jeden z kilku kosmetyków, dla których postanowiłam napisać tu parę recenzji. używam wespół z peelingiem z tej samej serii, więc rezultaty są najpewniej zasługą obydwu produktów.
fakt, nie są tanie – ale jak działają! jednym i drugim jestem zachwycona, więc bardzo czekam na wypróbowanie kwasowego żelu z tej linii (Invigorating night transformation gel) i lekkiego kremu.
serum ma wygląd i konsystencję à la kisiel cytrynowy i pachnie lemoniadą. fakt, może nieco sfermentowaną, ale to może nawet lepiej — bardziej kwasowo i naturalnie. lekki i transparentny kolor też przywodzi na myśl sok czy pulpę z cytryny.
dobra, ale nie to jest ważne. tylko... kurcze, jakie efekty! o dziwo już po pierwszym użyciu skóra twarzy była rano przyjemniejsza. zabezpieczona delikatną, satynową powłoką, miła w dotyku, lekko nawilżona, ale sucha, a nie wytłuszczona. sprężysta, jędrna. pory zmęczone wyciskaniem oczyszczone i zwężone! szok i niedowierzanie.
i co dalej: stopniowo zaczęła znikać też ta wstrętna kaszka, której nie mogę znieść i przez którą dość zniszczyłam sobie skórę! im dłużej używam (wespół z peelingiem z tej serii), tym bardziej utrwalają się efekty i skóra się faktycznie wyrównuje. trochę jest lepko i trzeba chwilę poczekać przed przewracaniem się na bok do snu, ale to zaledwie minimalny dyskomfort. zaraz przysycha i aż chce się tej skóry dotykać.
używam tego specyfiku od przeszło miesiąca. nie wiem, czy rozjaśnia, bo jestem bardzo jasna i strasznie tego pilnuję, ale lepszą kondycję mojej skóry bez makijażu zauważyło i komentowało wiele osób: jaka gładka i fajna. no, do gładkości i jednolitości jej jeszcze trochę brakuje, ale bez makijażu jest spoko, a w makijażu idealnie ✨
mnie nic nie szczypie, trochę byłam tym nawet zawiedziona, bo uparcie założyłam, że jak to-to może zadziałać, jak nawet nie czuć. błędnie — i miło się rozczarowałam:)
co super, mnie nie podrażnia, nie wysusza, a dobrze zabezpiecza. nie powoduje zalewu tłuszczu, nie zapycha, a niweluje te wszystkie okropne efekty. pora znaleźć odpowiedni krem wieńczący dzieło! może ten z tej samej serii?
także — super, polecam sprawdzenie i sama mam nadzieję testować kolejne kosmetyki Henriksena niebawem! bardzo liczę na pozostałe rzeczy z tej linii — tylko trzeba jeszcze na nie odłożyć albo dostać!:D
(+słowo o mojej skórze:
mam 28 lat, nie mam zmarszczek, chyba że trochę mimicznych w okresie większej suchości skóry, nigdy w życiu nie miałam na twarzy żadnej krosty, ale te okropne zaskórniki zamknięte... tak, niestety, nie umiem nie wyciskać, nie dają się ogarnąć. no i przez to wyciskanie jest nierówna ta skóra:((( nic hormonalnego, nic dermatologicznego, do tego, co mi szkodzi jeszcze nie doszłam. mam tendencję do nadmiernego rogowacenia. wreszcie jest szansa na postęp, bo kwas glikolowy okazał się dobrze na mnie działać. azelainowy też, ale te wszystkie Acnedermy za bardzo wysuszają, a nie znalazłam nic, co by mnie dobrze nawilżało, ale nie zapychało — co testowałam, to dla suchych zalepiają i zapychają, dla normalnych podobnie, a dla mieszanych i tłustych wysuszają, na co skóra z rozpaczy reaguje zalaniem tłuszczem... i jeszcze większą ilością kaszki. może ten lekki krem z niebieskiej serii Henriksena będzie okej?)
PS nie wyrzucajcie nietrafionych kosmetyków, jak nie sprzedajecie, to przekazujcie je dalej: za pomocą tutejszego forum, wspaniałych fejsbukowych grup typu Uwaga, śmieciarka jedzie, OLX czy kartonu 'do wzięcia' przed drzwiami – bądźmy lepsi dla środowiska i sprawmy innym przyjemność testowania!:)))
Zalety:
- działanie i efekty, czyli spełnianie obietnic producenta:
- oczyszczanie i zwężanie porów
- wygładzanie i ujednolicanie skóry
- lekkie nawilżanie, a w kazdym razie zabezpieczanie przed utratą wody
- niekomedogenność!
Wady:
- dla mnie nie ma!:)
- tylko mogłoby być tańsze!)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie