Ostatnio rzadko zaglądałam do Natury – wiadomka, koronawirus, wybierałam raczej zakupy online w konkurencyjnych drogeriach. W końcu jednak się wybrałam i w oko wpadła mi seria kosmetyków skierowana do cery tłustej i mieszanej. Bingo! – pomyślałam. Raz, że uwielbiam pielęgnację tej marki, a dwa, że moja cera jest właśnie mieszana, z mocno przetłuszczającą się strefą T, z rozszerzonymi zaskórnikami, ostatnio borykam się z wypryskami spowodowanymi zmianami hormonalnymi. Jest też wrażliwa.
Opakowanie jest naprawdę dobrze przemyślane. Zwiera 7 gramów produktu, jak dla mnie to idealna ilość na raz. Szata graficzna jak widać jest prześliczna. Skromna, elegancka i minimalistyczna – dokładnie tak, jak lubię. Muszę zwrócić uwagę na jeden szczegół – perforacja ułatwiająca otwieranie znajduje się na dole, dzięki czemu odrywamy napisy nieistotne, o numerze partii, kod kreskowy i tak dalej. To duży plus za spostrzegawczość dla producenta. Zwykle przecież odrywamy górę, a więc ważne informacje o masce jak opis działania czy sposób użycia, do których ja osobiście lubię wrócić już po otwarciu. Poza tym na odwrocie znajdują się bardzo ładnie spisane składniki z dokładnym opisem, czym są i za co odpowiadają. Ogólnie – bez zastrzeżeń.
Maska ma bardzo łagodny zapach. Rzeczywiście da się wyczuć imbir i kurkumę, ale to raczej z nosem w proszku. Nałożona na twarz jest bezzapachowa. Konsystencja to oczywiście proszek do samodzielnego rozrobienia. Nie jest lotny, ale i tak należy z nim uważać. Ma beżowy kolor. Po wymieszaniu z wodą na konsystencję gęstej śmietany wcale nie jest tak łatwo rozłożyć maseczkę na twarzy. Zanim zastygnie, spływa, więc trzeba być dość ostrożnym i nakładać z wyczuciem. Nie zastyga na wiór, nie czuć w trakcie dyskomfortu, przesuszenia czy swędzenia, to spory plus, bo trzyma się ją dość długo (20 minut). Ściąganie przebiega bezproblemowo, schodzi dużymi płatami, a resztki z łatwością domyłam wodą. Bardzo podoba mi się skład. W 96% naturalny, bazuje na ziemi okrzemkowej i glince różowej, wypełniony ekstraktami, z bezpiecznymi konserwantami, a substancja zapachowa na samym końcu. Marka jest dostępna na wyłączność w Naturze.
Na początku czuć dość mocne uczucie pieczenia. Ja mam cerę wrażliwą i jestem wyczulona na takie historie. Przez chwilę miałam nawet obawę, że będę musiała ją zmyć. Na szczęście po chwili to minęło, a pojawiło się przyjemne odczucie chłodu. Śmieszna sprawa. W każdym razie po zmyciu nie pojawiły się żadne podrażnienia. A teraz to, co misie lubią najbardziej, czyli efekty. Na pewno mogę powiedzieć, że jej działanie oczyszczające jest dobre. Usuwa sebum, zwęża pory, widocznie rozjaśnia i wygładza. Uspokoił moje pojedyncze zmiany trądzikowe, stały się mniej zaczerwienione. Skóra w dotyku jest miękka i milutka. Wizualnie też po prostu prezentuje się lepiej. Wyraźnie odświeża. Makijaż nałożony następnego dnia prezentował się świeżo i gładko. Cera wyświecała się dużo wolniej. Myślę, że jej regularne stosowanie może dać super efekty. Mnie prawdę mówiąc nie bardzo chce się bawić w jej rozrabianie, jestem trochę leniwcem i chyba wolę sięgać po gotowce. Niemniej jednak polecam ją, dla efektów.
Zalety:
- dobrze oczyszcza
- ściąga pory
- reguluje wydzielanie sebum
- wycisza niedoskonałości
- delikatnie pachnie
- nie ściąga skóry w trakcie aplikacji
- łatwo schodzi, resztki z łatwością da się domyć wodą
- piękna, przemyślana saszetka z produktem
- naturalny skład
- polska marka
Wady:
- trochę piecze na początku aplikacji
- trzeba ją samodzielnie rozrobić
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie