gęsta, a pod palcami przypomina nieco masło. Rozprowadza się szybko i gładko, momentalnie stapiając się ze skórą. Tak jak wspominałam wcześniej - pozostawia grubą i tłustą warstwę, która bardzo wolno się wchłania, więc nakładanie na niego makijażu to dobry pomysł tylko do szybkich zdjęć.
Krem zapakowany jest w hermetyczne opakowanie z pompką, co jest świetnym pomysłem w przypadku produktów skierowanych do cer nadwrażliwych. Brawo Mixa. Pompka działa bez zarzutów i można nią dozować tyle kremu, ile chcemy. Szkoda, że buteleczka nie ma jakiegoś okienka do kontrolowania zużycia. Tak naprawdę tylko przez wagę opakowania możemy się domyślić czy kremu jest mało, czy dużo. Pojemność to 50ml, ale jest to krem zdecydowanie bardziej wydajny od tych w tubce lub słoiczku przez sposób jego podawania.
Zalety:
- Regularna cena jest do zaakceptowania
- Nie zapycha
- Nie uczula
- Delikatnie łagodzi podrażnienia (jeśli zadziała...)
- Konsystencja
- Hermetyczne opakowanie
- Wydajność
- Bezzapachowy
Wady:
- W moim przypadku raz nawilża, a raz nie
- Pozostawia na skórze grubą, błyszczącą warstwę
- Bardzo wolno się wchłania
- Nie zmniejsza reaktywności skóry
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie