Love Your Body Hydrolat lawendowy 

Wybrałam go w biedronce spośród kilku wariantów, ten wydał mi się najbardziej odpowiedni dla mojej skóry. Kosztował niecałe 12 zł. Moja cera: tłusta, z tendencją do niedoskonałości, zazwyczaj ogarnięta do przyzwoitego stanu. Użycie toniku lub hydrolatu po myciu jest dla mnie obowiązkowym krokiem, bez tego skóra potrafi mi się zbuntować i zwyczajnie wygląda gorzej. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to zapach. Ciut mocny, naturalnie lawendowy, a ja nie przepadam za tą roślinką. W chwili zakupu miałam jakieś zaćmienie i zupełnie nie pomyślałam, że lawenda naprawdę będzie pachnieć lawendą... No trudno, czasem mi się zdarza taka sytuacja. Na szczęście na skórze nie czuć później tego zapachu. Opakowanie: zgrabna buteleczka z atomizerem, który się nie zacinał i psikał ładną chmurą. Pomimo, że była ciemna, to jednak była też przezroczysta i było widać poziom zużycia. Działanie: jak większość toników, nie zauważyłam żadnych cudownych właściwości. Twarz nie była podrażniona, ale za to leciutko spięta już tak, więc nie czekałam długo z nakładaniem kremu - to taki malutki minus, o którym jednak producent wspomniał na etykiecie. Ani nie poprawił stanu cery, ani nie pogorszył. Był neutralny w tym względzie. Podsumowując, ogólnie był ok, nie wymagam od toników i hydrolatów nie wiadomo jakich rzeczy, choć miło mi, gdy jednak robią z twarzą coś więcej. Nie wiem czy kupiłabym go znowu, trochę zmęczył mnie zapach i na razie nie mam ochoty na lawendową powtórkę.

Szczerze to nie zauważyłam żadnego działania po używaniu tego produktu, używałam do skóry, ma podobno odświeżać osobiście takiego efektu nie odczułam. Kolejna obietnica producenta regeneracja naskórka, której również u siebie nie zauważyłam. Na plus ładny zapach, opakowanie i wygodny aplikator.

Naturalna woda lawendowa zamknięta w 100ml buteleczce z wygodnym dozownikiem. Zapach zaliczam do średnich, ale nie jest zły. Idealnie spisał się u mnie latem, jako odświeżenie i ochłodzenie dla ciała po opalanku, jego idealna pojemność pozwala by zabrać go do samolotu ???????? Idealnie nadaje się też jako tonik w codziennej pielęgnacji. Koi i nawilża skórę. Jest bardzo delikatny i nadaje się również dla skór wrazliwych. Stosowałam go też na włosy, po kąpieli w morzu często towarzysko mi uczucie suchej głowy i włosów - spisał się perfekto!

Używałam go jako wcierkę do skóry głowy i bardzo dobrze się sprawdził! - dobrze nawilża skórę głowy i łagodzi ewentualne podrażnienia - ma miły, bardzo subtelny zapach lawendy - powszechna dostępność (Biedronka) i niska cena (warto poczekać na promocję bo zdarza się bardzo często, a wtedy wychodzi za ok. 10 zł!)

Po długim i regularnym stosowaniu na twarz stwierdzam, że efektów nie widać. Działanie, o którym zapewnia producent to bajeczka. Poza tym ładnie pachnie. U mnie sprawdził się w miarę pozytywnie na łagodzenie swędzenia, np. po goleniu lub ugryzieniach. No i tyle. Mam wrażenie, że używałam tylko i wyłącznie po to, żeby mi skóra pachniała przez jakieś 20 sekund. Nie polecam, szkoda czasu.

Woda lawendowa zamknięta jest w ciemnej plastikowej butelce z atomizerem. Ma bardzo ładny delikatny lawendowy zapach. Lubię ja stosować na twarz zamiast toniku, rozpyla się delikatna mgiełką, nie moczy twarzy wielkimi kroplami. Czesto używam jej też do pościeli, lubię porządnie przewietrzyć mieszkanie i spryskac nią pościel, ręczniki w łazience i poduszki na kanapie. Zostawia bardzo przyjemny świeży zapach. Jest dość wydajna bo przy takich zabiegach starcza mi na bardzo długo. Dla wszystkich miłośników lawendy.

Lubię hydrolaty, toniki i mgiełki, służą mi szybkiemu odświeżeniu po myciu twarzy, usuwają pierwsze ściągnięcie, nawilżają i koją skórę po etapie oczyszczenia. Przywracają równowagę i ułatwiają wchłanianie serum lub emulsji. Używam również przed maseczkami, co potęguje ich działanie. Hydrolat lawendowy na bardzo dobry, naturalny skład, jest łatwo dostępny w osiedlowej Biedronce, cena ok. Po spryskaniu, ustępuje uczucie ściągnięcia, nawilża buzię, jest gotowa na przyjęcie kosmetyków. Daje ukojenie po zabiegach z użyciem kwasów ( glikolowy czy ferulowy ). Bardzo polecam również do używania w trakcie dnia, po przebywaniu na słońcu, w trakcie podróży. Jest lepszy niż niejedna mgiełka . Fajnie chłodzi, można spryskać buzię przed snem i ukoić ją do odpoczynku.

Szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnego wpływu tego hydrolatu na swoją skórę. Ot, odświeżał, nie powodował ani wyczuwalnego nawilżenia ani wysuszenia/ściągnięcia. Na pewno kompletnie nie działał regulująco na sebum. Ma intensywny zapach, co mi się podobało. Butelka wygodna, dzięki atomizerowi, jednak sam produkt raczej nijaki.

Kupiłam ten hydrolat lawendowy w Biedronce za jakieś 10 zł, ponieważ postanowiłam zobaczyć co jest lepsze dla mojej skóry tonik czy hydrolat. Hydrolat znajduje się w brązowej buteleczce z atomizerem który psika nie na twarz tylko raczej wszędzie w koło. Ma delikatny zapach, szybko się wchłania i nie podrażania skóry. Skóra po nim jest odświeżona oraz troszkę nawilżona, ale nie zauważyłam aby regulował wydzielanie sebum. Nie jest zły, ale raczej do niego nie wrócę bo niby nic złego nie robi ale z drugiej strony nic dobrego też nie.

Hydrolat ma dość intensywny zapach, ale jeśli ktoś lubi lawendowe kosmetyki, to jest to zdecydowanie plusem. Hydrolatu używam głównie do włosów. Nabłyszcza je i przy okazji zostawia ładny, delikatny zapach. Myślę, że skuszę się na kolejną butelkę.

Kupiłam ten hydrolat w Biedronce razem z melisowym . Pod względem działania oceniam je na równo ale melisowy ma ładniejszy zapach:) Cena tego cuda to 14,90zł.za taka cenę kupuje moje ulubione hydrolaty Esent które są w szklanych butelkach więc dla osób dbających o środowisko taki wariant jest lepszy. Love Your Body wzięłam z ciekawości bo to była nowość a i skład świetny- woda kwiatowa i konserwant. Buteleczka ma 100 ml i wykonana jest z brązowego ale przezroczystego plastiku więc widać ile produktu ubyło. Atomizer jest taki sobie-nie psika mgiełki ale też nie moczy wszystkiego dookoła. Ogólnie nie podoba mi się ten mechanizm, miałam lepsze. No chyba że ja trafiłam na wadliwy egzemplarz . Grafika produktu skromna i prosta ale tu się nie będę czepiać bo większość tego typu produktów ma wręcz surowe , apteczne opakowania. Jakiego zapachu możemy się spodziewać -wiadomo lawendowego. Jest on odpowiednio wyważony bo nie pachnie stara szafa :) Działanie *odświeża w upalne dni i daje ochłodzenie rozgrzanej słońcem skórze *usuwa z twarzy uczucie ściągnięcia po myciu *zapach umila aplikacje *nie podrażnia i nie powoduje nieprzyjemnych doznań *idealnie przygotowuje skórę do przyjęcia kremu *można go używać na pogryzienia komarów ale mam wrażenie że słabiej działa niż inni jego „bracia” , może ma mniejsze stężenie , *koi i łagodzi zaczerwienienia, uspokaja, nawilża, *idealny zamiennik toniku Używam go zarówno rano jak i wieczorem przed nałożeniem kremu. Spisuje się świetnie. Nie kupie ponownie tylko dlatego że mam już swojego faworyta .

Po skończeniu hydrolatu z melisy tej samej firmy, skusiłam się na lawendę. Niestety, spore rozczarowanie. Przede wszystkim zapach, który dla mnie jest duszący i nieprzyjemny (tutaj to kwestia oczywiście gustu, choć osobiście naturalna lawenda mi nie przeszkadza). Niestety, nie zauważyłam także żadnych efektów - a wręcz podrażnienie. Skóra po jego użyciu mnie lekko piekła, więc niestety dla mnie bubel.