La-Le, Hydrolat z malin

Hydrolat z malin dostałam w boxie urodzinowym jednej z internetowych drogerii. Powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o marce. Bardzo lubię w boksach tego typu to, że pozwalają na przetestowanie nowości/poznanie nowych marek albo wypróbowanie kosmetyków, których raczej nie kupilibyśmy tak o. Tak oto poznałam to cudo.
Ja akurat otrzymałam hydrolat z malin La-Le w mniejszej pojemności, bo 30 ml. Widzę, że jest dostępny za 13 zł, w mojej ocenie cena należy do tych wyższych. Zdecydowanie bardziej opłaca się go kupić w buteleczce 100 ml, bo jest to po prostu dobry produkt.

Opakowanie / konsystencja / zapach
Opakowanie to szklana, ciemna buteleczka zakończona atomizerem. Nie miałam problemu z wydobyciem hydrolatu, atomizer równomiernie psika i nie zacina się. Nie wydobywa też zbyt dużej/małej ilości produktu. Jest w sam raz.
Dodatkowo na buteleczkę jest naklejona ładna, biała etykieta. Wszystko jest przejrzyste, zrozumiałe i schludne. Mój ulubiony typ kosmetyków :)
Hydrolat jak to hydrolat - to po prostu malinowa woda, która obłędnie pachnie tym owocem. Nie powiem, nakładanie go na twarz to była jedna z moich ulubionych czynności wieczorem. Genialnie umilała mi pielęgnację.
Używałam go około miesiąc, także wydajność w mojej opinii ma dobrą. Przez cały ten czas nie zmienił konsystencji/zapachu. Nie widziałam niczego niepokojącego z jego działaniem z czasem.

Działanie
Hydrolat genialnie odświeża skórę. Delikatnie łagodzi uczucie ściągnięcia po oczyszczaniu. Świetnie przygotowuje skórę na dalsze etapy pielęgnacji. Sprawia, że cera jest miękka, delikatnie nawilżona, odświeżona. Wspaniały produkt do ochłodzenia się latem. Zapach malin dodatkowo dodaje energii do działania.

Generalnie jestem fanką różnego rodzaju toników/ hydrolatów/ wód różanych. Są to produkty, które w opinii niektórych mogą być uznawane za zbędne w pielęgnacji. Nie w moim przypadku. Najbardziej lubię w nich szybkie poczucie ulgi i odświeżenie cery.

Hydrolat z malin La-Le oprócz tego, że dostarcza wszystko, co wymieniłam powyżej, to jeszcze tak wspaniale pachnie. Kocham. 5/5

Kupiłam hydrolat na promocji w hebe z wyprzedaży zapasów. Normalnie jest raczej cieżko dostępny. Ma BARDZO orginalny zapach malinowy, ale zupełnie nie słodko perfumeryjny, a mocno świeży i naturalny (niczym świeże maliny z krzaka). Po użyciu miałam uczucie lekkiego nawilżenia. Wydaje się być fajnym przygotowaniem skóry pod serum. Ogromne brawa również za opakownie, solidne, z wygodnym atomizerem i elegancką szatą graficzną.

Nieważne, czy działa, ważne, jak pachnie!
Na szczęście nie jest to maksyma, którą kieruję się przy doborze kosmetyków, chociaż przy tym produkcie... było blisko.
Jak na hydrolat, który z reguły niewiele robi, ten z La-Le nie dość, że ładnie pachnie (tak, to trzeba powtórzyć), to jeszcze odświeża skórę i być moooże wspomaga utrzymywanie nawilżenia. Na pewno nie pogarsza sytuacji przy cerze suchej, skłonnej do przesuszania się. To bardzo miły dodatek do pielęgnacji. Chociaż zazwyczaj preferuję dostępną różę, tak niedostępna malina skradła moje serce.

Uzależniłam się od tego hydrolatu i choć wiem, że ten krok w pielęgnacji nie jest potrzebny, to nie wyobrażam sobie nie spryskać twarzy tym hydrolatem po oczyszceniu twarzy. Daję 4 gwiazdki, bo ostatnio zakupiony hydrolat różni się od pozostałych zapachem. Skład nibyvten sam, a jednak jest inaczej. Zrobię update po kolejnym zakupie.

Mam suchą, wrażliwą i naczynkową cerę. Hydrolatów używam zamiast toniku po oczyszczaniu twarzy żelem. Butelkę trzymam w lodówce, więc dodatkowo mam efekt przyjemnego chłodzenia. Pięknie pachnie i dobrze nawilża, dla mnie rewelacja.

Owocowa moc w sprayu

Hydrolaty na dobre zagościły w mojej łazience. Te od La-Le charakteryzują się dobrą jakością w mega korzystnej cenie (pojemność też jest duża- 100 ml, a spotykałam hydrolaty innych firm o pojemności 50 ml a w podobnej cenie).

Moja cera mieszana z niedoskonałościami i pierwszymi zmarszczkami. Od hydrolatu wymagam pozytywnych efektów na skórę, delikatności, odświeżenia i ładnego zapachu. Recenzowany kosmetyk spełnia te warunki. Po pierwszym użyciu jego zapach był obłędny, po prostu malinowa eksplozja! Z kolejnymi razami osłabł, nie wiem z czego to wynika: mój nos się przyzwyczaił albo sam zapach trochę wywietrzał? Nie przeszkadza to jednak w działaniu i za każdym razem rozpylona mgiełka jest gęsta, delikatna i niesamowicie odświeżająca.

Po otwarciu produkt należy zużyć w ciągu 4 miesięcy (brak konserwantów). To bardzo realny czas, ja używam średnio 8-10 pompek 2 x dziennie i wnioskując po zużyciu, opakowanie starczy mi na około 2 miesiące.

Tak jak w tytule - w zapachu można się zakochać. Jest tak przyjemny, że aż człowiek się uśmiecha, jak przychodzi do jego używania.
Tonizuje skórę, czasami spryskuję nim też włosy (podkład pod olejowanie), do czego też sprawdza się okej.

Zapach jest obłędny - to nie tylko maliny, to malinowa orgia ! Soczyste owoce, ich smak, słońce, nuty malinowego dżemu a nawet kilka zielonych, malinowych listków. Zapach jest tak bogaty, że używam go czasem jako mgiełki do ciała - zamiast perfum. Wpadam wtedy w błogi nastrój otoczona zapachem ukochanych owoców. Aromatoterapia gwarantowana.
Poza tym używam nieregularnie, spryskując twarz kiedy tylko widzę go w zasięgu wzroku.

Uwielbiam ten hydrolat za całokształt, jednak to co najbardziej go wyróżnia to piękny słodki zapach niczym malinowa mamba. Plus za szklane, solidne opakowanie i prosty design typowy dla marki La-Le.
Używam go jako tonik, zazwyczaj raz dziennie. Wspomnę też, że używa go namiętnie mój TŻ, który nie przepada za kosmetykami pielęgnacyjnymi, jednak ten hydrolat uwielbia. Polecam jako prezent dla opornych. :D
Jeśli chodzi o samo działanie- aplikacja jest bardzo przyjemna. Utworzona mgiełka jest delikatna, choć gęsta. Koi skórę i błyskawicznie się wchłania. Nie podrażnia wrażliwej cery ze skłonnością do niedoskonałości.
Idealny na początek, jeśli dopiero zaczynacie przygodę z hydrolatami.

Spośród trzech używanych przeze mnie hydrolatów La-Le ten spodobał mi się najbardziej.

Wczytując się w internecie we właściwości malinowego hydrolatu stwierdziłam, że również jest dedykowany mojej cerze: tłustej, z tendencją do niedoskonałości.

Używałam go tak jak tonik, 2 razy dziennie po kilka psiknięć.
Zadziałał na moją skórę lepiej niż hydrolat z czarnej porzeczki.
Tak jak w tamtym przypadku - miałam wrażenie, że twarz jest czysta, zdetoksykowana, ale dodatkowo zauważyłam, że jest bardziej nawilżona, a pojedyncze zmiany skórne ładnie się goją. Nie jest to efekt wow, ale jednak zauważalny.
Hydrolat łatwo się wchłaniał i nie zostawiał lepkiej warstwy. Nie spowodował także żadnych podrażnień.

Płyn miał ładny zapach, dla mnie jak malinowa mamba. Nie utrzymywał się na skórze.

Odlewkę hydrolatu jak zwykle dostałam od koleżanki i tym razem cieszę się, że wypróbowałam ten kosmetyk. Wystarczyła mi na trzy tygodnie, a pewnie miałabym go dłużej, gdybym kilka razy nie dodała go do maseczki z glinki.

Nie wiem, czy kupiłabym go ponownie, może na promocji tak. Znam już tonik, który na mojej cerze wykazuje podobne działanie, a jego cena w stosunku do pojemności jest nieco bardziej korzystna.

Używam przed nałożeniem serum, żeby delikatnie zwlżyc skórę lub w trakcie dnia żeby się odświeżyć.
Nie zauważyłam jakichś niesamowitych efektów na skórze natomiast zapach jest booooooski!!!
Mam skórę mieszaną i dla mojej skóry jest idealny, nie zauważyłam żeby mnie zapychał lub działał niekorzystnie

Dziewczyny tu piszą, że pięknie pachnie, jak Mamba... Uwielbiałam kiedyś Mambę Malinową, ale ten hydrolat tak nie pachnie. Dla mnie śmierdzi! Miałam nadzieję, że to będzie piękny malinowy zapach, ale się zawiodłam :(
Męczyłam się z nim kilka miesięcy.
W sumie to nie wiem co ten hydrolat robi. Tonizuję skórę? I chyba tyle. Nic specjalnego.
Opakowanie jest w porządku - butelka z atomizerem przydała mi się jeszcze do czegoś innego.