Z tym serum wyglądam... wyraźnie! :D
Pamiętacie reklamę Rutinoscorbinu? „Coś niewyraźnie wyglądasz...” Czasami każdy wygląda niewyraźnie (w tym kontekście: nieładnie) i w takich chwilach skutecznym ratunkiem jest to serum. Ono naprawdę działa!
Estetyczna szklana buteleczka z pipetką została opakowana w kartonik. Żółta, radosna, wizualnie przyciąga wzrok, ale przecież nie to jest najważniejsze. Serum zawiera stabilną witaminę C, ekstrakt z owocu Yuzu oraz kwas hialuronowy i - zgodnie z zapewnieniami Producenta - już po pierwszym użyciu przynosi skórze zdrowy blask i zapewnia świeży wygląd, a przy tym dostarcza optymalnego nawilżenia i aksamitnego wygładzenia. Ponadto zauważalnie ujędrnia i uelastycznia skórę. Jestem młodą osobą (mam w tym roku 30 lat), posiadaczką cery zachowanej w dobrym stanie i utraty jędrności jako takiej nie zarejestrowałam, jednak to napięcie (bez uczucia ściągnięcia!) jest odczuwalne. Zachęcam do używania tego serum zwłaszcza tym osobom, które borykają się z przesuszeniem skóry, a nawet jej odwodnieniem; ja należę do 'mieszańców', a mimo to produkt sprawdził się rewelacyjnie.
Zaznaczam, że nie używam go codziennie (podkradam go od czasu do czasu mojej Mamie ;] w momencie, gdy zauważam smętne zmatowienie na mojej twarzy i oznaki zmęczenia), więc o redukcji przebarwień nie mogę się wypowiedzieć zbyt rzetelnie, ale... Faktem jest to, że swojego czasu miałam na policzku niewielką delikatną plamkę, która zniknęła (uczciwie przyznam, że nie wiem, czy to sprawka tego serum, ale nie wykluczam tego). Serum ma zdolność do natychmiastowego upiększenia - i za to tak bardzo je lubię i tak chętnie po nie sięgam. :) Chcesz wyglądać olśniewająco? (kto by nie chciał..?) - nie bój się, zatem, sięgnąć po Tetra-C Yuzu Power-Serum od lAAb!
Właśnie opowiedziałam o najważniejszym, czyli o efektach, ale nie bez znaczenia są właściwości fizyczne kosmetyków, więc teraz poświęćmy chwilę tym aspektom.
Wspomniałam, że buteleczka wyposażona jest w pipetkę. Ok, plusik za higieniczne rozwiązanie, jednakże nie nabiera ona idealnej ilości za pierwszym razem, dlatego pipetuję dwie wziewki - tyle starcza na moją maleńką twarzyczkę. Konsystencję ma lekką, płynną - taką mleczną. Kolor jasny, kremowy. Zapach bardzo przyjemny, wręcz uroczy, kremowy, 'gładki', powiedziałabym, że jest 'słodko orzeźwiający' (trochę przypomina maślane ciasteczka cytrynowe). Rewelacyjnie - powtarzam - REWELACYJNIE rozprowadza się po skórze i wchłania się natychmiast. Uwaga! Pozostawia na twarzy lepką, choć zastygniętą powłoczkę (nie wiem, czy wyraziłam się jasno... ciężko to opisać...). Można więc traktować to serum jako primer, bazę pod makijaż, jednak w tym miejscu należy mieć na uwadze, że to serum nie każdy podkład/korektor przyjmuje tak chętnie i potrafi się pod nim zrolować. Nie wymienię wszystkich kosmetyków, z którymi się nie lubi, bo:
a) wiadomo - nie wszystkie stosowałam
b) nie zdołałam spamiętać wszystkich makijażowych porażek i sukcesów przy udziale tego serum
c) lubię ten produkt stosować w towarzystwie spfu z tej samej linii - tak po prostu, bez użycia kolorówki
Pamiętam jednak, że grupa składająca się z powerserum + spf + booster źle zareagowała z kremem BB z Orientany oraz z korektoralem z Make up Factory ("Ultra Coverage Concealer").
Wszystko się zrolowało, zbabrało, zbryliło i musiałam lecieć zmywać to wszystko... :/ Dlatego miejcie to na uwadze i testujcie.
Czy muszę coś więcej dodawać? Polecać? Po tak przychylnej opinii to chyba oczywiste, że polecam, ale żeby postawić '.' nad i...
POLECAM! :) Dla mnie to HIT! ♥️
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie