Dsquared2 She Wood Velvet Forest Wood EDP 

Jestem mile zaskoczona, skuszona promocyjną ceną kupiłam w ciemno i musze przyznac ze to mój najlepszy tego typu zakup. Las iglasty, suchy, ciepły, kora, ściólka wysuszona od gorącego słońca...po pewnym czasie czuję siano . Ja nie czuję tu kwiatów ani wody ale dla mnie to na plus. Niestety mało trwały ale wybaczam. Urzekł mnie.

To dokładnie zapach lasu takiego po letnim deszczu kiedy do cała roślinność jest jeszcze mokra, ale był to ciepły deszczyk, który nie trwał długo, choć przemokłyśmy dość mocno. Zielone akordy są tu doskonale wyczuwalne oraz fiołek bez swej pudrowości. Czuję też dalekie echa igliwia, choć nie całkiem wyraźnie. To zapach czysty, rześki i bardzo relaksujący. Na lato ideał szkoda tylko, że trwałość i projekcja są tak słabe. Używam tego produktu od: mam od ok. 3 lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50ml

Velvet Forest Wood swoim zapachem przypomina mi miejsce, do którego niegdyś co roku, w pierwszy weekend września, jeździłam z moimi rodzicami. Nad jeziorkiem, tuż przy plaży był raczej niewielki iglasty las. Po ziemi zawsze walało się pełno szyszek, igieł itp, które niemożliwie kłuły w stopy, ale kiedy akurat wypadały niezwykle ciepłe wrześniowe dni, zapach, który unosił się w powietrzu był niesamowity. I tak właśnie pachną dla mnie te perfumy- końcem lata, dniami słonecznymi, jeszcze ciepłymi, choć już coraz chłodniejszymi. Pachną też pierwszymi dniami wiosny. Pachną lasem, szyszkami, sosnowymi igiełkami, ale też roztartymi w dłoni fiołkowymi liśćmi. :) Dla mnie Velvet Forest Wood pachną tamtymi weekendowymi wyjazdami. Pachną wyrzeźbionym przez mojego tatę aniołkiem z kory jakiegoś drzewa (nie pamiętam już co to było za drzewo, ale aniołek pachnie do tej pory!! A dawno to już było, oj dawno...), pachną tamtym lasem nad jeziorkiem, pachną chłodnym już powietrzem kończącego się lata, drewnianymi domakami usadowionymi tuż przy lasku. Velvet Forest Wood to da mnie zapach wspaniałych wspomnień i za to jestem im wdzięczna. Za przywołane wspomnienia oraz za wyjątkowo naturalny leśny aromat dałabym całe 5 gwiazdek, niestety połówkę zabieram za trwałość. Flakon ascetyczny, prosty, podoba mi się. Swoją własną flachę zakupię na tegoroczny sezon wiosenny. :) I używać będę z wielką przyjemnością. :) Używam tego produktu od: lipiec 2013 Ilość zużytych opakowań: próbka

Spodziewalam się po tym zapachu więcej niż dostałam... Pierwszy psik - ach! Momentalnie lekkie oczarowanie, bo zapach wydał się taki... inny jak na typowe dziś trendy. Zapachniało odrobinkę lasem, ale przede wszystkim - kwiatami. Jednak w zupełnie innym stylu niż królujące na półkach znanych perfumerii bezpłciowe kwiatki z jednej strony i potężne kwiaciarnie ze strony drugiej. Velvet Forest ukazał kwiatki konkrente, nie rozmyte, czarodziejskie, ale nie przytłaczające. Bardzo ładne fiołki. Natychmiast przypomniał mi o Verte Violette L\'artisana. Pomyślałam, że L\'artisan tak właśnie by pachniał, gdyby miał więcej mocy. Bowiem Velvet Forest pachnie intensywnie, choć bliskoskórnie. Za to bardzo krótko... I niestety, ale fiołki zdominowały zapach. Nie czuję żadnego lasu, żadnych szyszek, żadnego mchu, nic leśnego, ani nic męskiego (bo i takie pomysły się w opiniach pojawiały). To 100% kobiecy, a raczej dziewczęcy zapach. Widzę w nim młode dziewczyny, które lubią zapachy lekkie i urocze, kwiatowe, ale szukają czegoś oryginalniejszego, wróżkowo-elfiego, a wszelkie popularne, podobne do siebie kwiatko-owocki czy nachalne słodziaki napawają je niechęcią. Tak naprawdę podobałby mi się ten zapach, mimo, że to nie to, czego szukałam, ale niestety strasznie się wypłaszcza, traci całą swoją żywotność, cały ten fiołkowy flirt i praktycznie nie zmienia na mnie. Nawet mój narzeczony stwierdził, że zapach nie ewoluuje i że nie jest jakiś wybitny. Dochodzi poczucie zmęczenia zapachem, przytłoczenia. Oraz słaba trwałość. Wielka szkoda, bo zapowiadało się na piękny perfumeryjny romans z She Velvet Forest Wood. Używam tego produktu od: kilki tygodni Ilość zużytych opakowań: próbka

Uwielbiam drzewne zapachy. Ale takie mocne prawie że męskie. Zachłannie rzucam się na wszystko co jest WOOD :) Miałam wcześniej ten w różowym pudełku i był dla mnie paskudny i wcale nie wood. Ten jest już bardziej w moim typie, choć wolę coś cięższego. Velvet pachnie na mnie delikatnie. Tylko przez parę sekund drzewnie, potem bardziej zielonymi nutami z jakimś wodnym kwiatkiem. Coś jak zapach wiosennego lasku, trawa... Na pewno nie gęsty dziki, iglasty las. Ja faceta w tym zapachu sobie nie wyobrażam. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: kilka próbek

Moim zdaniem ten zapach jest unisex, a nawet męski. Raczej niespecjalnie wyobrażam sobie kobietę tak pachnącą. Po przeczytaniu komentarzy spodziewałam się czegoś wyjątkowego, nietypowego, a to jest naprawdę banalny zapaszek, bez słodkości, drzewny (ale las tak naprawdę nie pachnie) - po prostu męski zapach. Wyobraźcie sobie zapach choinki zapachowej w samochodzie i odejmijcie od niego kwaśne cytrynowe nutki. Tak właśnie pachnie She Wood Velvet Forest Wood. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: próbka

Zapach szyszek i fiolkow :) Swietnie oddajacy lesny klimat w wersji light. Suchy, nieslodki. Nienachalny, raczej dyskretny. Super subtelny. Wydaje sie byc elegancki. Mila odskocznia od wszystkich slodziakow. Przyczepie sie tylko do trwalosci, dwie godziny i na skorze juz nic nie czuje Używam tego produktu od: kilka tyg Ilość zużytych opakowań: flakonik 30 ml zuzywam:)

Tak, tak, kupie ponownie. Jak moglabym zyc bez tego zapachu - teraz, kiedy juz go znam - zapach lasu po deszczu, wiosenno-letnim. Swiezy, sosnowy, ale kobiecy - byc moze dzieki lisciom fiolka. Nie ma drugiego jak ten. Jedno mam tylko zazalenie - ze szybko wietrzeje, znika kompletnie po ok.3-4 godzinach Używam tego produktu od: 2 miesiecy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Ja - perfumowy laik - widze Velvet Forest jako polujacego na lesna zwierzyne strzelca, ktorego jedynym celem jest nasiakniecie zapachem lasu. Poczatkowo rzuca sie na mnie jak mezczyzna, pachnie lesnym igliwiem, swieza zywica iglakow. Uciekam od tego zapachu, wydaje mi sie zbyt meski i meczacy, nie podoba mi sie. On jest jednak sprytny. Aby mnie zlapac zwalnia, udaje, ze nie jest zainteresowany i nagle czuję... fiolki. Strzelec zamienia sie w... meteoryty Guerlain :D Stoja tam, czekaja na mnie, wolaja, a ja nie wiem czy zaufac fiolkom i podejsc, czy moze uciekac. Jestem pewna, ze to pulapka, a jednak zapach meteorytow przyciaga i przyciaga, jestem juz blisko, chce je dotknac... rozplywaja sie. Stoje w miejscu, lekko zawiedziona. Zwabiona lesnym strzelcem, upojona meteorytami... czuje sie zdradzona. Na zakonczenie zostaja kwiatki, aczkolwiek nie wiem jakie. Zywica wyparowala, Guerlainowe fiolki sie ulotnily. Jedynie moja podswiadomosc nie moze sie z tym pogodzic i w ciagu dnia szukajac perfum, ktorymi sie rano psikalam, co jakis czas ma wrazenie, ze jednak Velvet Forest nie opuscil mnie tak do konca i nadal tam jest, mimo ze niewidoczny. Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: 2 probki po 1,5ml kazda

Kupiłam w ciemno na allegro i nie żałuję :) Kojarzy mi się nie tyle z samym lasem, co z naturą, przestrzenią. To jest samotna wycieczka po górach, skropiona Słońcem prześwitującym przez korony wysokich drzew. Perfumy naprawdę ciekawe, nie są erotyczne, ani specjalnie \'kobiece\'. Bardziej energetyzujące. Dla mnie jest to intensywniejsza, bardziej dopracowana, leśna wersja She Wood. Podoba mi się, znalazłam wreszcie inspirujący zapach na co dzień. I właśnie na dzień,wieczorem raczej się nie sprawdzi. Myślę, że prędko się nie rozstaniemy. Opakowanie ładnie prezentuje się na półce, niestety jest koszmarnie nieporęczne (nakrętkę ciężko jest zdjąć, schodzi z niej lakier - następnym razem bez wahania kupię tester bez korka). Używam tego produktu od: dziś Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej trzydziestki 14.12.11: A jednak ma pewną wadę - kiepsko trzyma się na mojej skórze. Dlatego pryskam nim także włosy i ubranie (trzyma się wtedy ok. 2 dni).

To chyba nie to... Velvet Wood to faktycznie zapach lasu. Pierwsze wrażenie to zawieszony na mojej szyi wieniec z szyszek i wplątane we włosy igliwie. Niby świeżość i natura, ale jakoś nie czuję się w nim jak hasająca między drzewami driada. Zapach jest mimo tej dosłownej "leśności" bardzo kobiecy, ale to taka słoniowa kobiecość, przytłaczająca i niezgrabna. Taka pani Entowa: ociężała, wielka, zdrewniała, przystrojona po kobiecemu ozdobami z tego, co znalazła w lesie, pragnąca zabić nimi zapach wiewiórek i innych leśnych stworów kryjących się po matczynemu w jej cielsku. Nie jest to brzydkie, ale dla mnie mało noszalne. Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: kilka ml

She Wood Velvet Forest na mojej skórze pachną lasem tylko przez pierwsze kilka chwil. Zamykam oczy i przenoszę się nad brzeg strumienia płynącego wartko przez iglasty las. Moje stopy ślizgają się po omszałych kamieniach gdy idę brzegiem potoku, powietrze jest zimne, górskie wczesnowiosenne, czyste, przesycone zapachem dopiero co stopniałego śniegu, lodowatej wody, żywicy drzew iglastych i wilgotnej ziemi. Chętnie bym się w tych ziemno- żywicznych aromatach zanurzyła głębiej ale Velvet Forest wyprowadza mnie na zalaną słońcem polanę. Pory roku magicznie zmieniają się, zmienia się też zapach. Woń szpilek sosnowych rozwiewa się w intensywnym, aksamitnym zapachu liści fiołka i białych kwiatów a She Wood Velvet Forest na mojej skórze staje się nie do odróżnienia z klasycznymi Pleasures Estee Lauder. Z każdą chwilą traci na zieloności, wygładza się, coraz bardziej płasko przylega do skóry. Wyraźnie czuję białe kwiaty, jaśmin, konwalię, bez. Zapach jest chłodny, świetlisto- biały, elegancki, bardzo przestrzenny i w sumie bardzo uroczy ale też bardzo nie- mój. Trwałość taka sobie, pięciogodzinna. Flakon piękny.

Zaskoczyłam się, gdyż wstęp, w porównaniu do She Wood, jest mocny - o wiele mocniejszy niż w wydaniu She Wood. To zapach bardzo mocno drzewny (drzewa iglaste), powiedziałabym, że podpada pod uniseks nawet. Nie ma w nim tej bladoróżowej słodyczy She Wood, jest świeżość, lekko słodkawa, pachnie mocniej niż She Wood. Z czasem chłód lasu iglastego ustępuje i zapach robi się cieplejszy, jakby zmieniła się pora roku z chłodnej na ciepłą. Początek to mech, potem kłuje w nos, można wyczuć zielone igiełki i ziemię :) Udane oddanie zapachu natury bez efektu odświeżacza do powietrza "Sosna" :) Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jeszcze żadne, ale nabyłam flachon ;)

pierwsze wrażenie? tak pachnie zamszowa, skórzana kurtka. pierwsze wrażenie było pozytywne. od razu wyobraziłam sobie długowłosą, pewną siebie kobietę w jasnej, zamszowej kurtce i jeansach. zapach dobry na zapracowane poranki, nie męczy, jest raczej neutralny. nie rozwija się, a jedynie z czasem słabnie. nie jest to jednak duża wada, ponieważ jego delikatność powoduje, że nie narzuca się otoczeniu. zdecydowanym plusem jest fakt, że nie jest ani słodki, ani wodny, tylko właśnie taki \"drewniany\", lekko cedrowy, zamszowy. Używam tego produktu od: 3 tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50ml

Niesamowity,zaskoczyłam się;) Wcześniej miałam przyjemność zaznajomić się z klasycznym She Wood i pomimo,że tam było dużo więcej bardzo lubianego przeze mnie fiołka,to niestety jest cieniasem w porównaniu z Velvet Forest. No i nie polubiliśmy się. W Velvet Forest czuć na pewno fiołkowe liście,kwiatów nie ma,ale nic nie szkodzi ,bo nie tego oczekiwałam . W pierwszej chwili zapachniał mi mokrym mieszanym lasem i będę się przy tej wersji upierać.Początek jest zmienny i z każdą chwilą uwalnia coraz to nowe leśne skojarzenia. Pachnie tak sugestywnie,że niemal czuję ten las,widzę lśniące od deszczu sosnowe igiełki,czuję jak mokra ściółka ugina się pod stopami i raz po raz na nos spadają mi na nos krople deszczu strącane z drzew delikatnym podmuchem wiosennego wiatru.W tym lesie wiosna jest już w pełnym rozkwicie ,jest zielono i pachnie tak miło,że chce się wdychać i wdychać to przesycone zapachem natury powietrze. Pomimo leśno-zielonych klimatów i takiej rześkości typowej dla podeszczowej aury, jest ciepły. Z czasem las wysusza się i nie czuć już tak intensywnie mokrych liści i ściółki.Na tym etapie zaczyna wyłaniać się podeschnięte drewno,galbanum i piżmo.Pięknie się rozwija i na każdym etapie mnie zachwyca. To mógłby być zapach dla lubiącej naturę wędrowniczki,ale wędrowniczka będzie tak pachniała spacerując po lesie,więc może dla kogoś kto chce poczuć naturę bo ma do lasu daleko :D Moim zdaniem można go uznać za zapach z kategorii unisex. Zaznaczyłam,ze nie wiem czy kupię tylko dlatego,że pięknych zapachów jest mnóstwo a czasu niewiele:D Opakowanie takie sobie,nieporęczne niestety. Używam tego produktu od:kilka dni Ilość zużytych opakowań:w trakcie pierwszego